Wolałabym, żeby to był sen

Ilustracja: Adam Witkowski
Ilustracja: Adam Witkowski

Początkowo mówiłam dużo. Krzyczałam przez tekst, płakałam tekstem. Stawiałam swoim tekstem opór, broniłam się, nawet chciałam tekstem zabić.
Słowa ciążyły – nie dlatego, że opisywały coś ciężkiego, ale dlatego, że znaczenie tych słów stawało się monumentalne, jakby odlewało się w brązie, wspinało na postumenty z monolitu, żeby wkrótce rozpaść się jak stary, nikomu niepotrzebny, zbutwiały budynek, bo okazywało się, że nawet jeśli mówisz tym samym językiem, nikt cię nie słyszy.
Brakowało słów. Gromadziłam je w głowie, ale odlatywały jak ptaki, kiedy tylko sięgałam po papier czy zbliżałam się do komputera. Uciekały natychmiast, tak jak ptaki, słysząc wystrzał. Uciekały ode mnie – jakbyśmy bawili się w chowanego. Łapałam je w snach.

Sen pierwszy: Woda

Jedna z bohaterek powieści Roberta Musila Człowiek bez właściwości referuje różne koncepcje życia, według jednej z nich człowiek tonie we własnej wodzie. Woda wypełnia ciało, dopóki nie dojdzie do szyi, głowy i nie zablokuje dróg oddechowych. Nie mogę przestać myśleć o tym obrazie ani odegnać wspomnienia o wysadzeniu Zapory Kachowskiej latem 2023 roku. Ludzie znaleźli się pod wodą, z całym dobytkiem. Taplali się razem ze swoimi rzeczami i ekskrementami.

Woda wszystko zabierze, wszystko zmyje, wszystko pochłonie. Wszystko wybaczy. Ale komu można wybaczyć?

Sen drugi: Rany

Wkrótce na miejscu, gdzie kiedyś był zbiornik wody, zaczęły rosnąć wierzby. Drzewa, dziś już metrowej wysokości, szybko zapełniły spustoszoną, zranioną ziemię. W filmowym reportażu z Chersońszczyzny ekolog opowiada o właściwościach wierzby oraz o tym, jak to, że się pojawiła, może wpłynąć na mikroklimat. Patrzę na tę ziemię, rosnące z niej pędy. Nadal pełna jest pęknięć i dziur po suszy. Czy te rany się zagoją, czy wierzba wypełni wszystko tak szczelnie, że nie będziemy już widzieć ziemi pod swoimi nogami?

Rany to nie koniec. Nie są też początkiem. Zostaną gruntem, skórą, szczególnie kiedy się zagoją. A nie zawsze się goją, mamy tylko wrażenie, że tak się dzieje.

Rany formują strukturę i charakter krajobrazu, który nigdy nie będzie trwały. Na tym też polega jego uroda. Wkrótce przyjdą tu inni ludzie, inne zwierzęta, zacznie tu żyć inne życie. A stare życie znajdzie sobie schronienie gdzie indziej. Po prostu zawsze jest przykro, że „wszystko, co najgorsze”, przydarza się właśnie nam. Gdyby to jednak przytrafiło się innym ludziom, to czy odczuwalibyśmy ten smutek i rozdarcie, czy sucha ziemista rana też by nas tak piekła? Zresztą – kim jesteśmy teraz?

Mówią, że kiedy jest sucho, trzeba pić wodę. Niektórzy nie piją wody, tylko rozpacz. Na zdrowie.

Sen trzeci: Wierzba

Zachwycona myślę o wierzbie, która podporządkowała sobie całą Chersońszczyznę. Wierzba nie jest drzewem, lecz symbolem. To niebo, słońce, rodzina, młodość, miłość, smutek. Wierzba to ja. Wierzba jest przyszłością, która z pewnością nastanie. Czy w tej przyszłości będzie mniej smutku? Czy i wierzba przyniesie go ze sobą?

Artysta Anton Sajenko zrobił zdjęcie Wierzba. Powstało w Hostomelu w 2022 roku po wyzwoleniu miasta. To wierzba, którą rozdarł ostrzał. Ale przetrwała. Często myślę o odporności, to cecha, która pojawia się w społeczeństwach pragnących wolności. Myślę, że wolność jest początkowym impulsem tej odporności. Jej utrata oznacza koniec życia. Nie będzie ani wierzby, ani przyszłości. Dlatego stoi, nawet rozdarta. Uczymy się odporności od drzew. To jest właśnie wolność.

