Świat stoi nagrodami? Pomorska Nagroda Literacka „Wiatr od morza”

Na zdjęciu od lewej: Adela Kuik-Kalinowska, Mieczysław Struk, Kora Tea Kowalska, Sylwia Bykowska, Zbigniew Joachmiak (fot. Jacek Sowa | UMWP)
Na zdjęciu od lewej: Adela Kuik-Kalinowska, Mieczysław Struk, Kora Tea Kowalska, Sylwia Bykowska, Zbigniew Joachmiak (fot. Jacek Sowa | UMWP)

Świat literacki stoi nagrodami – „nagroda/mi | nagroda/tobie | nagroda/jej/jemu/im”, jak pisze w jednym z wierszy poetka Urszula Morga. Kariery literackie z trudem rosną bez laurów, za to bujnie rozkwitają podlane deszczem nominacji i zwycięstw. Jak wyglądałaby historia literatury, gdyby nie Nagroda Nobla? Gdyby nie Nike lub Gdynia? Booker, Pulitzer czy Nagroda Conrada? Tak samo, tylko nagrodzeni nie musieliby się martwić odkurzaniem statuetek? Wszak prawdziwa literatura nie potrzebuje wawrzynów. A może jednak potrzebuje? Nagrody mają przecież istotny wpływ na całą kulturę pisarską, wokół nich koncentruje się życie literackie, zawiązują się kontakty i ustalają hierarchie.

Publiczność literacka ekscytuje się przede wszystkim nagrodami międzynarodowymi lub ogólnopolskimi, ale nie powinniśmy nie doceniać przedsięwzięć lokalnych czy regionalnych. Historia literatury wyglądałaby zapewne inaczej, gdyby nie miejskie i wojewódzkie nagrody dla pisarzy, zasłużonych dla regionu. Na Pomorzu mamy „Wiatr od morza” – nagrodę ufundowaną przez Samorząd Województwa Pomorskiego.

W październiku po raz ósmy poczuliśmy we włosach tę literacką wichurę, która tym razem przywiała Nagrodę za Całokształt Pracy Literackiej Zbigniewowi Joachimiakowi, Kaszubską Nagrodę Literacką Adeli Kuik-Kalinowskiej oraz dziesięć niezwykłych książek, rozwichrzonych na dwie kategorie. Poniżej zestawienie wszystkich nominowanych tytułów. 

Literacka książka roku

[1] 12 dni. Patchwork rodzinny, powieść Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, opublikowana przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku (Gdańsk 2024).

Lubię przeszłość, napisy przebijające się przez farbę na domach w Oliwie, metalowe liście na zardzewiałych ogrodzeniach Jaśkowej Doliny, zbrązowiałe gazety zadrukowane gotykiem…

Akcja powieści została skonstruowana wokół dwunastu kartek z kalendarza – czy raczej kalendarzy, gdyż obejmuje niemal czterdziestoletnią historię rodziny Migrowiczów, a zarazem historię miasta, w którym mieszkają, i zachodzące w nim przemiany. Każdy rozdział książki to jedna wydarta kartka, jeden dzień z życia głównej bohaterki powieści. Przeskoki w czasie nie są regularne. Niekiedy przenosimy się o dekadę, niekiedy o rok lub o trzy miesiące. Książka jest jak wehikuł czasu, nad którym nie mamy kontroli. Doświadczamy czyjegoś życia w sposób wyrywkowy, chaotyczny – a więc w rytmie spotkań z drugim człowiekiem. Jakby to wiatr przywiewał kartki z czyjegoś pamiętnika rozrzuconego jesienią po Wrzeszczu, który niby „jest dzielnicą Gdańska, ale tak naprawdę bytem osobnym i niezależnym, gdzie jest wszystko, co naprawdę ważne”. Tak samo jak w tej historii.

Bardzo osobista, intymna, wstrząsająca i refleksyjna książka, której charakteru nadaje pierwszoosobowa narracja prowadzona przez główną bohaterkę – Różę.

[2] Dezorientacje. Biografia Marii Konopnickiej, autorstwa Magdaleny Grzebałkowskiej, opublikowana przez Znak (Kraków 2024).

