Trwanie tajemnicy
Ośrodkową intuicją, wokół której zazwyczaj krążył Paweł Huelle, było przeczucie, że to, co niewidzialne, istnieje i może zostać zobaczone – także dzięki literaturze. Tę intuicję autora Weisera Dawidka wyczuwała krytyka, czy raczej kilku krytyków o szczególnej wrażliwości.
Wolałabym, żeby to był sen
Początkowo mówiłam dużo. Krzyczałam przez tekst, płakałam tekstem. Stawiałam swoim tekstem opór, broniłam się, nawet chciałam tekstem zabić.
Я би хотіла, щоб це виявилося сном
Спочатку я багато говорила. Кричала через текст, плакала текстом. Відбивалась, захищалась, і навіть хотіла убити текстом.
Co kot naczytał…
Większość z tekstów roszczących sobie prawo do miana recenzji okazuje się opinią, a opinię może mieć każdy. Co więc sprawia, że w wyborze naszych lektur kierujemy się zdaniem innych czytelników i czytelniczek, a nie fachowców? Brak krytyki literackiej w Polsce.
Najgorsza tortura… O Przybyszewskiej i hałasie
Przybyszewska uosabia nowoczesny podmiot słuchający: to właśnie w jej nadwrażliwości audialnej odbija się coś, co można by określić mianem „dźwiękowej nowoczesności”, ale także kulturowe lęki i dyskursy epoki oraz jak najbardziej rzeczywiste szkodliwe oddziaływanie nowoczesnej audiosfery.
Stojąc na ramionach olbrzymek
Choć wychowana na literaturze podróżniczej i reporterskiej, nie miałam dobrych kobiecych wzorców. To mężczyźni ruszali w nieznane. Świat, o którym czytałam, który oglądałam w telewizji, był opisywany męskim głosem i z męskiej perspektywy. Dopiero wiele lat później zaczęłam odkrywać historie kobiet.
Czy będziesz wiedział, co przeszedłeś?
Raz zapodziała się na kilka lat, na szczęście potem się odnalazła. Mapa Polski, na której od dzieciństwa (to jest od roku 1986) zaznaczałem kółkami miejsca, w których byłem. Tak to się zawsze odbywało – chciałem być, byłem, a potem miałem to w pamięci.
Cisza, czyli poszukiwanie
Zgodnie z retoryką prasy drugiej połowy XIX wieku dźwięki są największym wrogiem ludzi pracujących (przez owych ludzi pracujących rozumie się pracujących umysłowo mężczyzn i określenie to nie ma w tym dyskursie związku z robotnicami i robotnikami fabrycznymi czy rzemieślnikami i rzemieślniczkami).
Kaszuby w stylu noir. Fotoesej
W kaszubskim lesie przeważają ciemne miejsca. Mrok sprawia, że człowiek czuje się tam zagubiony, choć wcale nie stracił orientacji w terenie. Panami tego lasu są małe zwierzęta: owady, gryzonie, gady, ledwo dostrzegalne, więc trudne do nazwania. Igrają wśród drzew i runa, jak światło i cień.
O wydostawaniu się z ciemnych głębin
Po wybuchu pandemii „wirusa z Wuhan” świat zamarł. Człowiek stał się en passant nurkiem opadającym w głąb akwenu, gdzie słabnie strumień światła słonecznego. Ograniczenia epidemiczne mogły się kojarzyć z freedivingiem, były jak zejście na wstrzymanym oddechu ku ciemnej i głuchej głębinie.
Polowanie na podwory
Kryją się w gąszczu. Otoczone morzem pokrzyw, żywopłotami z dzikich jeżyn, armią przeciskających się do światła drzewnych samosiejek. Kiedy się zbliżasz – łypią na ciebie ponurą nicością okien, zioną chłodem zgrzybiałego wnętrza. Ale możesz być spokojny: nic ci nie zrobią. Od dawna nie żyją.
Horror vacui, czyli szkoda, że państwo to słyszą
Pomysł, żeby podczas transmisji z meczu ktoś opowiadał nam to, co właśnie oglądamy, był właściwie koniecznością – choćby dlatego, że w pionierskich latach transmisji telewizyjnych naprawdę nie było zbyt wiele widać.
Polska różnorodność w trójmiejskiej soczewce
Tegoroczny Trójmiejski Marsz Równości był wydarzeniem szczególnym. Po raz pierwszy manifestacja przeszła pod patronatem oficjeli wszystkich trzech miast. I nastąpiło to w momencie równie przełomowym dla trójmiejskiej historii: kiedy Gdańsk, Sopot i Gdynia nie mają prezydentów, lecz prezydentki.
Łydki Grealisha
Bo czyż łydka […] nie jest na wskroś literacka? Czyż – jako figura poetycka, potencjalne pars pro toto najrozmaitszych całości, motyw przewodni opowieści, metafora, symbol, nieodzowny element niejednej alegorii – nie łączy świata literatury i świata sportu w sposób niebudzący wątpliwości?
Było ich trzech
Wspomnienie pięknego gola powróciło w momencie erotycznej epifanii, scalając się w jedno z odczuciem rozkoszy. Nawet coraz większe dawki heroiny nie pozwalały Rentonowi poczuć chociażby namiastki tego, co przeżył 11 czerwca 1978 roku.
