Książek obrazkowych o śmierci przeznaczonych dla dzieci można znaleźć na polskim rynku wydawniczym całkiem sporo, coraz trudniej je kategoryzować. Choć rodzice sięgają po nie coraz częściej, to nadal towarzyszy im opór lub dyskomfort. A warto pamiętać, że łatwiej poruszyć temat, zanim dziecko doświadczy śmierci bliskich, i że książka może być dobrym punktem wyjścia do rozmowy.
W kierowanych do dzieci książkach obrazkowych podejmujących sprawy ostateczne znajdujemy najczęściej tematy śmierci osobistych, które są skutkiem tragedii rodzinnych. Autorzy pochylają się nad emocjami dziecka, by przeprowadzić je przez mniejsze lub większe straty (Bajka o włosie Patryku). Jeśli umieranie jest ukazywane w wymiarze społecznym, to zazwyczaj z zachowaniem dystansu czasowego (Pamiętnik Blumki o wydarzeniach drugiej wojny światowej), a jeśli w związku ze współczesnymi konfliktami, migracjami, to z dystansu możliwego dzięki sporej odległości od bezpiecznej do niedawna Europy, od bezpiecznego życia (Wędrówka Nabu). Śmierć pojawia się także w kontekście masowo zabijanych zwierząt (dyskurs ekologiczny), jednak te książki nadal pozostają na marginesie głównego nurtu – i są dość ostrożne (Dlatego nie jemy zwierząt) bądź skupiają się na pokazywaniu wymierania niektórych gatunków zwierząt (Zwierzęta, które zniknęły. Atlas stworzeń wymarłych).
Odkąd po temat śmierci sięgnięto w literaturze dla niedorosłych, ponownie szerzej w drugiej dekadzie XXI wieku, nieustająco ulega on przemianie. Sposób mówienia o śmierci zawsze zawiera odbicie aktualnych trendów, aktualnego spojrzenia na świat, aktualnych wydarzeń. We współczesnych tego typu książkach obrazkowych dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym znajdziemy zatem: zsekularyzowane społeczeństwa (Dokąd idziemy, kiedy znikamy?), dyskurs feministyczny (zdecydowane dziewczynki, jak bohaterka Czarnego życia), nowe modele rodziny (Czarne życie), wątki ekologiczne – martwe ciało jako humus (Wdzięczny kwiat). Zmienia się również cel, dla którego śmierć zostaje w tych publikacjach przywołana. Motyw śmierci zawsze wykorzystywany był w procesie edukacji, wpływania na postawy dzieci – zgodnie z panującym systemem kształtowania kolejnych pokoleń. A co robimy z martwym ciałem na początku XXI wieku, do czego dziś jest nam potrzebne?
Śmierci ze współczesnych książek obrazkowych to już nie śmierci z wieku XIX i XX, gdy motyw ten był wykorzystywany do budzenia strachu (Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci) czy wychowywania dziecka w duchu patriotycznym, z gloryfikowaną śmiercią za ojczyznę (choć dziś ponownie za przekładami z języka ukraińskiego śmierć zaczyna się pojawiać na tle walki narodowowyzwoleńczej – na przykład Wojna, która zmieniła Rondo). Nie są to także śmierci organizujące życie społeczne (obecnie postaci umierają głównie w samotności). Dziś zdecydowana większość to książki, które próbują oswoić temat, przybliżyć go dzieciom po to, by łatwiej było im się godzić ze stratą. Dlatego że usunięcie śmierci z pola widzenia dzieci spowodowało, że ta, wyparta, wracała wraz z nieuświadomionym lękiem, niezrozumieniem. Dziecko stawało się dorosłym z nieuporządkowanym stosunkiem do własnej śmiertelności, do śmiertelności wszystkiego, co go otacza.
Choć intencje twórców książek obrazkowych były być może inne, śmierć wróciła do książek dla dzieci także dlatego, że jej obecność służy kapitalizmowi. Wszechobecny konsumpcjonizm wymaga od dziecka, od człowieka w ogóle, by nie popadało w długotrwałą apatię. Znacznie lepiej dla współczesnego społeczeństwa, gdy żałoba trwa możliwie krótko, gdy dziecko temat przepracuje, wróci do zachowań mieszczących się w normie społecznej. W normie, która w ostatnich latach zmieniła się znacznie. Trzydzieści lat temu żałoba była powszechna, dzieci mogły obserwować osoby w żałobie wyróżniające się choćby czarnym strojem, nierzadko noszonym cały rok po śmierci kogoś bliskiego. Dziś Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (podaję za: Tomasz Stawiszyński, Ucieczka od bezradności, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2021) długotrwałą żałobę traktuje jako chorobę – depresję, czyli trwające dłużej niż dwa tygodnie „uczucie głębokiego smutku i straty, bezsenność, płaczliwość, trudności z koncentracją, zmęczenie i brak apetytu”. Ikonoteksty przychodzą w sukurs. Autorzy książek obrazkowych podejmują temat umierania częściej, przestając traktować życie i śmierć, zgodnie ze współczesnymi trendami, jako dychotomiczne. Wszystko po to, by umieranie oswoić.