Sen czwarty: Pamięć

Zapora Kachowska została wysadzona w czerwcu. Czerwiec–lipiec to okres, kiedy warto zbierać zioła i suszyć je na zimę. Rozkładać na stole przy oknie i co rano po obudzeniu czuć w domu woń stepu.

Przez zapach suszonych ziół z pamięci wyrastają wspomnienia, jak rośliny na wiosnę. Pamięć żyje, póki te trawy rosną.

W grudniu 2023 roku artysta Liubomyr Tymkiw dostał od innego artysty, a teraz już wojskowego, notatnik, w którym były myśli, wiersze i rośliny zasuszone tak samo jak zioła przy oknie z moich wspomnień.

Denys Pankratow pisze: „Zbierałem je na poligonach, obok koszar, na drogach i w okopach. Od Gór Pennińskich w Wielkiej Brytanii przez poligony Żytomierza aż do blindaży w obwodzie zaporoskim – kwiaty, trawy i korzenie. To takie szeryfy na słabych i łuszczących się ścianach wojskowego życia. Szeryfy pewności, że świat istnieje”.

„Nigdy nie trzymałam w rękach ani nie widziałem bardziej kruchej i subtelnej rzeczy” – pisze Tymkiw.

Kiedy wspominam stepowe zioła, przychodzi mi na myśl macierzanka tymianek, której drobne niebieskie kwiatki delikatnie pokrywają bladozielony step. Tak jak wspomnienie, które równie subtelnie i delikatnie pomieszkuje w pamięci. System korzeniowy tej rośliny jest tak silny, że może przetrwać na suchej i wyczerpanej ziemi. Wytrzyma znacznie dłużej niż jakakolwiek inna roślina. Tak właśnie myślę zatem o pamięci: że to nasz system korzeniowy, przez który przekazuje się subtelność i kruchość świata. I że jej siła polega właśnie na kruchości.

Sen piąty: Skala

Wojna często zmienia skalę. Teraz patrzymy na historię z bliska, a nie z daleka. Wydaje się straszna, ale też rutynowa, zrozumiała, różna – właśnie na tym polega strach: żeby się z nią zbratać, zsiostrzyć, spokrewnić, zbliżyć na tyle, by wziąć z nią ślub.

Ta wojna nie toczy się na ziemi, chociaż cierpi przez nią właśnie krajobraz i środowisko. Ta wojna toczy się w powietrzu. Zło lata nad miastami, jak ptaki, nie te śpiewające jednak, tylko te, co huczą jak trzmiele. Przynosi jedynie katastrofę.

Z tej perspektywy ziemia pustoszeje i upraszcza się, przekształca się w mapę, wykres. Ludzie to mrówki. Śmierć ludzi to cyfry.

Co oprócz drzew jest tak wielkie? One też z czasem skarlały, odkąd podrośliśmy.

Ludziom, którzy wydawali nam się wielcy, także można dorównać. Niektórych tak bardzo chcemy dosięgnąć, że nieustannie ich pomniejszamy i marginalizujemy. Pragniemy widzieć ich słabszymi, tak słabymi jak my sami. Tak jak zmniejsza się mieszkanie Colina i Chloe w Pianie złudzeń Borisa Viana: pokój robi się okrągły, ściany domu zwężają się i wreszcie znikają.

Wielki to czas. Oto moja głowa, kotku, zjedz mnie.

Sen szósty: Smak życia

Dlaczego Remarque jest teraz taki denerwujący? Cały ten jego smak życia, podróże na motocyklu po starej Europie, wino i radość, która narasta po oczekiwanym pokoju. Jak czytać utwory napisane o powojniu, jeśli w istocie ta wojna jeszcze trwa i nie wiadomo, kiedy się skończy. Jak żyć na kredyt, jeśli nie wiadomo, skąd go wziąć, a przede wszystkim – co dać pod zastaw?

