Osoby:
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
CHÓR
DZIEWCZYNKA (głos z offu)
prolog
kobiety myślą, że mają swoje pieśni
kobiety nie wierzą, że to są pieśni ich matek, i ich matek, i ich matek
myślą, że to są pieśni znikąd
kobiety myślą, że mają swoje tajemnice
że mogą swoje tajemnice schować do dołka
czasem jest dobrze, a czasem nie
czasem kobiety zostają na krawędzi dołka
czasem z dołka słychać dźwięk
1. śmiertelnie mnie przeraziło
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Mój kręgosłup potrzebował rehabilitacji. Wzięłam skierowanie na terapię w komorze krio. Minus sto dwadzieścia stopni. Zaraz mam wejść. Dostaję instrukcję, żeby założyć maskę ochronną, chodzić, i oddychać. Najpierw dwie komory buforowe. Pierwsza: minus siedemdziesiąt. Druga: minus dziewięćdziesiąt. Zamykają się drzwi. Z głośnika płynie piosenka. Zaczynam chodzić w kółko. Idę za tym dwojgiem. Nagle – ogarnia mnie przerażenie. Nie mogę oddychać. Boję się oddychać. Boję się zaczerpnąć oddechu. Czuję, że oddech mnie zabije. Zabije mnie zimno. Zaraz umrę. Czuję, że zaraz umrę z zamrożenia. Umrę z zimna. Wpadam w szczelinę. To trwa tak długo. Całą wieczność. Zaczynam liczyć. Z głośnika: „Zmiana kierunku”. To się nie kończy. Idę przerażona. Idę, bo przecież trzeba iść. Chyba stamtąd nie wyjdę. Znowu mijam okienko. Nie umiem się do niego rzucić. Nie umiem krzyczeć, wołać, że chcę wyjść. Kiwam się jak pingwin za tym dwojgiem, którzy idą przede mną. To się nie może skończyć. Z głośnika: „Trzy minuty, dziękujemy państwu”. Minus dziewięćdziesiąt… Minus siedemdziesiąt… Wypadam. Łapię oddech. Całe moje ciało się trzęsie. Opadam na krzesło i zaczynam płakać.
Podchodzą do mnie. Cała drżę. Pytam, płacząc: Czy wszyscy tak mają? Czy wszyscy tak mają? Nie. Nikt tak nie ma. „No, jak pani tak źle reaguje, to może ta terapia nie jest dla pani?”
A potem robię coś, czego nie zrobiłam nigdy w życiu.
Wracam do domu i wykonuję wiele telefonów do rodziny i przyjaciół, żeby opowiedzieć im… jak umierałam w komorze krio.
A potem długo leżę w nocy i postanawiam
– do niej wrócić.
Postanawiam do niej wrócić, żeby się dowiedzieć.
Chcę się dowiedzieć, dlaczego śmiertelnie przeraziło mnie
zimno.
I czy przerazi mnie znowu
gdy tam wrócę.
[obóz biologicznego wyniszczenia dzieci
Wytyczne Himmlera, regulujące „specjalne traktowanie dzieci rasowo wartościowych”, zawierały program biologicznego wyniszczenia dzieci „ras niższych”. Również polskie dzieci zostały objęte hitlerowską polityką rasową.
Część z nich przeznaczono do zniemczenia, większość do biologicznego wyniszczenia poprzez umieszczenie w odrębnych obozach. I na szeroką skalę odbierano je rodzicom aresztowanym lub przebywającym w obozach koncentracyjnych. Na listy dzieci do umieszczenia w obozach prewencyjnych – jak je nazywano – wpisywane były również dzieci z sierocińców.
Taki obóz powstał w Łodzi przy ul. Przemysłowej. Otoczony terenem getta i cmentarza żydowskiego, stał się w rzeczywistości – niedostrzegalny.
