20 pytań do… Kamy Schinwelskiej

Kama Schinwelska – projektantka grafiki użytkowej i wzornictwa przemysłowego, studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i Krakowie, stypendystka Ministra Kultury. Od 2012 roku razem z Marcinem Gwiazdowskim tworzy duet projektowy Elipsy. Zajmuje się specjalistycznym projektowaniem w obrębie grafiki użytkowej, wystawiennictwa oraz tworzenia wizerunku. Laureatka ważnych nagród i wyróżnień w dziedzinie projektowania (takich jak European Design Awards, Polish Graphic Design Awards, Projekt Roku Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej (STGU), Najpiękniejsza Polska Książka Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek). Projektuje przede dla instytucji kultury, między innymi dla Teatru Narodowego w Warszawie, Narodowego Centrum Kultury, Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku czy Muzeum Narodowego w Warszawie. Pochodzi z Tczewa, mieszka w Gdańsku. Mama Stefana i Gustawa.
www.behance.net/elipsy

 

 

1. Twój ulubiony kolor to?
To zależy od nastroju, pory roku, szerokości geograficznej, w której jestem w danym momencie, i wielu innych czynników wpływających na moje preferencje. A tak zupełnie serio: uwielbiam czerń i biel, choć z technicznego punktu widzenia to nie są kolory, lecz odcienie. Na pewno jest mi w nich do twarzy. W ich towarzystwie często pojawia się u mnie róż, czerwień, żółć czy fiolet.
W projektowaniu balansuję między czernią i bielą – czyli korzystam z pełnego koła barw i odcieni. Dobieram kolory, które w konkretnym projekcie – poza formą i kompozycją – są dodatkowym nośnikiem informacji, oddziałują.

2. Arial czy Times New Roman?
Oba kocham szalenie. (śmiech)

3. Krój pisma, bez którego nie wyobrażasz sobie projektowania?
Nie istnieje taki. Choć przyznam, że często wybieram krój pisma, który wcześniej mnie urzekł i został już przeze mnie zastosowany. Przywiązuję się do krojów pism prawie tak samo jak do ludzi.

4. Czarny kwadrat na białym tle Malewicza czy No. 5, 1948 Pollocka?
Zdecydowanie Czarny kwadrat na białym tle Malewicza. Mogłabym go powiesić w rogu salonu i czułabym się bezpiecznie. W projektowaniu kieruję się zasadą upraszczania form – podobnie jak w suprematyzmie – czyszczenia z nadmiaru, usuwania zbędnych elementów. Zresztą kiedy studiowałam w gdańskiej ASP, pewien profesor po obejrzeniu mojego projektu powiedział: „To nie jest minimalizm, to jest nihilizm”.

5. Osoby, które miały na ciebie największy wpływ?
W różnych okresach życia były to różne osoby – nie sposób wymienić wszystkich. Na pewno matka i ojciec wpłynęli na wiele moich decyzji, byli pierwszymi przewodnikami. Babcia Janka, mama mamy, była dla mnie wzorem pracowitości, zaradczości i pomysłowości. Przyjaciel z ogólniaka, Michał, dzięki którego namowom zamiast na malarstwo zdawałam ostatecznie na wzornictwo przemysłowe, choć – kto wie – może jeszcze postudiuję z pędzlem w ręku. Piotr, z którym byłam związana podczas nauki w krakowskiej ASP i dzięki któremu malarstwo cały czas było blisko. Profesor Czesława Frejlich, która była dla mnie ogromnym autorytetem – na jej wykładach siedziałam z otwartymi ustami. Profesor Władysław Pluta, który inspirował i zachęcał do procesowego, syntetycznego myślenia w projektowaniu, do podejmowania odważnych decyzji i brania za nie odpowiedzialności. Robert Oleś – dla mnie guru i objawienie. Dzięki uczestnictwu w zainicjowanym przez niego Akademickim Kursie Typografii na UKSW [Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego] dowiedziałam się, czym jest typografia, jak korzystać z narzędzi do składu, po jakie książki sięgnąć, żeby w końcu zdobyć odpowiednią wiedzę. Michał, mój mąż, który codziennie podnosi mi ciśnienie, inspiruje do działania, wspiera i – choć bywa różnie – zawsze widzi szklankę do połowy pełną. Dzięki niemu mój świat jest piękniejszy. I wreszcie – moje kochane dzieci, Stefan i Gustaw, dzięki którym mam przedłużone dzieciństwo. Moi synowie uczą mnie bycia matką.