Oto i bohaterowie Borysa Viana – także oni na początku powieści ciągle jedzą. Jej pierwsze strony przesiąknięte są czosnkiem i olejem, od czego wcale nie chce się jeść, tylko wymiotować. Smak życia zamienia się w zaburzenia odżywiania, kiedy w jedzeniu nie chodzi o przyjemność, lecz o utrzymanie własnego ciała przy życiu. Jedz i wypluwaj to, co ci nie pasuje.

Na początku 2024 roku Anna Zwiagincewa zrobiła pracę Mała słodycz – kiedy masz ze sobą taki cukierek, możesz na dłuższy czas zapomnieć o głodzie. Artystka czytała dzienniki kobiet, które przeżyły okupację. Wiele tych świadectw dotyczyło właśnie głodu i sposobów na przetrwanie.

Jak poczuć smak życia, jeśli w rzeczywistości czujesz głównie brak tego smaku.

– Jak tam, żyjecie po wczorajszym?
– Czemu by nie pożyć?
– Na przykład ja piekę syrnyky.
*przypina w czacie powiadomienie „Czemu by nie pożyć”*.

Sen siódmy: Spokój, którego nie ma

Stare cmentarze kuszą spokojem. Turyści kłębią się na cmentarzach, na których pochowani są znani literaci i kompozytorzy, żeby się do nich zbliżyć, odczuć ich genialność albo po prostu być obok.

Nikt nie chce mieszkać obok świeżych grobów. Nic nie dorówna krzykowi pustki i rozpaczy lepiej niż ta szara, wykopana pod nowe pochówki ziemia. Bez względu na to, jak znakomity człowiek został tu pochowany, można jeszcze wyczuć płacz i utratę. Najgorzej jest tam, gdzie nie zostały odśpiewane żałobne pieśni.

Nie ma wielkości, jest tylko pustka, spokój, którego brak, i sny, które już się nie przyśnią.

Otwieram oczy. Jednak się nie przyśniło.

Zamykam laptop. Przede mną obok przejścia dla pieszych zatrzymuje się karawan. Kierowca skinął, żebym przeszła. Myślę: lepiej to ja pana przepuszczę, jeszcze tu sobie postoję.

Gdańsk, 22 lipca – 4 sierpnia

 

Tłumaczenie Anna Łazar

Kateryna Jakowłenko (Катерина Яковленко)

Kateryna Jakowłenko (Катерина Яковленко)

Redaktorka naczelna działu kulturalnego społeczno-polityczno-informacyjnego wydania internetowego „Suspilne”, badaczka sztuki współczesnej, kuratorka i pisarka.

Kuratorowała wystawy Śniły mi się bestie (Galeria Labirynt, 2022–2023, z Hałyną Hłebą), Wszyscy boją się piekarza, a ja dziękuję (wystawa w mieszkaniu, Irpin, 2022) oraz Nasze lata, nasze słowa, nasze straty, nasze poszukiwania, nasi my (Jam Factory, Lwów, z Natalią Matsenko i Borysem Filonenko, 2023). Współkuratorowała projekty Secondary Archive (2022) oraz Secondary Archive: Woman Artists at War (2024).

W Polsce ukazał się przekład książki pod jej redakcją Dlaczego w sztuce ukraińskiej są wielkie artystki (Fundacja Katarzyny Kozyry, 2020) oraz specjalny numer pisma „Obieg”, zatytułowany Euforia i znużenie. Ukraińska sztuka i społeczeństwo po roku 2014.

*

Шеф-редакторка культурного відділу суспільно-політично-інформаційного інтернет-видання «Суспільне», дослідниця сучасного мистецтва, кураторка та письменниця.

Кураторка виставок «Śniły mi się bestie» (галерея «Лабіринт», 2022–2023, спільно з Галиною Глебою), «Всі бояться пекаря, а я дякую» (виставка на квартирі, Ірпінь, 2022) та «Наші роки, наші слова, наші втрати, наші пошуки, наші ми» (Jam factory, Львів, спільно з Наталією Маценко та Борисом Філоненком, 2023). Співкураторка проектів «Secondary Archive» (2022) та «Secondary archive: жінки-художниці на війні» (2024).

У Польщі вийшов переклад книги за її редакцією «Чому в українському мистецтві є великі художниці» (Фундація Катажини Козир, 2020) та спеціальний випуск журналу «Obieg» під назвою «Ейфорія і втома». Українське мистецтво та суспільство після 2014.

udostępnij: