Perturbacje językowo-literackie

Ilustracja: Dominika Wróblewska
Ilustracja: Dominika Wróblewska

Poezja, tak jak cała literatura, podlega coraz większej kategoryzacji. Każda książka musi mieć odpowiednie oznaczenie gatunkowe, okładkę spełniającą najnowsze marketingowe wytyczne oraz formę i treść dostosowaną do jak najszerszego odbiorcy. Nawet jeśli deklarujemy się jako zagorzali przeciwnicy takich praktyk, podświadomie im ulegamy, a przynajmniej przyzwyczajamy się do nich.

Najnowszy tom poetycki Ady Adu Rączki Byłobyśbyło wyrywa z tych przyzwyczajeń na każdej płaszczyźnie. Zaczynając od kwestii technicznych – wszystkie założenia współczesnego rynku wydawniczego zostały przez Katalog Press odrzucone. Zofka Kofta, odpowiedzialna za projekt graficzny, skład i łamanie, wykonała pracę niezwykłą. Już sama okładka przedrzeźnia oczekiwania odbiorcy: szarobiały papier z koślawym tytułem, z krzywo nabazgranym prostokątem, z równie krzywo nałożonym nań owalem. Całość wygląda jak ledwo zaczęty szkic, ale – paradoksalnie – przez zastosowany hiperminimalizm i iluzję niedbałości wyróżnia się spośród pstrokatych propozycji wiodących prym w okładkowych trendach. Dochodzi jeszcze kwestia wspomnianego już składu i łamania. Przekartkowując tom, łatwo skrytykować niestandardowy, jakby przypadkowy układ. Niemniej kiedy przeczytamy całość wnikliwie, zauważymy, że jest to precyzyjnie przemyślany zabieg. To on nadaje rytm, kładzie akcent na poszczególne słowa oraz dopełnia przekaz. Wizualna strona tomu nieodłącznie współgra z tekstem, jednocześnie zachowując własny charakter. Przywołuje na myśl postduchampowskie założenia dotyczące istoty dzieła artystycznego.

Jeśli już o tekście mowa – Byłobyśbyło jest jednym utworem poetyckim. Osoba autorska skupia się w nim na języku, nie pozostając obojętna na jego semantyczną dwoistość. Z jednej strony rozpatruje język jako system znaków, a z drugiej – jako narząd. W warstwie tekstowej nie znajdziemy jednak podziału na te dwa porządki, lecz próbę scalenia znaczeń:

Mówi fałdy
Fałdy mogą mówić
Mięsiste receptory
***
włókna nie są gładkie
ich powierzchnia jest nieregularna
przy skręcaniu silnie się ze sobą sczepiają
wprowadzają wątki

Semantyczne połączenie wpływa na odbiór tej poezji jako surrealistycznej. Wrażenie jest tylko pozorne. Tekst szybko wymyka się jednoznacznym podziałom. Abstrakcyjna forma służy bowiem przekazaniu konkretnych założeń. Założeń niezwykle istotnych i aktualnych w dzisiejszym świecie.

Ada Adu Rączka, jako osoba niebinarna, w swoim tomie próbuje uwolnić słowotwórstwo od powszechnie przyjętych zasad, ukazać, że u jego podstaw zawsze stała dynamiczność. Rozszerzanie językowych ram doprowadzone jest do granic, co językowych purystów przyprawić może o zawał serca. Tytuł tomu to jedynie preludium. Na stronach znajdziemy nowe pomysły odnoszące się do deklinacji czy neologizmy mające oddać złożoność wnętrza osoby:

albo
kroplą
kroplimy
kropliłuśmy
kropliłośmy
***
chciałośmy i „przylgnęłośmy”

W tych działaniach nie doszukamy się jednak pretensjonalności czy ślepego żonglowania wyrazami, sylabami i literami. W zastosowanej mowie widać zarówno dojrzałość, jak i przemyślane rozwiązania. Z tekstu wyłania się chęć stworzenia języka inkluzywnego, uwzględniającego identyfikację osób niebinarnych, gender fluid i wszystkich innych, dla których obecne normy języka polskiego rozwiązań nie mają.

Użyty język jest unikatowy nie tylko pod względem identyfikacji płciowej. Zaprezentowana poetyckość nieraz współistnieje z nowoczesnym stylem, charakterystycznym dla poetów młodych:

Czytasz?
czytam tylko
wszystko się zjebało
tak
pamiętamy inne kłótnie
nie możemy dojść do tego co się stało

Używanie wulgaryzmów czy urywanie wątków to zabiegi znane chociażby z poezji innej młodej polskiej poetki – Justyny Kulikowskiej. Jej debiut poetycki Hej i inne bangery oparty był na tego typu środkach językowych. Poezja Adu Rączki jest o wiele bardziej wyważona. Język jest mniej drapieżny, nie aż tak bardzo zanurzony w czasach, w których powstaje. Potoczne konstrukcje równoważone są bardzo organicznymi i cielesnymi wersami:

wywalony i miękki
wysuszony
suchy
z wypustkami jak śliwy
z wypustkami grzybowatymi i liściastymi
a po nich
spływa
a po nas

Organiczność języka połączona z dekonstrukcją i oszczędnością słowną z jednej strony przywołuje na myśl poezję czysto queerową. Z drugiej zaś pewna zmysłowość i metafory odnoszące się do zwierząt, owoców, roślin przywołują na myśl wiersze Bolesława Leśmiana. Jest coś klasycznego we fragmentach Byłobyśbyło, co z kontrastującą tematyką i nowymi środkami wyrazu personalizuje doświadczenie płynące z lektury i czyni je niepowtarzalnym.

Idea zbudowania pomostu pomiędzy teraźniejszą a klasyczną literaturą jest widoczna. W środku książki znajduje się kilkustronicowa szara wkładka. Zawiera przypisy do poszczególnych słów bądź wersów. Otóż Byłobyśbyło przy całej złożoności ukrytych w tomie możliwych odczytań zaskakuje dodatkowo tym, że jest kolażem literackim. Ponadto założenia kolażu literackiego są w tym przypadku wyjątkowo symboliczne. Wielokrotne opatrzenie pojedynczego słowa przypisem służy jedynie zamieszczeniu w spisie pozycji literackiej, która najwidoczniej inspirowała Adu Rączkę bądź została uznana za trop, który czytelnik w trakcie lektury powinien otrzymać. Przypisów jak na tak krótką książkę poetycką jest wiele, bo ponad czterdzieści. Gdy prześledzimy nazwiska autorek (autor występuje tylko jeden), dostrzeżemy, iż większość to osoby powiązane z literaturą queerową i feministyczną: Maria Konopnicka, Narcyza Żmichowska, Maggie Nelson, Donna Haraway, Chantal Akerman, Sara Ahmed… To tylko kanoniczne przykłady, ale lista zawiera również nazwiska trochę mniej rozpoznawalne, należące do wybitnych polskich poetek, jak na przykład Zuzanna Ginczanka lub Anna Świrszczyńska. Całość zapożyczeń składa się na utkaną przez osobę autorską sieć, będącą wyrazem przynależności do konkretnej myśli literackiej, której zarówno rozwój, jak i hołd stanowi napisanie Byłobyśbyło.

Z pewnością znalazłby się taki, który oskarżyłby Adu Rączkę o twórcze lenistwo, o stworzenie czegoś na tyle prostego, że każdy byłby w stanie to wykonać. Ale czy nie tak było chociażby ze wspomnianym Marcelem Duchampem czy każdym innym artystycznym rewolucjonistą wyrywającym odbiorcę z letargu schematów otaczającej go sztuki?

Najnowsza książka poetycka Ady Adu Rączki jest w swojej pozornej banalności niezwykle złożona. Jej wieloaspektowość i ślady aspiracji do bycia artystyczno-politycznym manifestem przez niektórych mogą zostać uznane za pretensjonalne i przesadzone. Minimalizm treści doprowadzony do granic, przy tak ambitnej koncepcji, z pewnością jest barierą trudną do przekroczenia, tym bardziej w kontekście dzisiejszych standardów literackich i wydawniczych. Kiedy jednak uwolnimy się od uprzedzeń i przyzwyczajeń, wnikliwe zapoznanie się z treścią tomu i konceptem autorskim pozwoli dostrzec w Byłobyśbyło coś naprawdę unikatowego i świeżego, o co niełatwo we współczesnej poezji.

Wojciech Markowski

Wojciech Markowski

Pochodzący z Ustki, zamieszkały w Gdyni. Student kulturoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Nieśmiały pisarz szufladowy powoli wychodzący z cienia. Pasjonat kina i muzyki hałaśliwej. Uwielbia wegańską kuchnię.

Dominika Wróblewska

Dominika Wróblewska

Artystka i ilustratorka urodzona w Gdańsku. Ukończyła studia licencjackie i magisterskie z ilustracji na Manchester Metropolitan University, gdzie przez ostatnie siedem lat pracowała jako nauczyciel. Obecnie znów mieszka w Gdańsku.

Jej prace koncentrują się głównie na obserwacjach (zewnętrznych lub wewnętrznych), które przekazuje dalej w świat za pomocą rysunku i tekstu. Szczególnie aktywnie zajmuje się ilustracją reportażową, a jej specjalnością jest szybkie rysowanie i uchwytywanie ludzi w akcji. Uwielbia rysować w trudnych warunkach klimatycznych i sytuacyjnych, traktując rysunek jako sport.

Jaskiniowiec. Od wielu lat czołga się po jaskiniach i – zawieszona na linie bądź leżąca w ciasnym korytarzu wypełnionym błotem – rysuje innych grotołazów przemieszczających się przez podziemne światy. Autorka książki artystycznej (the) Cave Starter Pack. Obecnie pracuje nad następnym projektem związanym z jaskiniami.

W trakcie pierwszego lockdownu COVID-19 spędziła 60 dni, obserwując to, co widać z oknem, rysując to i pisząc o tym. Z zebranego materiału powstała opublikowana niezależnie książka (the) Corona Journal. W dużej mierze projekt był zainspirowany książką mistrza obserwacji Georges’a Pereca pod tytułem Tentative d’épuisement d’un lieu parisien („Próba wyczerpania pewnego paryskiego miejsca”).

Wywiad z nią ukazał się w książce Reportage Drawing: Vision and Experience Louisa Nettera. Wszystkie opisane projekty można zobaczyć na jej stronie: domeeart.com.

udostępnij:

Przeczytaj także:

Kaszubski taniec na Titanicu Kaszubski taniec na Titanicu Kaszubski taniec na Titanicu
Urszula Obara

Kaszubski taniec na Titanicu

Dawniej Langfuhr, dzisiaj Wrzeszcz… Dawniej Langfuhr, dzisiaj Wrzeszcz… Dawniej Langfuhr, dzisiaj Wrzeszcz…
Artur Nowaczewski

Dawniej Langfuhr, dzisiaj Wrzeszcz…

Gdańszczenie albo Gdańsk Z Gdańszczenie albo Gdańsk Z Gdańszczenie albo Gdańsk Z
Filip Szałasek

Gdańszczenie albo Gdańsk Z

W trawie, która porosła przyczyny i skutki… W trawie, która porosła przyczyny i skutki… W trawie, która porosła przyczyny i skutki…
Dorota Karaś

W trawie, która porosła przyczyny i skutki…