6. Najlepsza rada, jaką dostałaś?
Od ojca, tuż przed jego śmiercią, kiedy kończyłam ogólniak. A brzmiało to mniej więcej tak: „Dziecko, nic nie jest na stałe i nie dam ci kury znoszącej złote jajka, ale dopóki będziesz się uczyć, poszerzać horyzonty, na pewno dasz sobie w życiu radę”.

7. Co wzbudza twój podziw?
Szeroko – po prostu sztuka, bo porusza, karmi zmysły, inspiruje i daje poczucie oderwania od codzienności.

8. Od czego lubisz zacząć dzień?
Grzecznie, od kawy z mlekiem i spaceru z psem.

9. A od czego zaczynasz projektowanie?
Od sprzątania. Nie potrafię zaczynać pracy nad nowym projektem w bałaganie. Poza strefą pracy bywa z tym porządkiem różnie.

10. Czytasz książkę, którą masz zaprojektować?
Tak, choć zdarza się, że tak zwane cegły czytam tylko pobieżnie.

11. Jak dużo miejsca w twoim życiu zajmuje praca?
Z proporcjami zawsze był u mnie problem. Praca wypełniała mi dzień po brzegi, nawet po urodzeniu dwójki dzieci niewiele się zmieniło. Wszystko miałam zawsze postawione na głowie i podporządkowane projektowaniu: praca w dzień, praca w nocy, urywany sen i tak przez naście lat. Dopiero od niedawna staram się wprowadzać zdrowsze zwyczaje. W weekendy, dni wolne nie siadam już tak często do biurka. Nauczyłam się w końcu odmawiać zleceń, bo zawsze ich było za dużo. To też zasługa Marcina Gwiazdowskiego, z którym od kilkunastu lat tworzymy duet projektowy Elipsy. Poza tym, że to świetny projektant, to przede wszystkim wspaniały przyjaciel i mądry człowiek.

12. Zaprojektowana przez ciebie książka, z której jesteś najbardziej dumna?
Trudne pytanie. Wspomnę o dwóch. Pierwsza, którą zaprojektowałam od początku do końca samodzielnie i kontrolowałam cały procesu jej tworzenia, to tomik poezji Wiersze do kupy Michała Schinwelskiego. Została wydrukowana w garażowej drukarni szwagra. To był tomik tworzony w tajemnicy przed autorem, prezent urodzinowy połączony z autorskim spotkaniem z poetą. Redagowany przez Piotra i Pawła Sitkiewiczów, którzy zebrali wiersze Michała i byli pomysłodawcami tomiku. Mam do tej małej książeczki ogromny sentyment. Jest minimalistyczna, z ręcznie numerowanym każdym egzemplarzem. Nadal bardzo mi się podoba, choć minęło już szesnaście lat od jej wydania. Co ciekawe, dostała wyróżnienie w konkursie PTWK na Najpiękniejszą Polską Książkę roku 2007 w kategorii literatura piękna. Jak na pierwszą w życiu zaprojektowaną książkę, wyszło całkiem nieźle.
Druga ważna pozycja, zaprojektowana w duecie z Marcinem Gwiazdowskim dla Muzeum Narodowego w Warszawie, to Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku. Oprawiona w płótno, z podwójną okładką z tłoczeniami, skromna, ale harmonijnie zaprojektowana. Dla mnie to takie małe dzieło sztuki.

13. Co według ciebie sprawia, że projekt książkowy jest udany?
Udany projekt książki to taki, w którym każdy jej element jest zaprojektowany i przemyślany – począwszy od okładki, która wprowadza nas do wnętrza, jest niejako jej twarzą, po najdrobniejsze elementy layoutu. Wszystko ma znaczenie dla odbioru publikacji i korzystania z niej. To trudna sztuka, bo wielopłaszczyznowa.

14. Co najbardziej lubisz w zawodzie projektantki graficznej? A co najmniej?
Pracuję sama – w sensie braku towarzystwa, bo mimo że w duecie z Marcinem, to jednak na odległość – i właśnie ta samotność z wyboru jest dla mnie przekleństwem i błogosławieństwem jednocześnie. Niezależność to dla mnie wartość nadrzędna.