Obóz realizował ściśle określone zadania polityczne, a jego załogę rekrutowano spośród osób mocno zahartowanych pod względem hitlerowskiego światopoglądu. W 1942 roku zatrudniono w nim jako nadzorczynię osiemnastoletnią wówczas Eugenię Pol vel Genowefę Pohl. Świadomie i systematycznie brała udział w zabójstwach nieletnich więźniów, stosując wobec nich metody bezwzględnie zmierzające do zupełnego ich wyniszczenia.
Przez dzieci, które przeżyły, została zapamiętana jako najbardziej okrutna, przystojna i… uśmiechnięta nadzorczyni.
Ale więcej nie wymienimy jej nazwiska.
Przemoc jest marią war.]
2. uśmiech marii war
CHÓR
maria war uśmiechała się do nas przez siku
maria war uśmiechała się do nas przez ryby w lodowatej wodzie
maria war uśmiechała się do nas w pralni przez wrzątek
maria war uśmiechała się do nas przez pejcz
maria war uśmiechała się do nas przez sopel lodu wielkości dziewczynki
maria war często uśmiechała się do nas przez sople dziewczynek
maria war zabijała nas uśmiechem na raty po trochu i codziennie
maria war nie zabijała nas uśmiechem od razu – był dobrze podzielony
na lata, kwartały, miesiące, dni, noce, godziny, minuty
3. sen o obozowych deskach
CHÓR
leżymy na deskach
sikamy na deski
siku przecieka
wszędzie gniją deski
leżymy w odorze
sikamy przez ręce
można ogrzać ręce
za odór wywożą
siku
w niebie nie ma siku
mamciu nie uwierzysz rosną mi cycuszki
aufseherka woła na nas!
A kuku!
całe wyrko mokre
topimy się w siku
siku robi rany
pejcz wkręca się w rany
pejcz wkręca się w nóżki
szlauchem leją igły
zakręcamy igły
za odór wywożą
przymarzam do deski
mamciu deski płaczą
mamciu to straszne
rosną mi cycuszki
aufseherka woła na nas!
A kuku!
deski
w deskach nic nie rośnie
siku i ziemia
zaraz się zwleczemy
siku
w niebie nie ma siku
ciało zanieś do pralni
w pralni nic nie rośnie
dostałyśmy wrzątku
rosną nam bąble
mamciu mam kryształ
dostałam dziś łyk wody
aufseherka woła na nas!
A kuku!
A kuku!
A kuku!
niebo to suche piżamy
4. odpowiadały jej dzień dobry
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Po wyzwoleniu obozu maria war poszła prościutko do domu, prościutko do domu, bo czy ona była zbrodniarką, żeby z tymi zbrodniarzami?…
A potem na spotkaniach w ZBoWiD-zie mówiła…
CHÓR
jaka dobra była dla dziewczynek
byłyśmy tam
i milczałyśmy
przecież była bohaterką narodową
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Że w obozie obdarowywała dzieci masełkiem, dawała im ciasto, wszystko.
I nie, one nie należały do grupy uprzywilejowanej.
Że po wojnie spotykała je w zoo, i w elektrowni, i przed sądem. Mówiły do niej normalnie, jak człowiek do człowieka. Słały jej kartki znad morza, laurki. A ona szła przed siebie, chciała,
chciała się z kimś spotkać, pragnęła z kimś porozmawiać. Patrzyła prosto w twarze, nic,
żadnego strachu.
Zatrudniła się jako intendentka w przedszkolu.
Że dziewczynki odpowiadały jej…
CHÓR
dzień dobry
5. przeszłość ma dłuższe ręce
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Wróciłam.
Wróciłam do komory krio następnego dnia.
Pomyślałam: Niektóre matki zachodzą w ciążę w porze deszczowej, a inne w porze suchej, i to robi różnicę. Może ja się po prostu poczęłam w mroźny dzień. I tyle. A może moja matka weszła do zimnego jeziora albo po prostu objadała się lodami. No, i mój ojciec też miał w sobie coś zimnego.
A potem pomyślałam o królowej w ulu. Że jest tylko jedna, bo tylko ona dostawała pszczele mleczko. A ja jestem jak te robotnice, co dostały jedynie kwiatowy pyłek. I dlatego teraz muszę się uwijać.
Może dlatego ciągle się muszę uwijać…
wokół swoich
lęków…?
Przeszłość pewnie ma dłuższe ręce, niż sobie myślę.
Ale skąd mam wiedzieć, jak długie ręce ma moja przeszłość?
Po prostu trzeba wejść!
Postanowić oddychać – i wejść!
6. żółta rzeka
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
marię war oskarżono dopiero w roku 1974. Uśmiech aufseherki opisano na siedemdziesięciu stronach aktu oskarżenia. Stu świadków oskarżyło jej uśmiech po dwudziestu pięciu latach od tamtych wydarzeń.
Tyle trwał strach.
Wtedy też powiedziano o dzieciach, które się moczyły.
CHÓR
miały w obozie swój specjalny barak
gdy były brudne prowadziło się je do pralni i płukało zimną wodą ze szlauchu
również zimą
często kazała to robić innym dzieciom
to się zbiorowo wykonywało
to było takie widowisko
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Dzieci, które się moczyły, było w obozie bardzo dużo. Zabierano im wieczorem kawę, nie dawano kolacji. Nie miały ubrań. Nakryć głowy.
Początkowo były sienniki. Pod koniec już tylko deski.
Wiele dziewczynek, które przeszły przez ręce marii war, popłynęło w wiklinowych koszykach z prądem gęstej cuchnącej żółtej rzeki – wiadomo gdzie.
Inne wpadły do morza cicho i spokojnie – ale nigdy nie pozbyły się odoru.
Inne zaplątały się w zarośla.
Jak o tym mówić?
Ręce marii war zostawiły je na brzegu.
Czy już zawsze będą trzymać je na brzegu?
Czy już nigdy nigdzie nie popłyną?
Dorosłe – nadal mają swój brzeg.
CHÓR
jedne brzegi są poszarpane
inne wygięte w łuki
inne ostre jak żyletki
niektóre zrywają się w przepaść
w ciemność
w wielkie doły
mokre doły
wieczne doły
nieśmiertelne doły
doły pełne uryny
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Niektóre brzegi są piłowane. Takim pilniczkiem do paznokci.
Chciałabym zademonstrować, jak się piłuje pilniczkiem do paznokci taki brzeg.
7. piłowanie brzegu to samotne zajęcie
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Zdecydowałam się na terapię. Powiedziałam do mojego psychoterapeuty:
Czuję, jakbym całe życie siedziała na jakiejś krawędzi, na jakimś brzegu. Brzegu czegoś strasznego. Ale ani z niego nie spadam, ani nie mogę na nim stać. No, nie wiem, jak to powiedzieć… Powstać. To nie jest przyjemne. Bo ta krawędź jest raczej ostra. Raczej gorąca. Śliska. Nie. Raczej lodowata. Tak, lodowata. To jest takie wąskie, ekstremalne miejsce, rozumie pan? Nikt nie chce na nie wejść, nie chce się dosiąść na dłużej. No, jestem sama. Zupełnie sama. I to straszne zajęcie. Potwornie zajmuje mnie piłowanie tej krawędzi, ja naprawdę chciałabym zająć się czymś innym. Ale muszę piłować. Piłować, żeby było szerzej, rozumie pan? Żeby ktoś się w końcu dosiadł, żebym nie była sama. Bo ja potwornie na tej krawędzi… jestem sama.
Ja po prostu chciałabym kogoś pokochać…
(cytuje)
„No, ale jak, proszę pani, nie da się spiłować? Wszystko się da. Dzielnie się pani tego brzegu trzyma. Ale trzeba spiłować. No i co pani czuje, gdy tak pani nieruchomieje na tym brzegu? A nie chciałaby pani jednak gdzieś pójść? Zrobić krok? No i co pani czuje, gdy tak pani piłuje? A nie chciałaby pani nauczyć się technik oddychania? Rebirthing, regresing, mindfulness, wiem, to nowe techniki, słyszałem, że już pani próbowała. No i praca z umysłem, pusty umysł, jednym słowem, dziś już wiemy, wszystko jest w umyśle, wszystko można do niego włożyć i wszystko można z niego wyjąć. Traumę przepracować. Nie tylko wybaczyć”.
Jaką traumę?!
(cytuje)
„Sugeruję medytację, sugeruję zapisywanie snów, gdyby przyszły. Gdyby Najwyższa Jaźń albo Bóg, co pani woli, poinformowała panią, że znalazła się pani na skraju transformacji, na tak zwanym progu, przekroczyła ego. Gdyby pani ego zapragnęło przestać cierpieć, gdyby przejadło się pani cierpieć, to wtedy ja panią, w tym kluczowym momencie –
pchnę!
Po prostu panią –
pchnę!
A pani –
nie spadnie.
Pani narzędziem nie może być jedynie pilniczek do paznokci.
Pani jest za bardzo sensoryczna. I to nie nieustające ADHD.
A więc?
Co by się stało, gdyby jednak zrobiła pani krok?
Co by się stało, gdybym powiedział, że gdy zrobi pani krok –
nic się nie stanie”.
Nic – się – nie – stanie,
bo już wszystko się stało.
8. czego nie opowiedziałam mojej córce
CHÓR
komu się stało
komu się dzieje
komu się będzie dalej działo
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Czy mogłam urodzić dziecko bez pamięci?
Dlaczego nie opowiedziałam tego mojej córce?
9. sen o nocnikach
CHÓR
dzieci wysadzamy na nocniki pięć razy dziennie
siedzą póki nie zrobią
siedzą choć nie chce im się robić
siedzą jak zrobiły
chociaż dawno mogłyby wstać
jeszcze raz!
siedzą póki nie zrobią
siedzą choć nie chce im się robić
siedzą jak zrobiły
chociaż dawno mogłyby wstać
jeszcze raz!
siedzą póki nie zrobią
siedzą choć nie chce im się robić
siedzą jak zrobiły
chociaż dawno mogłyby wstać
jeszcze raz!
siedzą póki nie zrobią
siedzą choć nie chce im się robić
siedzą jak zrobiły
chociaż dawno mogłyby wstać
i wtedy się budzimy
uśmiechnięte
10. choć dawno moglibyśmy wstać
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Ja też kazałam swoim dzieciom siedzieć. To i tak lepiej, że nie musiały leżeć na deskach. W końcu z każdego dziecka zrobi się dorosły, który znajdzie dorosłe sposoby na to, żeby zapomnieć dziecko. Wstążki we włosach, loczki, kędziorki, rumiane puce, różowe mięciutkie kwiatuszki dziewczynek, pachnące mięciutkie końcóweczki chłopczyków…
To trzeba zapomnieć. A potem siedzieć.
Całe życie siedzieć.
Siedzieć, póki nie zrobimy.
Siedzieć, choć nie chce nam się robić.
Siedzieć, jak zrobiliśmy.
Chociaż dawno moglibyśmy wstać.
Właśnie. Nie wstawać.
Skoro więcej wycierpieliśmy, to więcej nam wolno.
Więcej wolno nam milczeć.
Ale też więcej pyskować.
Jako ofiary, nie możemy być sprawcami niczego złego.
Czyż nie jesteśmy wyjątkowi?
A skoro jesteśmy wyjątkowi – możemy być bierni.
I nie musimy się cieszyć.
Nie musimy się cieszyć.
Nie musimy ufać. Nawet sami sobie. A co dopiero państwu.
CHÓR
Możemy!
całe życie robić w pieluchy i nosić je ciężkie między nogami
przecież jakaś maria nam zmieni
jakaś maria nas nakarmi
za mamusię!
bo mamusia poszła do pracy, do czarnej fabryki, żeby kupić nam czarny płaszczyk i czarny zeszycik, żebyśmy mogli w nim zapisywać swoje czarne wierszyki!
za tatusia!
aaa! tatuś wyjechał! no to za tatusia, który uciekł czarnym autobusem do jakiejś czarnej jędzy i razem tam sobie budują czarną chałupkę, i całują się swoimi czarnymi wargami!
za babcię!