Nad biurkiem Maria wiesza portret olejny swojego ojca, odwzorowany z fotografii, autorstwa Dulębianki. Brakuje jeszcze rolet, szafy, lampy i doniczki z paprocią – dokupią to po spłaceniu mebli.

Biografia Marii Konopnickiej od samego początku wprowadza czytelnika w stan dezorientacji. Bez wstępów i bez wyjaśnień zostajemy wrzuceni w rwący nurt życia pisarki i jak obuch spada na nasze głowy rozdział „Okropna istota”, po którego lekturze zadajemy sobie pytanie: Jak to możliwe, że autorka patriotycznych pieśni, poruszających nowel i utworów dla dzieci wyraża ubolewanie, iż jedna z jej córek wciąż żyje? Wraz z lekturą pytań i dezorientacji przybywa. Ale jednocześnie wyłania się z nich wielowymiarowy obraz postaci niejednoznacznej i kontrowersyjnej. Każdy kolejny rozdział tej pasjonującej biografii odsłania kolejne twarze, maski i wcielenia autorki Roty. Książka Grzebałkowskiej to jednak coś więcej niż tylko biografia – to również wnikliwe studium o epoce, w której żyła Konopnicka, o świecie, społeczności i życiu literackim na przełomie wieków XIX i XX.

[3] fundamenty, tom poetycki Urszuli Morgi, wydany przez Miejski Dom Kultury w Radomsku (Radomsko 2024).

i wydaje nam się,
że w tym akwarium
mamy/Coś
do powiedzenia

Fenomenalny debiut poetycki nagrodzony w XV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim imienia Janusza Różewicza. Konstrukcja wierszy zebranych w tomiku jest oparta na grze słów, charakterystycznym przełamywaniu wyrazów, spiętrzaniu wieloznaczności. Metafory są trafne i obrazowe, ale nie przeistaczają się w nierozwiązywalne, nieczytelne szarady, które poza swoim efekciarstwem niewiele są w stanie przekazać. Jest to poezja niewydumana, która nie operuje w przestrzeniach niedostępnych zwykłym śmiertelnikom, ale w rejonach naszej codziennej egzystencji. To wydaje się największą siłą tej książki. Z problemami poruszanymi przez autorkę może się identyfikować większość z nas: brak czasu, tęsknota, własna cielesność, wkurzający dźwięk wiertarki udarowej, brak wzajemnego zrozumienia (świetny wiersz wyniki), koniec lata, nicnierobienie, bycie kobietą, „gówniarskie” (ale kuszące) marzenia, okrucieństwo i oczywiście fundamenty – których poszukiwanie jest próbą dotarcia do samej siebie.

[4] Kairos, powieść Macieja Siembiedy, opublikowana przez wydawnictwo Agora (Warszawa 2024).

Tak pachniał eintopf warzony w familokach na Grossfeldzie.

Kolejna część, po Katharsis i Nemezis, cieszącej się uznaniem czytelników trylogii greckiej. Trzecia powieść opowiada o losach stryjecznych braci, których życiem pokierowały zawiłe wydarzenia historyczne. Poza wciągającą fabułą, rozrzuconą w czasie i przestrzeni (przedwojenny Lwów, wojenna Grecja i powojenny Bytom), na uznanie zasługują barwne opisy, dbałość o szczegół i odwzorowanie realiów historycznych – na tych fundamentach autor kreuje swoją opowieść. Moją uwagę przykuła zwłaszcza historia syndykatu złodziejskiego, opisanego z niezwykłym polotem. Przykładem postać niejakiego „Proboszcza”, słynnego kieszonkowca, który dorobił się majątku, pracując w sutannie. To właśnie on twierdził, że „siódme przykazanie naprawdę brzmiało: «Mniej kradnij», tylko Kościół zmienił je na całkowity zakaz, żeby się pozbyć konkurencji”. Lektura obowiązkowa dla osób, które cenią interesującą fabułę i wartką akcję – zresztą najlepszą rekomendacją jest Nagroda Czytelników, którą w tym roku otrzymał właśnie Kairos. Choć kolejne części trylogii nie łączą się ze sobą ściśle, to jednak lekturę najrozsądniej rozpocząć od tomu pierwszego (kto by się spodziewał?).