Jako w pewien sposób wzorcowe przybliżę trzy tytuły, które wydają się reprezentatywne dla książek obrazkowych o śmierci powstałych w ostatnich latach. Tytuły te są rozpoznawalne przez większą grupę odbiorców (wychowawców przedszkolnych, rodziców, dzieci) i mówią o umieraniu, epatując optymizmem. Obrazy są łagodne, barwne, pozytywne, pełne uśmiechniętych postaci, tekst/obraz pełen jest metafor, niesie nadzieję. Pan Stanisław odlatuje, Dom, który się przebudził, Wielka historia małej kreski to książki pokazujące żyjących w pojedynkę bohaterów, mierzących się z własną śmiertelnością (pan Stanisław, Larson, bezimienny bohater Wielkiej historii…), którzy u kresu życia skazani są na przyjaźń międzygatunkową (kot Larsona – Jan Sebastian, pies Znajdek-Kręciołek pana Stanisława, kot protagonisty Wielkiej historii…), nie ma wokół nich innych ludzi. Rodzina jest gdzieś w tle, obecna głównie we wspomnieniach.
Wszystko dzieje się zgodnie z naturalnym rytmem, odbiorca modelowy powinien ze spokojem przyjąć informację o nadchodzącej śmierci protagonistów. Wszyscy trzej bohaterowie doświadczyli w życiu wielu szczęśliwych chwil, zdarzały im się również te przykre, zmierzają ku końcowi bez protestów (Larson), z uśmiechem (bohater Wielkiej historii małej kreski), niektórzy nawet traktują umieranie jak kolejną przygodę (pan Stanisław). Śmierć bliskich im ludzi została potraktowana jako epizodyczna, również naturalna (Wielka historia małej kreski, Pan Stanisław odlatuje).
Wyjątkiem jest Larson (Dom, który się przebudził), który trwa w żałobie – co zresztą zostaje w pewien sposób napiętnowane: ucieka od niego kot, który nie może znieść „patologicznego” smutku i otępienia Larsona – a przecież powinien szybko uporać się z problemem żałoby, żyć dalej, odnaleźć miejsce dla zmarłej żony we własnym życiu, ale nie dopuścić do zakłóceń w dążeniu do własnego spełnienia. Poprawianie funkcjonowania poszczególnych jednostek jest istotne, wówczas tworzą one zdrowsze społeczeństwo. (O patologizacji i medykalizacji smutku i lęku, ograniczaniu żałoby we współczesnym kapitalizmie pisze w Ucieczce od bezradności Tomasz Stawiszyński – zob. s. 95–96).
By Larson nie stał się bezproduktywny na resztę życia, zostaje obudzony z żałoby, która doprowadziła go do otępienia. Nie wiemy, jak długo trwa jego stan, ale można się domyślać, że według współczesnych norm zdecydowanie za długo. Dom odmalowany przez Emilię Dziubak jest ciemny, jak myśli Larsona, który żyje przeszłością. Ilustracje wypełniają często całe strony książki. Prezentowane są w ramach, jak fotografie, które przypominają Larsonowi ważne wydarzenia w życiu. Lektura Domu, który się przebudził ma dawać dzieciom nadzieję, dlatego Larson ulega przemianie. Znalezienie nowych sensów życia jest możliwe tak długo, jak człowiek żyje. Martin Widmark, autor książki, posiłkuje się symbolami: kiełkująca roślina to mak, w słowiańskiej tradycji ludowej oznaczający przekroczenie granicy życia ze śmiercią. Ilustratorka przedstawiła dom jako piwnicę (jest mroczny, wypełniony korzeniami, ciemno w nim jak pod ziemią), a bohatera jako za życia nieżyjącego.
Ciekawe, że to od Larsona wszystko zależy. Nawet kot się nim zmęczył. Wobec starego człowieka nie zastosowano taryfy ulgowej: jest obolały, chory, zatem opuszczający taką osobę kot byłby raczej jakimś rodzajem niesprawiedliwości, złym kotem. Tu jest inaczej – ucieczka kota sugeruje winę mężczyzny. Larson żyje przeszłością, wspomnieniami o lepszych czasach, gdy żyła jego żona, dzieci były małe; odtwarza w nieskończoność wypowiedziane przez nie kwestie. Do łóżka kładzie się jak do trumny. Czytelnik nie zdziwiłby się, gdyby rano Larson się nie obudził.
