Daniel Odija
Prozaik, scenarzysta komiksowy, autor słuchowisk, sztuk teatralnych, animator kultury. Autor zbiorów opowiadań Szklana huta (2005), Przezroczyste głowy (2018) oraz powieści Ulica (2001), Tartak (2005), Niech to nie będzie sen (2008), Kronika umarłych (2010) oraz Pusty przelot (2021). Razem z rysownikiem Wojciechem Stefańcem tworzy komiksową tetralogię pod tytułem Bardo. W 2024 opublikował pierwszą książkę poetycką ale. Za swoją twórczość wielokrotnie nagradzany, dwukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Nike. Jego proza została przetłumaczona na kilkanaście języków.
Teksty
Moc wody
Poznałem moc wody pewnego słonecznego dnia lata. Miałem jakieś szesnaście lat i kąpałem się w Bałtyku. Wysokie fale gwałtownie załamywały się, szumiąc i pieniąc na grzbietach. To była dobra zabawa: pływać z nimi, przebijać je sobą na wylot, próbować je przeskakiwać.
Najwspanialsze, co może spotkać po śmierci
Co pewien czas dzwoniliśmy do siebie. Rozmawialiśmy głównie o literaturze, dużo było przy tym śmiechu. Paweł Huelle miał dowcip ostry jak chili, jednocześnie subtelny niczym woń dobrego koniaku. A ja nie oddzwoniłem na jego ostatni telefon. Być może, rozpędzony życiem… Powszechny błąd. Powinno się od razu oddzwaniać do bliskich sobie ludzi.
Kąpiel
Od rana chodzili po śmietnikach i zbierali puszki. Z ich sprzedaży starczyło na piwo. Romek miał już swoje lata, ale Lidka dopiero dobiegała trzydziestki. Dobrze się czuli. Noc mieli spokojną. Wyspaną. A teraz zaczynał się nowy dzień. Byli już trochę wstawieni, ale mieli jeszcze po niedokończonym piwie, trochę zaskórniaków w kieszeni, no i słońce na niebie. Nic nie musieli, czuli się, jakby wszystko mogli.
Biegnę na Górkę!
To nie jest przyjemne: czuć krew w ustach, nawet jeśli to nie krew, lecz strach i wyczerpanie. Miałem tak czasami, ale tamtej krwi bez krwi nie zapomnę. Było to lata temu. Wracałem z Sopotu, wysiadłem w Gdańsku Głównym, spieszyłem się do domu na Górce. Pobiegnę sobie, będzie szybciej, postanowiłem radośnie, bo jakiś udany to był wieczór. Zdjąłem lekki plecak z ramion i chwyciłem w prawą rękę. Zacząłem truchtem i coraz bardziej się rozpędzałem. To mnie uratowało.
Legendarna Trawa w kościele Świętego Jana
Gdy Nadbałtyckie Centrum Kultury zaprosiło mnie, bym wraz z Aleksandrem Jurewiczem i Ewą Nawrocką poprowadził spotkanie z Günterem Grassem w kościele Świętego Jana, zrobiłem trzy kroki w tył, by sprawdzić, czy to się dzieje naprawdę. Kroki w tył były jak najbardziej na miejscu, skoro chodziło o promocję najnowszej książki noblisty, zatytułowanej Idąc rakiem.
Z przeszłości w teraz i z teraz w przeszłość
Czasami to, co było, przemienia się w to, co jest. A co właśnie się dzieje, jest przesłaniane przez to, co było. Tak mam z Gdańskiem. Kiedy chodzę jego odnowionymi ulicami i oglądam rozbudowane dzielnice, zdarza się, że mój umysł robi niekontrolowanego fikołka i na obrazy teraźniejszości nakładają się obrazy przeszłości.