[5] Patrz pod nogi. O zbieraniu rzeczy, esej Kory Tei Kowalskiej, wydany przez Karakter (Kraków 2024).

Niewiele dzieli śmieć i obiekt kolekcjonerski. Wystarczy zaledwie gest podniesienia: podnosisz z ziemi – oto rzecz, odkładasz z powrotem na hałdę złomu – wraca do śmieci.

Rozprawa o grzebaniu w ziemi, opowieść o przedmiotach, autobiografia zbieracka – książka Patrz pod nogi wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom. Jest ona jednocześnie przewodnikiem kolekcjonera, wspomnieniami z dzieciństwa, prześmiewczym esejem o Gdańsku usypanym ze śmieci i gównideł, pieśnią pochwalną brzydoty, metaforyczną przypowieścią o człowieku i jego odwiecznej pasji kolekcjonowania, ale przede wszystkim przykładem świetnej literacko prozy. Niezwykła jest zdolność autorki do hipnotyzowania czytelnika swoimi opowieściami, w które wplata najróżniejsze dygresje, legendy miejskie i anegdoty, jak choćby historię o świńskim fresku na ścianie komisariatu policji przy ulicy Piwnej, o celuloidzie zastępującym kość słoniową czy o trupie pięknej Charlotte, który pojechał na bal. Po prostu bezapelacyjna Literacka Książka 2024 roku!

Pomorska książka roku

[1] Między migracją a integracją. Społeczeństwo Gdańska w latach 1945–1960 Sylwii Bykowskiej, monografia naukowa opublikowana przez Instytut Historii PAN (Warszawa 2024).

W ten sposób ostatecznie przestało istnieć społeczeństwo niemieckie w Gdańsku.

Historia przedwojennych gdańszczan, którzy musieli odejść, i nowych mieszkańców miasta, którzy próbują odnaleźć się w zastanej w nim rzeczywistości. Jest to temat intrygujący, niepokojący, fundamentalny dla zrozumienia tego, czym jest Gdańsk. Temat ten frapował największych gdańskich pisarzy. Wielokrotnie powracali do niego Stefan Chwin, Paweł Huelle i Günter Grass – co świadczy o jego niewyczerpanym potencjale. Rozliczne echa i cienie tej historii uwidaczniają się także w kilku utworach zebranych w tym zestawieniu. Książka Sylwii Bykowskiej jest jednak wyjątkowa (nie bez kozery została Pomorską Książką Roku), gdyż próbuje okiełznać ten żywioł, zbadać i dookreślić źródło niewyczerpanych literackich inspiracji – jakim były zmiany demograficzne i społeczne w Gdańsku po 1945 roku. Autorka ukazuje to zjawisko w pełnej rozciągłości, śledząc i przedstawiając losy Niemców i Polaków, którzy znaleźli się w Gdańsku po drugiej wojnie światowej, a także analizując sytuację społeczności nowych gdańszczan, przed którymi piętrzyły się niezliczone problemy i wyzwania, także te związane z integracją i odnalezieniem (stworzeniem na nowo?) własnej tożsamości.

[2] Mój Gdańsk Stefana Chwina, wydany przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku (Gdańsk 2024).

Gyddanyzc – Kdanzc – Gdanzc – Danzk – Gdanizc – Dancek – Dantzig – Danzig – Gdańsk.

Biblia gedanistów – tak można w dwóch słowach opisać tę książkę. Jest to oczywiście Księga dla gedanistów literackich, zafascynowanych Gdańskiem w jego wymiarze historycznym, symbolicznym i fantastycznym. Chwin splata te wszystkie porządki w swojej książce-antologii, która jest porywającym zbiorem najróżniejszych narracji. Fragmentów powieści, opowiadań, wywiadów, anegdot, listów, dzienników, esejów, wspomnień i innych tekstów, także tych pochodzących z prywatnego archiwum autora – wszak jest to właśnie Gdańsk Chwina. Z tych rozproszonych czasowo i stylistycznie elementów pisarz ułożył mozaikę, z której po raz kolejny prześwieca znany nam, a zarazem zupełnie nowy wizerunek miasta nad Motławą. W ten sposób skonstruowanej całości zdaje się przyświecać sentencja wypowiedziana niegdyś przez autora, że „to nie Gdańsk stworzył pisarzy, to pisarze stworzyli Gdańsk”.