Momentem zwrotnym jest dzwonek do drzwi, który bohater początkowo chce zignorować, ale ten jest natarczywy. Larson idzie przez swój dom-norę, dom-piwnicę, dom-cmentarz, by dostać pod opiekę doniczkę od kilkuletniego sąsiada, którego nie zbija z tropu ponura mina starszego pana. Larson ze złością zaczyna opiekować się niespodziewanym kłopotem, a kiełkująca roślina przywraca życie w całym domu. Larson wpuszcza świeże powietrze, sprząta, pojawia się u niego ciekawość świata, zastanawia się, co w donicy urośnie. Zrobił pierwszy krok, a świat zaczął mu sprzyjać. Pojawia się dom jasny, ze zwiewnymi firanami, zielenią, pojawia się w życiu starszego bohatera nadzieja. Symboliczny jest powrót kota. Mak zakwita w domu Larsona. I choć wkrótce roślina zostanie odebrana przez właściciela, Larson zyskuje nowe życie i nowych przyjaciół. Osoba, która straciła tak wiele jak Larson, nie straciła jednak wszystkiego, nadal żyje, dlatego nie powinna się poddać. Przy niewielkiej pomocy wydostaje się z żałoby, znajduje nowe sensy, wraca do społeczeństwa.
Sympatyczny, wielobarwny jest również świat pana Stanisława (Pan Stanisław…), którego poznajemy u kresu życia. Ten świat to odmalowane przez Pawła Pawlaka kolorowe ptaki, latający materac, ale i pozostające w domu kapcie po starszej osobie – codziennie noszone, najbardziej przejmująco pokazują nieobecność. Hel bez GMO, hel fairtrade, hel domowy dziesięcioprocentowy do kupienia w Delikatesach Helik, sprzedawany z ciężarkiem, sprzedawca helu niezbyt poważny, bo mówiący cienkim głosem, łowiący banknoty siatką na motyle – to tylko elementy ubranej w nowe szaty chrześcijańskiej wizji przejścia do wieczności.
Pan Stanisław przygotowuje się na śmierć częściowo zwyczajnie – nastawił budzik. Ostatniego dnia życia wstaje zmęczony i stary, ale gdy wpada mu do głowy pomysł o odlocie, robi się pogodny, pełen nadziei. Przygotowania są niezwyczajnie – w pawlaczu czeka materac, który należy wypełnić helem. Lot, oddalanie się od ziemi, powoduje, że pan Stanisław łapie dystans, widzi coraz więcej, coraz więcej rozumie, rozumie, że świat urządzony jest sensownie. Przechodząc do innego świata, widzi całe swoje życie.
Znajdziemy tu synkretyzm wierzeń chrześcijańskich i wierzeń ludowych, a także współczesną rzeczywistość. Justyna Bednarek przedstawia zmarłego jako anioła stróża w nowym wydaniu, bez skrzydeł, ze złotym śmigłem na plecach, patrzącego z góry, czuwającego, opiekującego się, ingerującego, gdy bliscy potrzebują pomocy. Bohater dołącza do wspólnoty umarłych – do wesoło latającej grupy ludzi i zwierząt. W finale widzimy go wysoko ponad głowami żyjących.
Wielka historia małej kreski przedstawia życie jako sztafetę. Kreska przekazywana przez osobę umierającą młodszej postaci jest czerwona jak krew; znaleziona, powoduje rumieniec na policzkach. Życie zostało zaprezentowane jako międzypokoleniowa gra zespołowa, mniej istotna jest pojedyncza śmierć, ważniejsze życie jako takie. Kreska uczestniczy w drodze życiowej protagonisty, zbieraniu skarbów, rysowaniu kolejnych, coraz bardziej skomplikowanych figur. Początkowo służy zabawie, z czasem coraz mądrzejszej; towarzysząc bohaterowi, przedstawia coraz bardziej złożoną rzeczywistość, jest świadkiem doświadczania nieprzyjemnych oraz przyjemnych zdarzeń, szukania sensu życia. Kreska jest uśmiechem i więdnącym kwiatem, który się opłakuje; jest ryzykiem i szczęściem, i stratą – i należy ją komuś przekazać w odpowiednim momencie, bo jej obecność w życiu każdej osoby jest ograniczona. Gdy bohater się zestarzeje, z uśmiechem przekaże kreskę kolejnej osobie.