babcia jechała tu z czarnego kraju czarnym pociągiem przez sześć czarnych tygodni i musiała czarną kupkę robić w swoje czarne ręce, i wyrzucać ją przez czarne okno nad czarnymi głowami innych!
ooo…! jaka nieładna zasrana bajka!
a na koniec za marię!
która nam tę pieluchę może zmienić albo nie zmienić!
no jedz za marię!!!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Za marię, która miała czarny pejcz, znalazła go w jednym czarnym mieście na jednej czarnej ulicy, i umiała tym pejczem czarować czarne rzeczy, ale na szczęście go zakopała, zakopała pejcz w piwnicy.
No żryj za marię!
Dziecko!
CHÓR
Pycha…?
Nie…?
No tak…
Pycha.
To jest nasza bajka!
11. przez okrucieństwo trzeba przebiec
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Na zajęciach terapii teatralnej bawię się z dziećmi w bezszelestne chodzenie albo w a teraz zamrażamy się jak lodowa góra, a słońce nas topi od czubka głowy, ale bardzooo pooowoooli.
Czasem pytam dzieci o sny. I to są najczęściej sny o potworach. Albo o dziadku, który w jaskini karmił kryształ ketchupem i frytkami.
Ale na rozgrzewkę zawsze bawimy się w berka z wymówką.
Uciekający dostają jakąś rolę, a gdy berek kogoś z nich złapie, to muszą mieć wymówkę, bo tylko wtedy ich puści. „Jesteście psami, to musicie mieć wymówkę psa”. „Jesteście deszczem, więc musicie mieć wymówkę deszczu”. „Jesteście panem prezydentem, to musicie mieć wymówkę pana prezydenta”. Czasem jakieś dziecko pyta, kto to prezydent, a inne odpowiadają: „To jak pani dyrektor”. A ja wtedy mówię: „Dobrze, jesteście panią dyrektor, musicie mieć wymówkę pani dyrektor”.
To bawimy się!
Ty jesteś berek!
Nie! Ty jesteś berek!
Start!
Gonitwa.
Stop!
Mam cię!
Mów wymówkę!
Berku, berku, puść mnie!
Berku, berku, puść mnie!
Boo?!
Bo muszę wsadzić kij w ranę Uli!
Świetnie! Puszczam!
Uciekacie!
Gonitwa.
Stop!
Mam cię!
Berku, berku, puść mnie!
Boo?!
Bo muszę kijkiem pogrzebać we flakach Uli!
Świetnie! Puszczam!
Gonitwa.
Stop!
Mam cię!
Berku, berku, puść mnie!
Boo?!
Bo muszę skatować batem Wikcię!
Świetnie! Puszczam!
Gonitwa.
Stop!
Mam cię!
Berku, berku, puść mnie!
Boo?!
Bo muszę polać szlauchem Tereskę na mrozie!
Świetnie! Dobra wymówka!
Gonitwa.
Stop!
Berku, berku, puść mnie!
Boo?!
Bo muszę Tereskę wrzucić do pralni!
Świetnie!
Gonitwa.
Stop!
Mam cię!
Berku, berku, puść mnie!
Bo muszę zamknąć Ewcię do ciemnego karceru z betonową podłogą na dziesięć dni!
Świetnie! Uciekaj!
Gonitwa.
Stop!
Berku, berku, puść mnie!
Boo?!
Bo muszę zrobić nocny apel i zobaczyć, jak dzieciom odmrażają się nóżki!
Puszczam!
Berku, berku, puść mnie!
Bo muszę dzieciom wrzucić do zupy robaki!
I co jeszcze?
Sznurki!
I co jeszcze?
Gwoździe!
I co jeszcze?
Zgniłe mięso!
Puszczam!
Bo muszę się zamknąć z jedną dziewczynką, żeby zjadła moje gówno!
Puuuuuszzzczzzammmmm!!!
Bo muszę wsadzić kij w ranę Uli!
Bo muszę kijkiem pogrzebać we flakach Uli!
Bo muszę skatować batem Wikcię!
Bo muszę polać szlauchem Tereskę na mrozie!