[3] Ambulans jedzie na wieś. Śladami wędrownych wyrwizębów, reportaż Aleksandry Kozłowskiej, wydany przez Znak (Kraków 2024).

Człowiek bez zębów byłby słaby jak niemowlę.

Fascynująca opowieść o wędrownych dentystach, którzy przed laty toczyli nierówną walkę z przeważającymi siłami wroga – zębami zarażonymi próchnicą. Większość historii dotyczy czasów PRL-u, ale nie brak tu także anegdot o średniowiecznych rwaczach zębów, którzy podróżowali po świecie w gronie hochsztaplerów, naciągaczy i cyrkowców. „Znakiem rozpoznawczym wyrwizęba były chorągiew lub parasol, z którego dyndał nieduży aligator, tak dla fasonu. Sam wyrwiząb brylował w spiczastym kapeluszu z atrybutami świętej Apolonii i naszyjniku z ludzkich zębów”. W XX wieku stomatologia wyszła z fazy kuglarstwa i na poważnie zaczęła się zajmować problemami zdrowotnymi. Przytaczane historie bywają do bólu naturalistyczne (opis dłutowania) oraz brutalne (jedną z dentystek siłą zmuszano do wyrywania zębów, mimo że padała już z sił), ale także dające nadzieję (gdy kowala z obcęgami i siwuchą zastępuje dentysta w nowoczesnym ambulansie). Choć temat może wydawać się błahy, to jest to książka, która uwodzi i czaruje czytelnika niczym średniowieczny magik-wyrwiząb.

[4] Tadeusz Wenda. Budowniczy portu Rzeczypospolitej, biografia autorstwa Zbigniewa Opackiego i Dagmary Płazy-Opackiej, opublikowana przez Muzeum Miasta Gdyni i Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego (Gdynia–Gdańsk 2024).

Setki kilkunastometrowych pali, niegdyś potężnych świerków, wbijały kafary w dno zatoki…

A „między te pale, powiązane ze sobą wzdłuż i w poprzek, sypano tysiące ton kamienia”. Biografia Tadeusza Wendy to wciągająca opowieść o człowieku, który pokierował budową gdyńskiego portu. Autorzy książki nie ograniczają się jednak do historii, która wydarzyła się w dwudziestoleciu międzywojennym. Skrupulatnie, źródło po źródle, dokument po dokumencie analizują życie Wendy – począwszy od przedstawienia rodu Wendów, poprzez narodziny Tadeusza i charakterystykę najbliższych krewnych, jego edukację szkolną i uniwersytecką pod zaborem rosyjskim, aż po schyłek życia i dziedzictwo, które po sobie zostawił. Jest to biografia polskiego inżyniera, historia gdyńskiego portu, a zarazem opowieść o Polsce przedwojennej, międzywojennej i powojennej. Całość skrupulatnego wywodu została poparta licznymi źródłami i bibliografią. Na uwagę zasługuje także oprawa graficzna publikacji, przygotowana przez Kaspra Skirgajłłę-Krajewskiego oraz Olę Rubik. Książka, choć wydana w miękkiej oprawie, bez obwoluty, tłoczeń i błyszczących lakierów, sprawia monumentalne wrażenie – w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Przemyślany skład, szerokie marginesy, na których umieszczono przypisy, złoty kolor wyróżniający śródtytuły oraz żywą paginę – to wszystko robi świetne wrażenie.

[5] Od astrologii i astromedycyny do popularyzacji nauki. Wiedza o niebie w drukach kalendarzowych Prus Królewskich (XVI–XVIII w.), monografia naukowa Piotra Paluchowskiego, wydana przez Instytut Kaszubski w Gdańsku oraz Stowarzyszenie Rajcy Gdańscy (Gdańsk 2024).

To właściwie jedyne tak popularne wydawnictwa będące źródłem wiedzy meteorologicznej, astronomicznej, medycznej i higienicznej.

