Sufit podwieszany
Literatura w jej pięknych wcieleniach wydaje mi się spóźniona. Opiewa Gdańsk międzywojenny, przedwojenny, barokowy, renesansowy, gotycki. Socjologia i historia radzą sobie znacznie lepiej.
Ukraińscy szeryfowie w Gdańsku
Pokaz filmu Ukraińscy szeryfowie i rozmowa z reżyserem Romanem Bondarczukiem zebrały kilkadziesiąt osób – tak Polaków, jak i Ukraińców. Wcześniej nie uświadamiałam sobie, jak ważne dla naszych rodaków i rodaczek jest podtrzymywanie kontaktu z domem.
«Українські шерифи» у Гданську
Показ фільму «Українські шерифи» і розмова з режисером Романом Бондарчуком зібрали кілька десятків глядачів: як поляків, так і українців. Раніше я не усвідомлювала, наскільки важливо для наших громадян підтримувати зв’язок із домом.
Podróżowanie
Podróżowanie samo w sobie jest celem. To bardzo proste. Nie trzeba się już więcej nad niczym zastanawiać, jak tylko nad tym, skąd wziąć na to kasę i jak się tu czy tam dostać. To przynosi ulgę.
Niehonorowe doktoraty, splątane habilitacje
Niedługo Polska będzie usiana doktoratami Olgi Tokarczuk jak pomnikami Jana Pawła II. Byłoby jednak dobrze, gdyby przy okazji nadawania tych jak najbardziej zasłużonych honorowych doktoratów uczelnie pomyślały, gdzie na co dzień mają pisarki i pisarzy. Otóż – mają ich gdzieś.
Kiedy pisarze zaczną się zachwycać grą piłkarek?
Piłka nożna pisze historie, niczym najlepsza literatura. Niestety, pisarze zauważają tylko jej męską odsłonę. Kobiety nadal nie są dostrzegane w tej opowieści. Ale czy nie było tak również z literaturą? Jest więc nadzieja.
Chłopaki nie wiedzą, że piszę o nich tekst
Z boiska co rusz dobiegają okrzyki i zawołania w różnych językach, których nie potrafię nazwać. Ale nie muszę znać słów, aby rozumieć, które z nich są okrzykami radości, które komunikują coś pozostałym członkom drużyny, a które są wkurzone, bo nie podałeś, jak miałeś podać. Łączy nas piłka?
Moc wody
Poznałem moc wody pewnego słonecznego dnia lata. Miałem jakieś szesnaście lat i kąpałem się w Bałtyku. Wysokie fale gwałtownie załamywały się, szumiąc i pieniąc na grzbietach. To była dobra zabawa: pływać z nimi, przebijać je sobą na wylot, próbować je przeskakiwać.
Pisanie totalne Stanisławy Przybyszewskiej
Gdański tramwaj Stanisławy Przybyszewskiej – już nie jeździ. Dom Kultury, którego była matronką, SM „Morena” oddała pod patronat Jana Pawła II. Miejsce pochówku na cmentarzu na Chełmie – nie istnieje. Ulicy w Gdańsku – nie ma. Przybyszewska uległa entropii, został tylko kamień, głaz, jak wyrzut…
To nie jest kolejny tekst o trudach pracy w kulturze…
Tych w ciągu kilku ostatnich lat napisano dziesiątki. By nie narażać się na zarzut gołosłowności, pozwolę przemówić tytułom niektórych z nich – znać, że coś jest na rzeczy. Postawię jednak śmiałą tezę, że wcale NIE JEST TAK ŹLE.
O zachwycie i o chaszczach
Kiedy na początku lutego wybieram się do parku, owiane złą sławą olchy właśnie kwitną. Kwitną też wierzby i leszczyny. Fiolet olchowych kwiatostanów miesza się z żółcią kwitnącej leszczyny. Kolor budzi radość, ale tak masowe kwitnienie na początku lutego wzmaga niepokój związany ze zmianami klimatu.
Po drugiej stronie tekstu
Tekst został zainspirowany postawą Czytelniczki Magdaleny Sz., której serdecznie dziękuję za wkład intelektualny i finansowy włożony w książki moje oraz koleżanek i kolegów.
Najwspanialsze, co może spotkać po śmierci
Co pewien czas dzwoniliśmy do siebie. Rozmawialiśmy głównie o literaturze, dużo było przy tym śmiechu. Paweł Huelle miał dowcip ostry jak chili, jednocześnie subtelny niczym woń dobrego koniaku. A ja nie oddzwoniłem na jego ostatni telefon.
Aż nadeszło rytualne: Are you from?
Błysk oka, słowa szybkie jak cięcie noża mogą się stać opowieścią, która siedzi w tobie uporczywie, boli, jak dziwnie długo gojąca się rana. Mam tak po pewnym spotkaniu sprzed dwóch miesięcy w japońskiej restauracji w Amsterdamie.
Koszty pisania
Jeśli chcesz pisać książki, musisz porzucić partnera lub partnerkę, dzieci, pracę na etacie, wyobrażenia o szczęściu i zwykłym domu, zdrowe nawyki żywieniowe, pory aktywności i snu, dotychczasowe życie towarzyskie.
Redaktor
Moja mama Marianna (z domu Kiszowara) w trudnych chwilach pocieszała słowami: „Jakoś to będzie”. Dla mnie były to naiwne, wiejskie mądrości, w duchu się zżymałem. No bo co to znaczy, że jakoś to będzie?
Korytarz, którego nie było
W kontekście „Zielonej granicy” warto przypomnieć, że u nas w Gdańsku, a może nawet szerzej: wręcz na Pomorzu, rozgrywał się scenariusz, który – gdyby tylko się powiódł – mógł sprawić, że do dramatycznych wydarzeń z jesieni 2021 roku, które stały się kanwą tego filmu, w ogóle nie musiało dojść.
Biegnę na Górkę!
To nie jest przyjemne: czuć krew w ustach, nawet jeśli to nie krew, lecz strach i wyczerpanie. Miałem tak czasami, ale tamtej krwi bez krwi nie zapomnę.
Mity i narracyjne możliwości: 1989
Jednopartyjny układ, który opiera się na założeniu, że kto żyw czegoś pragnie (a bez pomocy państwa tego nie uzyska) i że każdy ma coś do ukrycia (jest więc podatny na szantaż), zostaje rozwalony za pomocą takiego oto piorunującego ładunku: idealizm, naiwność i minimalizm.
Szczęście jako moralny obowiązek
Jako że osoby nieszczęśliwe i niespełnione często nie chcą, żeby inni byli szczęśliwi i spełnieni, dążenie do szczęścia i spełnienia jest naszym moralnym obowiązkiem.
Kłopoty z marynistami
Co tu zatem opisać i jak, żeby było o wodzie, ale nie kłuło dziś w oczy; żeby litery nie skrywały się w wersach na samo słowo „marynistyczny”? Pewnie opowiedzieć o naturze jako bohaterce, której nie trzeba przekłuwać włócznią i zabijać.