Recenzja książki Czarownice, mieszczki, pokutnice. Gdańskie szkice herstoryczne Michała Ślubowskiego (Marpress, Gdańsk 2020).
Michał Ślubowski, wykorzystując różne – tworzące jednak spójne opracowanie – strategie opowiadania oraz przedstawiając różne punkty widzenia, zabiera nas w podróż po pewnych aspektach życia kobiet w Gdańsku od średniowiecza do współczesności.
We wstępie autor pokazuje, że życie w XVII wieku mogło być bardziej podobne do współczesnego, niż byśmy przypuszczali. Co ciekawe, książka ukazała się w roku 2020, ale na początku 2023 – ze względu na to, jak wiele wydarzyło się na świecie w ciągu ostatnich dwóch lat – to zestawienie wydaje się nawet aktualniejsze. Ponadto na początku Ślubowski zarysowuje ogólne założenia Czarownic, mieszczek, pokutnic: ma to być książka popularyzatorska, nie monografia (publikacja jest podzielona na siedem rozdziałów o objętości dwustu dziewięciu stron), i pokrótce przedstawia tematykę poszczególnych części. Tytułowe gdańszczanki w treści opracowania pojawiają się w nieco innej kolejności, gdyż najpierw poznajemy pokutnice (a obok nich zakonnice), następnie czarownice i mieszczki. Trzy dalsze rozdziały to portrety: Elżbiety Koopman-Heweliusz, Konstancji Czirenberg oraz typowej osiemnastowiecznej gdańszczanki. Ostatni przedstawia współczesne mieszkanki Gdańska. Można się zastanawiać, dlaczego wiek XIX i XX zostały pominięte – tym bardziej, że z tego okresu prawdopodobnie istnieje więcej źródeł niż z lat poprzednich.
W każdym rozdziale książki autor stara się pokazać kontekst historyczny i umieścić opisywane zjawiska społeczne na mapie Gdańska i jego okolic, podkreślając rozmaite współzależności. Niekiedy jednak można odnieść wrażenie, że główny temat danej części – na przykład czarownice w rozdziale „«Nie pozwolisz żyć czarownicy», czyli o gdańskich wiedźmach” – stanowi jedynie pretekst do ogólnej opowieści o mieście, religii bądź prawie. W tym wypadku: nie dowiadujemy się zbyt wiele o kobietach oskarżanych o czary, za to pojawia się sporo informacji dość ogólnych – nie jest jednak jasne, czy wynika to z braku źródeł (innych niż same opisy spraw sądowych, których w Gdańsku było niewiele), czy z tego, że autor przyjął taką strategię opowiadania. Historia czarownic skupia się bardziej na perspektywie prawnej (torturach i karach) i postrzeganiu ich jako przestępczyń niż na ich osobach jako takich.
Trzeba jednak podkreślić, że wszystkim zawartym w książce opowieściom patronują trzy nadrzędne, przeplatające się aspekty życia: prawo, religia i oczekiwania (w tym role) społeczne. Ich znaczenie w poszczególnych rozdziałach jest różne, ale są one nieodłącznym elementem każdej historii.
Rozdziały różnią się od siebie nie tylko głównym tematem i tym, jaki aspekt kontekstu danej historii autor szczególnie rozwija, ale także strategią narracyjną. Przez rozdział pierwszy („Pokutnice Marii Magdaleny”) jesteśmy prowadzeni przez przykładową, fikcyjną Annę, której życie śledzimy. Dookoła tego budowana jest historia kobiet upadłych i ich miejsca w Gdańsku, a później – historia rywalizacji pokutnic z brygidkami. Z kolei w rozdziale trzecim („Ślubny niezbędnik gdańskiej mieszczki”) wcale nie ma głównej bohaterki – autor skupia się na pokazaniu społecznego kontekstu ślubu, związanych z nim obyczajów, dużo miejsca poświęca ustawom antyzbytkowym, a nawet… alkoholom. Ten ostatni temat to przykład na to, że w Czarownicach, mieszczkach, pokutnicach zdarzają się fragmenty, w których autor tak szeroko pokazuje pewne aspekty życia w samym Gdańsku, że trudno dostrzec ich bezpośredni związek z kobietami – ale trzeba zaznaczyć, iż wszystko to jest bardzo interesujące.
Z perspektywy czytelniczki uderza również to, że wiele przywoływanych w książce wypowiedzi (zarówno o samych kobietach, jak i tych składających się na przedstawianie kontekstu) to cytaty z twórczości mężczyzn – być może wiąże się to z niedostępnością bądź niedostatkiem innych źródeł pisanych. Niemniej sprawia wrażenie, że na opisywane bohaterki patrzymy niejako z podwójnie męskiej perspektywy, gdyż autor książki także przecież jest mężczyzną.
