Początkujące wiedźmy i wyśnione miłości

Fotografia: Anna Rezulak
Fotografia: Anna Rezulak

Lamentując nad niskim poziomem czytelnictwa w Polsce, nie zauważyliśmy, kiedy wyrósł nam potężny target rynku wydawniczego: młodzież w wieku licealnym, która podobnych sobie bohaterów chce nie tylko oglądać w serialach, ale i czytać o nich w kilkutomowych powieściach. Możemy utyskiwać na dyskusyjne walory literackie książek spod szyldu young adult, ale nie sposób zignorować faktu, że to właśnie one przywróciły młodych do zapomnianej nieco czynności: czytania.

Zaczęło się od magii (i wampirów)

Piekło zamarzło: młodzi zaczęli czytać. Więcej: zaczęli pisać. Po latach narzekań na „tę dzisiejszą młodzież”, która godzinami gra w gry i trwoni czas na bliżej nieokreślonych czynnościach związanych ze światem wirtualnym, dziś w końcu możemy mieć nadzieję, że widmo wtórnego analfabetyzmu nad polskim społeczeństwem zacznie się rozwiewać. Mam na to dowody, bo jako nauczycielka codziennie spotykam swoich uczniów z nosami w książkach – i bynajmniej nie jest to Pan Tadeusz. Młodzi w końcu sami wybierają sobie lektury, rozmawiają o nich, komentują losy bohaterów, uczą się recenzować i wyrażać własne zdanie na temat tego, co właśnie przeczytali. Miód na serce polonisty.

Ale czym właściwie różni się young adult od naszej starej, dobrej literatury młodzieżowej? Są tacy, którzy odpowiedzą, że niczym i że chodzi wyłącznie o atrakcyjnie brzmiący slogan, który ma pomóc w nakręceniu strategii marketingowej. Jest w tym odrobina prawdy, bo trudno zaprzeczyć, że młodzi zdecydowanie chętniej sięgają po wszystko, co ma anglojęzyczną nazwę (wystarczy spojrzeć na tytuły najpopularniejszych polskich powieści z tego nurtu: Start a fire, My beloved monster, All of our flaws). A jednak pojawienie się terminu young adult na naszym rynku ma też inny cel: precyzyjne wyznaczenie wieku odbiorcy. Kategoria literatury młodzieżowej jest bowiem bardzo pojemna i skierowana zarówno do młodszych, jak i nieco starszych nastolatków. Natomiast pojęcie young adult, stworzone w latach pięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych, ma wyraźnie określony target: to młodzi ludzie w wieku 13–18 lat. Dla odbiorców, którzy są w wieku studenckim i zaczynają samodzielnie układać sobie życie z dala od domu rodzinnego, wymyślono kilkanaście lat temu osobną kategorię – new adult.

O tym, że powieści adresowane do nastoletnich czytelników mają ogromny potencjał sprzedażowy, wiadomo od dawna. Wystarczy wspomnieć sukces serii o Harrym Potterze – książki opisujące perypetie młodego czarodzieja są na szczycie listy najlepiej sprzedających się cykli powieściowych w historii (ponad 500 milionów egzemplarzy). Mimo protestów środowisk katolickich, alarmujących o szkodliwych treściach zawartych w powieściach J.K. Rowling, do dziś przygody Harry’ego Pottera cieszą się niesłabnącą popularnością czytelników na całym świecie – warto wspomnieć, że zostały przetłumaczone na 80 języków, w tym na łacinę i starożytną grekę!

Imponujący wynik sprzedaży osiągnęła również seria Zmierzch Stephenie Meyer – 120 milionów egzemplarzy. Losy burzliwej relacji między młodą dziewczyną a przystojnym wampirem przypadły do gustu zarówno czytelniczkom w młodszym, jak i nieco starszym wieku. Sukces Zmierzchu sprawił, że na rynku zaroiło się od powieści, w których główną osią fabularną jest romans pomiędzy zwykłą śmiertelniczką a mężczyzną o nadprzyrodzonych mocach (półbogiem, wilkołakiem, przybyszem z zaświatów itp.). Tego typu opowieści wkrótce dorobiły się też własnej nazwy: paranormal romance.

Kolejnym hitem stał się cykl Igrzyska śmierci Suzanne Collins. Emocjonująca historia szesnastoletniej dziewczyny walczącej o przetrwanie podczas krwawego turnieju to miks science fiction, thrillera, powieści obyczajowej, przygodowej i romansu. Czytelnicy docenili wartką akcję, sprawnie nakreślone postaci nastolatków zmagających się z wyzwaniami ponad swój wiek i działający na wyobraźnię obraz postapokaliptycznego świata. Ciekawostka: w Stanach Zjednoczonych Igrzyska śmierci znalazły się na liście lektur dla klas szóstych.