Ponadsześciusetstronicowa monografia o nowożytnych kalendarzach może wprawić niejednego czytelnika w lekkie zakłopotanie. Po co? W jakim celu? Albo: „Czy to potrzebne?” – jak brzmi tytuł jednego z rozdziałów, poświęconego astrologii. Odpowiedź pojawi się sama, gdy zaczniemy czytać. Książka opisuje arcyciekawy fenomen druków kalendarzowych, które były w czasach swych początków niekwestionowanymi bestsellerami – „pierwszymi w dziejach książkami masowymi” – a co za tym idzie, kształtowały nie tylko ówczesną kulturę literacką, ale kulturę w ogóle, były nośnikiem najrozmaitszych komunikatów, porad, wskazówek i wróżb. Jako jedne z pierwszych, kalendarze stały się egalitarnym źródłem wiedzy meteorologicznej, astronomicznej, religijnej, etycznej, medycznej i higienicznej. Rzetelna monografia o kalendarzach jest więc w istocie opowieścią o prapoczątkach rynku księgarskiego, czasopiśmienniczego i jego związkach z ówczesną wiedzą, paranaukowymi teoriami i szeroko pojętą kulturą. A przy tym opisywane kalendarze niepozbawione są z dzisiejszej perspektywy także elementów komicznych – czego przykładem wróżby przytoczone w rozdziale „Jak żyć? Przepowiadanie na co dzień”, które w przeważającej większości przypadków kończą się znamiennym, biblijnym ostrzeżeniem: „strzeżcie się!”.

*

Zamiast podsumowania chciałbym zacytować w całości wspomniany na samym początku wiersz jednej z nominowanych autorek, Urszuli Morgi, zatytułowany złu/dzenie:

świat stoi
nagroda/mi
nagroda/tobie
nagroda/jej/jemu/im

wy/nagradza deficyty
re/kompensuje niedobory
na/drabia zaległości

wypycha nas na ring
patrzy z wypiekami
jak walczymy o potwierdzenie
swojej wartości

nominacje, koronacje
laury, laurki i laudacje
ceremonie, celebracje, ceregiele

świat stoi
złu/dzenia/mi
złu/dzenia/tobie
złu/dzenia/jej/jemu/im

tylko kto odważy się
rozdawać złu/dzenia?

A więc czytajmy książki – te nagradzane i te bez żadnej nominacji – aby nie były one tylko złudzeniami.

Fotografia: Jacek Sowa UMWP
Tymoteusz Skiba

Tymoteusz Skiba

Niezależny schulzolog, niespełniony koszykarz i niedoszły zawodnik StarCrafta. Fałszywy wieszcz muzycznego kolektywu sepr.online, który opublikował swoje epigońskie dokonania na falach Radia Kapitał. Doktor nauk humanistycznych zakochany w science fiction, dwudziestoleciu międzywojennym i podwójnej hawajskiej. Najsłynniejszy bard Jasienia, Kokoszek i Szadółek, znienawidzony na Stogach i Biskupiej Górce. Od wielu lat związany z Centrum Sztuki Współczesnej ŁAŹNIA w Gdańsku. Publikował opowiadania w „Schulz/Forum”, „Blizie”, „Czasie Kultury”, „Stronie Czynnej”, „Drobiazgach”, „Tlenie Literackim” i „Bravo Girl”. W 2020 roku wyróżniony w II Ogólnopolskim Konkursie na Książkę Literacką Nowy Dokument Tekstowy w kategorii epika, za opowiadania Kto napisał Brunona Schulza? oraz Rozmowy ze spamem. Autor najgorzej sprzedającej się książki w historii Szadółek pt. Worstseller (Słowa na Wybiegu, Gdańsk 2022).

udostępnij:

Przeczytaj także:

Co przywieje wiatr od morza? Co przywieje wiatr od morza? Co przywieje wiatr od morza?
Krystian Dominiczak

Co przywieje wiatr od morza?

Książki <i>best of the best</i> Książki <i>best of the best</i> Książki <i>best of the best</i>
Maja Sitkiewicz

Książki best of the best