Kryształowy kielich i gdański księgozbiór
Za przestrzeń opowieści posłuży mi Trójmiasto i lokalne środowisko projektantek. Metodą działania będzie zaś kwerenda wśród książek znajdujących się na moich półkach. Wybór jest więc subiektywny i przypadkowy. Taki zabieg ma pokazać ogólnodostępność projektowanych dziś przez kobiety publikacji.
O projektowaniu książek
Jest 13 dzień 4 miesiąca 9 roku Xiantong. Skryba Wang Jie publikuje chińskie wydanie Diamentowej Sutry, tłumaczenia sanskryckiego tekstu. Tak powstała pierwsza w pełni drukowana książka, która w całości przetrwała do naszych czasów. W tym roku będzie obchodzić 1156 urodziny.
Poezja w świecie nadmiaru
Prawdy, wartości, pragnienia i cele – to wszystko, ubrane w wytarte słowa, zapychało nasze uszy w potoku mowy władzy; w jej całkowitym nadmiarze. Zbawienna okazała się zbieżność pomiędzy końcem wyborów a rozpoczęciem wydarzenia, dla którego słowo ma o wiele większą wartość samo w sobie.
ZOEpolis / Woda. Esej wizualny
W miejskiej kidzinie to, co antropogeniczne, przeplata się z tym, co pojawiło się niezależnie od człowieka. Tworzą one nierozerwalny splot, kołtun z elementów, których tożsamość nieraz trudno ustalić, staje się ona płynna i relacyjna, zależy od tego, z czym dany element został połączony.
Kalosze i pantofelki. O Wyspie Sobieszewskiej i wodzie
Wyspę Sobieszewską definiuje spotkanie rzeki z morzem. Płynąc kutrem w dół Wisły, trudno zauważyć, w którym miejscu łączy się ona z Bałtykiem. To, co na mapie jest klarownie i jednoznacznie wyrysowane, w bezpośrednim doświadczeniu okazuje się rozmyte i zmienne.
Żuławy – płaska kraina zrodzona z wody
Panowanie nad deltą Wisły przypadło w czasie rozbiorów Prusom. Znikają one wówczas z pola widzenia literatury polskiej. Dopiero po wojnie do niej wracają za sprawą Czesława Miłosza. Jego rodzina, wygnana z ojczystej Litwy, szukała tu swego miejsca do życia. Jak tysiące tzw. repatriantów.
Łódzkie czytanie Gdańska
Chcę opowiedzieć o czasach, gdy wśród łódzkiej studenckiej młodzieży (której liczba i przyporządkowanie trudne są do precyzyjnego określenia) dyskutowało się i czytało namiętnie gdańskich pisarzy. Był to koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Niedoczas
Wykład performatywny. Czas trwania: 15 minut z kawałkiem, 5 trzyminutowych fragmentów (jedna strona = jeden przedział czasowy) + zakończenie (w dowolnym tempie).
Katastrofa nie różni się od marzenia
Postanowiłam pomyśleć i spróbować określić, której kultury człowiekiem jestem. Musiałam w tym celu wrócić do dzieciństwa.
Farmakopeja albo Hiller
Na pewno w 1927 roku. I w 1928. Ale czy jeszcze rok lub dwa lata później? U Alfreda Finka przy Hundegasse 52 w Danzig można się było zaopatrzyć w Lukutate. Lukutate, czyli panaceum, remedium na dolegliwości wszelakie. Na starość. Specyfik przywracający młodość i zapewniający zdrowie.
Pisarz, który wymyślił nasze miasto
Nie miał złudzeń, co do nieuleczalności ludzkiej głupoty oraz potęgi zbyt często triumfującego zła. A jednak jego pisarstwo, podobnie jak on sam, w ostatecznym rozrachunku uparcie mówiło światu „tak”.
A Kind of Refugee (selection of texts)
I agree wholly with my grandmother that war is something nobody should ever have to experience. But she misjudged in trying to protect me totally. Because what I’m learning now I’m learning for all the generations of my family since World War II: peace, like safety, exists in moments.
W pewnym sensie uchodźczyni (wybór)
Całkowicie zgadzam się z moją babcią, że wojna to coś, czego nikt nie powinien doświadczać. Ale myliła się, próbując mnie chronić. Ponieważ to, czego się teraz uczę, to nauka pochodząca od wszystkich pokoleń mojej rodziny: pokój, podobnie jak bezpieczeństwo, jest krótkotrwały.
Zrządzeniem słów
20 marca 1993 roku we wczesnych godzinach popołudniowych w gdańskiej kawiarni „Palowa” zaczął się ferment, który doprowadził do powstania trójmiejskiej Inicjatywy Poetyckiej „ALMANACH” (1993–1997).
Z emergetykiem do kościoła
Podczas koncertów błądziłem zmysłami po budynku. Niektóre dźwięki, pokonując drogę od źródła w głąb kościoła, nabierały wyraźnie fizycznej tężyzny – od szeptu po łoskot. Miewałem wrażenie, że jeśli się odwrócę, to będę w stanie śledzić je gołym okiem mimo zmierzchu gęstniejącego wśród filarów.