Start a fire, czyli rewolucja z internetu

Prawdziwa rewolucja zaczęła się jednak stosunkowo niedawno, wraz z rosnącą wśród młodych ludzi popularnością platformy internetowej Wattpad. Jej fenomen bez trudu zrozumieją ci, którzy wciąż pamiętają swoje pierwsze próby literackie i ekscytujący moment konfrontacji z opinią wybranych kolegów/koleżanek z klasy, mających wydać werdykt: pisać dalej czy nie pisać. Mówiąc w skrócie, idea działania Wattpada polega na tym samym – z tą różnicą, że opublikowany na platformie tekst trafia do nieporównywalnie szerszego grona odbiorców. A wśród nich są nie tylko inni początkujący twórcy, ale też wydawcy, którzy właśnie w internecie wypatrują przyszłych gwiazd literatury dla młodych dorosłych.

Liczba odsłon na Wattpadzie ma ogromne znaczenie – to ona wskazuje na potencjał danej opowieści i jej autora. Wygląda na to, że jest też ważna dla czytelników, bo zazwyczaj pojawia się na okładce książki jako gwarancja dobrej lektury. W końcu kilkaset tysięcy użytkowników nie może się mylić! O tym, że Wattpad stał się współcześnie trampoliną do prawdziwej pisarskiej kariery, świadczą sukcesy sprzedażowe autorek, które zaczynały od publikowania swojej twórczości właśnie na tej platformie: Katarzyny Barlińskiej, Moniki Rutki, Marty Łabęckiej czy Weroniki Marczak, uwielbianej przez czytelniczki za wielotomową Rodzinę Monet. O tę ostatnią zdążyli się już zresztą pokłócić „dorośli” krytycy, zastanawiając się, czy polska proza spod szyldu young adult ma jakąkolwiek wartość literacką.

Niekończąca się opowieść

No właśnie: ma czy nie ma? Trudno oprzeć się wrażeniu, że znaczna część powieści young adult jest mocno wtórna i powtarzalna. Fabuła wygląda niemal zawsze tak samo: bohaterka/bohater na skutek własnego wyboru lub splotu okoliczności przenosi się w nowe, zazwyczaj nieprzyjazne miejsce (szkoła, miasto, dom nieznanych krewnych), w którym musi zaskarbić sobie sympatię rówieśników, oswoić własne lęki i odeprzeć ataki tych, którzy nie chcą jej/jego zaakceptować. Po drodze oczywiście poznaje kogoś, z kim początkowo zupełnie się nie dogaduje, ale w trakcie rozwoju akcji znajomość przeradza się w płomienny romans z przeszkodami (wiek, status społeczny, pochodzenie). Do tego jakaś drzemiąca w ukryciu tajemnica rodzinna z przeszłości, która pojawia się pod koniec pierwszego tomu i stwarza możliwość popełnienia kolejnych trzech lub czterech – i tak w skrócie wygląda przepis na młodzieżowy hit. Czytając kilka powieści young adult pod rząd, można odnieść wrażenie, że w gruncie rzeczy cały czas trwa jedna, niekończąca się historia z łudząco podobnymi do siebie bohaterami i do bólu przewidywalnymi zwrotami akcji.

Również pod względem językowym książki dla młodych dorosłych bywają niestrawne. Sporo tu oklepanych lub niezdarnych metafor („rzeczywistość wisząca nad nimi jak miecz Damoklesa”), opisów noszących znamiona grafomanii („odarli się z warstw przykrywających prawdę i nie mieli pojęcia, co dalej z tym zrobić”) czy trudnych do przełknięcia pseudofilozoficznych banałów („Nie brak zła na świecie. Czai się ono niemal wszędzie i na każdym kroku czyha na swoje ofiary”). Rozwlekłe opisy kolejnych czynności, które bohaterowie wykonują każdego dnia, spłycone relacje międzyludzkie i wydumane problemy, wzbudzające raczej zażenowanie niż empatię – to tylko niektóre z długiej listy niedociągnięć.

