Paskal spłodził syna, naprawił dach
i zamieszkał na poddaszu
zaczął żyć życiem bohemy
zapuścił korzenie
proszę go odtąd by wynosił śmieci
raz dziennie i dwa razy w sobotę
– za dużo ich między nami
lubimy przecież czarną pustkę i nicość
miażdży wtedy orzechy
w uścisku silnych palców
patrzy tak jakby linia wzroku
była naszą linią ostrzału
myślę jeszcze o córce
ale tylko w niedzielę
przytulam ją do czarnego serca
kiedy cicho kwili…