Bo muszę Tereskę wrzucić do pralni!
Bo muszę Ewcię zamknąć do ciemnego karceru z betonową podłogą na dziesięć dni!
Bo muszę zrobić nocny apel i zobaczyć, jak dzieciom odmrażają się nóżki!
Bo muszę dzieciom wrzucić do zupy robaki!
Bo muszę się zamknąć z jedną dziewczynką, żeby zjadła moje gówno!
Bo powiem: „Możecie iść tylko do Bozi”!
Nie puszczaaaammmm!!!
Słaba wymówka!!!
Siadasz na ławkę!
Liczysz do dziesięciu!
12. opowiedzieć swojej córce
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Obudź się!
To ci się tylko śni!
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Dziesięć
dziewięć
osiem
siedem
sześć…
pięć
cztery
trzy
dwa
jeden…
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Obudź się…!
Obudź się!
Śni ci się maria war!
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Jaka Maria War?
Kto to jest Maria War?!
Czego ja nie wiem?!
Czego mi nie powiedziałaś?!
Dlaczego mi nie powiedziałaś, że śnię twoje sny?!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Nie rodzimy się jako niezapisana tablica…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Wiem, że nie rodzimy się jako niezapisana tablica!!!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
O tym się nie mówi…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Ale teraz mi to powiedz!
Musisz mi to powiedzieć!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
O tym się nie mówi…
jaki lęk przekazuje matka…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Jaki lęk przekazuje matka?!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Skłonność…
pamięć…
ból…
wszystko…
przekazuje
matka…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Pustkę!
Pustkę i odłączenie!!!
Maaamoooo!!!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Ja widzę twoją niezdolność do miłości…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Niezdolność do miłości?!
Mamo!!
A widzisz moją zdolność do ryzyka?!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Widzę, jaka jesteś nieodporna…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
A widzisz moją krew?!
Widzisz?!
Kiedy ostatnio widziałaś moją krew?!
Mamo…!!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Łzy… wstyd… rozpacz… wina… wina… ukryta zemsta…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
To nie są moje koszmary, mamo!
To nie jest mój ból, mamo!
Dlaczego mnie nie zapytałaś, czy chcę twoje koszmary?!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
I agresję…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Dlaczego nikt nie pyta dzieci…
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Dzieci przychodzą tu uczyć nas niekrzywdzenia,
ale my je krzywdzimy.
13. gdyby
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Śniła ci się maria war.
Oczy marii war patrzyły w obozie koncentracyjnym na Przemysłowej w Łodzi na trzy tysiące dzieci w wieku od dwóch do szesnastu lat. A może nawet na kilkanaście tysięcy.
Na procesie powtarzała…
CHÓR
nie pamiętam
byłam jeszcze dziecko
surowa jak ciasto które ktoś przewraca w formie i je piecze
chciałam się upiec
chciałam być zwarta
czysta
nie pamiętam
kierowniczka mi zleciła żeby nadzorować
żeby czysto było na izbach
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Żeby czysto było…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Czysto było…
w twoim pokoju…
CHÓR
też cierpiałam
też przeżywałam
bałam się co oni zrobią
nie pamiętam
nie nosiłam munduru
parzył mnie
nie pamiętam
nie miałam z tego przyjemności
ja tylko chodziłam do pracy
robiłam to do piętnastej
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Może, gdyby maria war żyła dzisiaj, usłyszałaby o Jungu, o Buddzie, o zen, o tao…
Może przeczytałaby pop poradnik, który by mówił to samo pop językiem…
Może usłyszałaby o świadomości i podświadomości, o masie i o władzy…
Może pojechałaby do tego-od-ustawień i powiedziałby jej, że to się ciągnie od pokoleń…
Może wiedziałaby, że istnieje trauma.
Gdyby maria war żyła w czasach nocników jednorazowych, nocników śpiewających, podgrzewanych, nocników samoskładających się i samoutylizujących, w czasach nocników
w kształcie serca czy w kształcie tronu –
może byłaby inną kobietą.