Bez względu na utyskiwania krytyków młodzi i tak kupują to, co im się podoba. Prosty język uznają za zaletę, a ewentualne stylistyczne potknięcia – za dowód autentyczności opowieści. Widać to doskonale na listach bestsellerów. W opracowanym przez firmę Ateneum zestawieniu najlepiej sprzedających się książek za czerwiec 2023 roku znalazły się wszystkie tomy Rodziny Monet oraz Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię i All of our Flaws. Przypomnij mi naszą przeszłość Marty Łabęckiej. Warto dodać, że na liście nie ma ani jednej powieści dla dorosłych czytelników. Dominację książek dla młodych dorosłych zaobserwować można także na czerwcowej liście Empiku – uwielbiany przez czytelników hurtowy producent kryminałów Remigiusz Mróz został zepchnięty przez autorki takie jak Weronika Marczak czy Joanna Balicka aż na dziesiąte miejsce.

Uciec od rzeczywistości

Ciekawe, że znaczna część polskiej literatury young adult prezentuje specyficzny, nieco eskapistyczny charakter narracji – nie bez powodu akcja osadzona jest zazwyczaj w realiach Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii, a nie Polski. Czyżby problemy, o których donoszą nam codziennie media, nie dotyczyły rodzimych pisarzy i pisarek? Nawet jeśli w ich powieściach pojawiają się tematy depresji, uzależnień, przemocy czy orientacji seksualnej, to zazwyczaj w sposób naskórkowy i mało przekonujący. Tak jak w Fanfiku Natalii Osińskiej, gdzie transpłciowy bohater jawi się bardziej jako złośliwie naszkicowana karykatura niż postać, którą można polubić i się z nią utożsamić. Z kolei Fluff tej samej autorki w dość niezręczny sposób porusza problem autyzmu i tożsamości płciowej, posługując się zdartymi popkulturowymi kliszami, które mogą wywołać jedynie irytację.

Zdecydowanie lepiej radzą sobie z trudnymi tematami pisarze anglojęzyczni. W tym segmencie nie brakuje książek o przemocy wobec kobiet i toksycznych związkach (Dorosła Tiffany D. Jackson), rasizmie i podziałach klasowych (The Hate U Give. Nienawiść, którą dajesz Angie Thomas) czy dylematach transpłciowego nastolatka i problemach z akceptacją swojej tożsamości (Felix Ever After Kacen Callender). Być może trzeba czasu, by i na naszym rynku pojawiły się powieści, które będą dotykały spraw ważnych i poważnych w sposób bardziej zaangażowany i autentyczny. W końcu boom na literaturę young adult prawdopodobnie dopiero się zaczyna. A może nastolatki, w podobnym stopniu co dorośli zmęczone rozpolitykowanym i pełnym negatywnych bodźców światem, szukają w książkach nie tyle rozwiązań własnych problemów, ile ucieczki od nich?

Jakkolwiek by było, jestem przekonana, że młodzi wiedzą najlepiej, jakiej literatury potrzebują. Nie musimy cmokać z zachwytem nad powieściami o nastoletnich wiedźmach albo wzruszać się losami zakochanych w wilkołakach bohaterek. Zgadzam się z literaturoznawcą Ryszardem Koziołkiem, który przekonuje, że nawet z lektur, które my, dorośli, skłonni jesteśmy uznać za mało wartościowe, można wyciągnąć coś pozytywnego: umiejętność krytycznego spojrzenia na świat przedstawiony, samodzielnego oceniania bohaterów, ich zachowań i wyborów, wreszcie – kształtowania wrażliwości i własnego gustu literackiego. Przyglądajmy się uważnie, doradzajmy zamiast ograniczać, inspirujmy zamiast zakazywać, a może w końcu doczekamy się pokolenia, w którym czytanie będzie czynnością tak naturalną i oczywistą jak oglądanie seriali i chodzenie na koncerty. Tego nam wszystkim, nie tylko polonistom, życzę.

Aleksandra Lamek

Aleksandra Lamek

Urodzona w Malborku, rocznik 1982. Filolożka, redaktorka, nauczycielka. Przez dziesięć lat współpracowała z lokalnymi mediami, między innymi „Gazetą Wyborczą Trójmiasto” i portalem Trójmiasto.pl, zajmując się przede wszystkim tematami związanymi z kulturą. Kiedy nie pisze i nie czyta, tropi ptaki i borsuki w trójmiejskich lasach.

udostępnij:

Przeczytaj także:

Myślę slamem Myślę slamem Myślę slamem
Marta Pilarska

Myślę slamem

Ambicja to wasza szalona religia Ambicja to wasza szalona religia Ambicja to wasza szalona religia
Przemysław Zawrotny

Ambicja to wasza szalona religia