15. W projektowaniu stawiasz na szaleństwo czy minimalizm?
Stawiam na minimalizm, choć zaczynam pracę od totalnego szaleństwa! Dosłownie i w przenośni. Dopiero w procesie projektowym następuje czyszczenie i dochodzenie do sedna, zostaje samo dobro, przynajmniej do tego zmierzam. Dlatego robienie projektów na tak zwanym kolanie nie ma dla mnie sensu, nie biorę zleceń za wszelką cenę, nie interesuje mnie takie podejście. Bierze się to z szacunku do zleceniodawcy, Marcina, z którym pracuję, i z pokory do zawodu.

16. Co cię inspiruje?
Właściwie wszystko. Ale najpierw czyszczę swój blat roboczy, czyli zabieram się do wspomnianego wcześniej sprzątania biurka, usuwania zbędnych folderów, czyszczenia pulpitu monitora. Te czynności pomagają mi w skupieniu się, skoncentrowaniu na poszukiwaniach inspiracji przede wszystkim w swoich własnych zasobach: książkach, zebranych katalogach, ciekawych wzornikach, zdjęciach, ulotkach. Inspirują mnie także ludzie, rozmowy o książce, którą będę projektować, przeglądanie, dotykanie książek zaprojektowanych przez innych twórców, miejsca, szyldy, znaki, litery i na pewno sztuka.

17. Co ładuje twoje baterie?
Na pierwszym miejscu jest kąpiel w wannie – to najprostszy ze znanych mi sposobów na relaks i zawsze możliwy do zrealizowania. A ponadto las, woda, słońce i miłość, bez nich nie ładuję się wcale.

18. Ostatnio przeczytana przez ciebie książka?
Opowieść Davida Caliego i Serge’a Blocha Wróg [Zakamarki, Poznań 2014]. Przy okazji oddawania zaległych książek do wrzeszczańskiej biblioteki natknęłam się na polującą na moje oko okładkę z dużym tytułem i sugestywną ilustracją. Od razu pomyślałam o moim młodszym synu, dziewięcioletnim Gutku, którego fascynuje historia, szczególnie ta wojenna. I tak stałam się fanką tej pozycji, bo to książka wyjątkowa – mikstura ilustracji Serge’a Blocha i opowieść o głupocie prowadzenia wojen, o krótkowzroczności. To książka przede wszystkim dla tych, którzy je rozpętują, czyli dla nas, dorosłych, choć kierowana w pierwszej kolejności do dzieci.
Po książki sięgam, ponieważ szukam w nich oderwania od codzienności. Dla dobrze napisanej prozy warto zarwać noc. Ale częściej łowię książki, które są dobrze zaprojektowane, kupuję je nie tylko dla tematu, o którym traktują, ale dla nich samych – pięknych przedmiotów, bo tak je też postrzegam. Czasem więc wybieram je z powodów czysto estetycznych. Lubię do nich wracać, kiedy zaczynam pracę nad nową książką. Takich pozycji w domowej bibliotece mam najwięcej.

19. Twoje mocne strony to?
Jak mówią domownicy – determinacja. W pracy nigdy się nie poddaję, w życiu prywatnym bywa różnie.

20. Największa zawodowa ambicja?
Nie istnieje. Każdy projekt i wyznaczone zadanie są dla mnie sensem samym w sobie. Te małe satysfakcje w zupełności mi wystarczą. Przez lata przepracowywałam tak zwaną chorą ambicję – jestem z niej wyleczona.

Maja Sitkiewicz

Maja Sitkiewicz

Dziennikarka i redaktorka. Fanka polskiej ilustracji i książek dla dzieci. Zawodowo związana z portalem Ładne Bebe i wydawnictwem Bernardinum. Mieszka w Gdańsku. @instagram

udostępnij:

Przeczytaj także:

To nie jest kolejny tekst o trudach pracy w kulturze… To nie jest kolejny tekst o trudach pracy w kulturze… To nie jest kolejny tekst o trudach pracy w kulturze…
Agnieszka Domańska

To nie jest kolejny tekst o trudach pracy w kulturze…

Zwiedzanie gęstych światów z Jakubem Rebelką Zwiedzanie gęstych światów z Jakubem Rebelką Zwiedzanie gęstych światów z Jakubem Rebelką
Przemysław Zawrotny

Zwiedzanie gęstych światów z Jakubem Rebelką