W tym czasie, gdy dzieci ślicznie by sikały, piłaby kawę, czytała przepisy. I może nadal jej ulubionym zajęciem byłyby programy rozrywkowe,
ale takie naprawdę śmieszne…
14. oczy marii war
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Rzeka marii war nie była czysta…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Mamo, wszystkie rzeki na początku są czyste.
Ja nie chcę słyszeć o pamięci, o bolesnym ciele, o inkarnowaniu, dziedziczeniu, ja chcę myśleć, że na początku wszystko zawsze jest czyste.
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Rzeka nigdy nie jest czysta…
Wystarczyłoby, że już nikt nie będzie mieszać w niej pejczem…
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Ja potrzebuję czystego Początku…
Chciałabym, żebyś urodziła mnie jeszcze raz.
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Oczy marii war patrzyły na rzekę dziewczynek.
Starsze chowały swoje rosnące piersiątka, ale aufseherka i tak je przyuważyła. Mierzyła piersiątka pejczem. Te, które osiągnęły odpowiedni rozmiar, wysyłała z obozu – wiadomo dokąd. Bo maria war nie lubiła dużych rozmiarów.
CHÓR
mario war!
mario war!
co tak patrzysz na rzekę?!
kończysz?!
nie kończysz?!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
maria nie kończy.
Oczy marii war patrzą na rzekę.
Rzeka jest żółta od siku.
Dziewczynki chciałyby wyjść z rzeki, ale maria pilnuje.
Tylko czasem pozwala którejś wyjść na brzeg i zdjąć mokrą piżamkę.
Niestety, nawet wtedy, gdy jest już kobietą
i ubiera się w suchą spódnicę, która naprawdę jest sucha
– ona
nie jest
sucha.
Dlaczego?
Bo to ma, niestety, swoją potężną energię, która łatwo nie ginie.
Tak potężną, że choć to było
wtedy
to wsącza się w najmniejsze tkanki
teraz
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Mamo, to musi być odwracalne.
CHÓR
na szczęście to jest odwracalne?
na szczęście to jest odwracalne?
na szczęście to jest odwracalne?
15. przemilczane
CHÓR
przemilczane
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Głęboko.
CHÓR
bez dna
KOBIETA Z TRZECIEGO POKOLENIA
Bez ścian.
CHÓR
dół bez żarówek
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Doły.
CHÓR
dołki
dołeczki
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
Jak się w nich siedzi, nic nie czuć.
CHÓR
nic nie słychać
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
W dole nie rozchodzi się dźwięk.
CHÓR
nie kłam!
zaśpiewaj już tę pieśń!
KOBIETA Z ŻÓŁTEJ RZEKI
matek, i ich matek, i ich matek
…to nie są pieśni
znikąd
CHÓR
przemilczane
możesz nic nie mówić
dlaczego masz mówić
jak masz o tym mówić
czy umiesz o tym mówić
co mamy odwrócić
jak mamy odwrócić
można to odwrócić
kto nas odwróci
kto nam odwróci
kto za nas odwróci
pieśń dziewczynek
które nie mogły wtedy tego zaśpiewać, bo zamarzły im usteczka
siódmego dnia tatuś nie odpoczywa
siódmego dnia tatuś stwarza siku
siku jest ciepłe
lubię moje siku
moje siku żyje
chcesz ode mnie siku?
jeszcze nie ostygło
napij się siku
siku pachnie mamą
narysuj mi mamusiu
coś suchego
A kuku
siódmego dnia tatuś nie odpoczywa
siódmego dnia tatuś stwarza deskę
deska jest ciepła
przytulam deskę
deska oddycha
deska była lasem
deska pachnie mamą
deska ma cycuszki
narysuj mi mamusiu
coś cycuszkiem
A kuku
siódmego dnia tatuś nie odpoczywa
siódmego dnia tatuś stwarza dziewczynki
tatuś stwarza pierzynkę
dołek ma pierzynkę
pierzynka ma żarówkę
narysuj mi mamusiu
narysuj mi dziewczynkę
narysuj mi dziewczynkę
bez sopelka