Punkt widzenia zmienia się odrobinę, gdy historia dociera do XVIII wieku – tam poznajemy fragmenty wspomnień Johanny Schopenhauer. Ale to niewiele, biorąc pod uwagę, że niemalże cały portret Konstancji Czirenberg został zbudowany w odniesieniu do cytatów z Dziennika podróży do Polski Charles’a Ogiera. Rozdział dotyczący Elżbiety Heweliusz – ciekawy, choć niewyczerpujący, zdecydowanie zachęcający do poszukania kolejnych informacji o astronomce – jest jednocześnie o samym Heweliuszu, gdyż „nie można mówić o Heweliuszu nie wspominając o Elżbiecie, i nie można pisać o Elżbiecie nie wspominając o jej mężu – nawet w wielkim skrócie” (s. 110). Obrazy zarówno Konstancji, jak i Elżbiety są pozytywne, podkreślano ich ważną rolę, wkład w sztukę i naukę, niekiedy wręcz wyrażano czysty zachwyt ich talentami – jednak wciąż postrzegano je przez pryzmat bliskich im mężczyzn. Odrobinę zastanawiające – zwłaszcza że na ostatni rozdział Czarownic, mieszczek, pokutnic składają się rozmowy ze współczesnymi gdańszczankami – może być też to, że o wypowiedź na okładkę książki nie poproszono historyczki lub badaczki Gdańska.
Opisy zawarte w rozdziale szóstym („Gdańsk i gdańszczanki w XVIII wieku”) szczególnie działają na wyobraźnię, oddając bogactwo XVIII wieku: strojów oraz osobliwości szat gdańszczan tamtego czasu. I chociaż w książce jest wiele ilustracji, w tym miejscu nieco ich brakuje. Dalej w rozdziale znajdują się liczne ryciny autorstwa Daniela Chodowieckiego, jednak ilustrują one podrozdział dotyczący Luizy Kulmus-Gottsched. Wcześniej warto zwrócić uwagę na portrety Jana Heweliusza i Elżbiety Heweliusz – to właśnie fragment jednej z tych grafik: z Elżbietą obsługującą sekstans, widnieje na okładce. Trzeba przyznać, że ilustracja przedstawiająca uczoną astronomkę stanowi ciekawy kontrast dla tytułu książki, brzmiącego przecież Czarownice, mieszczki, pokutnice (choć najogólniej Elżbieta wpisuje się w tę drugą kategorię).
Ślubowski wciągająco przedstawia opisywane historie – na przykład akapity o rywalizacji pokutnic i brygidek czyta się niemalże jak powieść sensacyjną, opisy życia w osiemnastowiecznym Gdańsku czy przygotowań do ślubu są bardziej obyczajowe. Wydaje się, że w stylu autora można dostrzec swego rodzaju entuzjazm i szczere zainteresowanie opisywanymi sprawami. Książkę czyta się przyjemnie i szybko – format wydania jest bardzo poręczny, czcionka duża, lekturę urozmaicają liczne i różnorodne ilustracje, w tym kolorowe. Na końcu umieszczono bogatą bibliografię, jednak w samym tekście nie ma przypisów do przywoływanych cytatów. Warto jeszcze wspomnieć o stosowanym przy niektórych wyliczeniach wyróżnieniu polegającym na rozpoczynaniu akapitów kapitalikami – co także wpływa na przejrzystość tekstu.
Lektura zdecydowanie zachęca do dalszych samodzielnych poszukiwań opowieści zarówno o dawnych mieszkankach Gdańska, jak i o samym mieście. Ponadto może inspirować do spacerów i zobaczenia na własne oczy wspominanych miejsc – czy może raczej przejścia się ulicami, przy których się znajdowały. Spacerowanie było hobby nie tylko osiemnastowiecznych gdańszczan – jak możemy się dowiedzieć z rozdziału szóstego – ale jest także promowane współcześnie przez lokalnych przewodników i przewodniczki po dzielnicach miasta i stanowi znakomity sposób poznawania Gdańska. Jedną ze współczesnych gdańszczanek, których wypowiedzi na temat miasta możemy przeczytać w ostatnim rozdziale, jest właśnie lokalna przewodniczka po Oliwie Grażyna Niemyjska.
Książka Ślubowskiego to przystępny i ciekawie napisany punkt wyjścia do pogłębionych studiów nad historią kobiet w Gdańsku.