Serge Bloch rysuje oszczędnie, oszczędnie używa tekstu, a mimo wszystko odbiorca może odczytać całą gamę emocji targających główną postacią podczas wzrastania, odkrywania talentów, nawiązywania przyjaźni, miłości, dojrzewania, mierzenia się z trudami charakterystycznymi dla kolejnych etapów życia, osiągania sukcesów i ponoszenia porażek, starzenia się. Protagonista Wielkiej historii…, podobnie jak pan Stanisław oraz Larson, jest samodzielny, sprawny do samego końca, nie są mu potrzebne świadczenia socjalne ani opieka społeczna. Tacy bohaterowie mają sprawić, że dziecko-odbiorca ze śmiercią się zaprzyjaźni (śmierć przyjacielska, spersonifikowana, występuje w ikonotekstach bardzo często, między innymi w Jestem Śmierć oraz Gęś, śmierć i tulipan).
Podczas kolejnych fal pandemii książki dla dzieci o śmierci stały się towarem pierwszej potrzeby. Wojna w Ukrainie tę potrzebę pogłębiła. Pojawiło się mnóstwo porad dla rodziców/opiekunów, nauczycieli, wychowawców, co czytać, jakie ikonoteksty omawiać z najmłodszymi. Czas pokaże, jakie zmiany w przedstawieniach śmierci przyniosą kolejne dekady. Można sobie wyobrazić, że w jednym z nurtów znajdą się książki przybliżające zasady obowiązujące podczas konfliktów (typu: Wojna, Wróg), te pozwalające zmierzyć się z traumą wojenną, dające nadzieję, bardziej symboliczne, mniej dosłowne – podobne do Widziałem pięknego dzięcioła, wzruszającej, ponieważ pisanej przez dziecko (w narracji pierwszoosobowej) na początku wojny, której okrucieństwa jeszcze nie znano. Być może będą to również przedstawienia podobne do porażającego Dymu, odwołującego się do brutalnych wydarzeń z historii, trudno akceptowanego przez dorosłych, bardziej niż dzieci świadomych, jak niewyobrażalne zło stało za obrazami, które znalazły się w książce. Być może więcej będzie przykrywających cierpienie książek-plasterków, w których nie będzie miejsca dla bezradności, za to pojawią się nowe przedstawienia rajów, jak ten w Mai z Księżyca, w której tytułowa Maja przygotowuje się, według siostry obserwującej umierającą, do roli księżniczki; jak zaświaty w Ignatku szukającym przyjaciela, gdzie kościotrupy grają w piłkę, prowadzą normalne życie, martwiąc się wypadającym zębem.
Człowiek w stagnacji, cierpiący z powodu nadchodzącej śmierci, bezradny, nie jest na razie potrzebny. Kapitalizm, mimo wojny tuż obok, mimo zagrożeń dla planety, ma się dobrze. Człowiek, jeśli nie jest szczęśliwy, powinien choć do tego dążyć. Gdyby zniknął z rynku, stałby się bezwartościowy, a na takie przedstawienia w książkach obrazkowych kierowanych do dzieci nie ma miejsca. Wszechobecna jest nadzieja, którą chcą nieść autorzy zwracający się do dzieci.
Od redakcji: Zrealizowane przez Teatr Miniatura materiały warsztatowe, łączące literaturę, inscenizację i edukację psychologiczną, a związane z tak trudnymi tematami jak strata czy konflikt, można obejrzeć na kanale YouTube tej instytucji.
Książki przywołane w tekście
Katarzyna Babis, Maja z Księżyca, Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2015.
Justyna Bednarek, Paweł Pawlak, Pan Stanisław odlatuje, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2019.
Serge Bloch, Wielka historia małej kreski, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2015.
Davide Cali, Serge Bloch, Wróg, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2014.
Iwona Chmielewska, Pamiętnik Blumki, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2011.
Amanda Eriksson, Czarne życie, Wydawnictwo EneDueRabe, Poznań 2011.
Wolf Erlbruch, Gęś, śmierć i tulipan, Hokus-Pokus, Warszawa 2007.
Antón Fortes, Joanna Concejo, Dym, Wydawnictwo Tako, Toruń 2011.
Elisabeth Helland Larsen, Marine Schneider, Jestem Śmierć, Wydawnictwo Kultura Gniewu, Warszawa 2021.
Heinrich Hoffmann, Justyna Sokołowska, Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci, Wydawnictwo Egmont Polska, Warszawa 2017.
Nikola Kucharska, Zwierzęta, które zniknęły. Atlas stworzeń wymarłych, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.
José Jorge Letria, André Letria, Wojna, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2021.
Jarosław Mikołajewski, Joanna Rusinek, Wędrówka Nabu, Wydawnictwo Austeria, Kraków 2016.
Isabel Minhós Martins, Madalena Matoso, Dokąd idziemy, kiedy znikamy?, Wydawnictwo Kinderkulka, Warszawa 2018.
Paweł Pawlak, Ignatek szuka przyjaciela, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.
Malina Prześluga, Agnieszka Woźniak, Bajka o włosie Patryku, Wydawnictwo Tashka, Warszawa 2014.
Roman Romanyszyn, Andrij Łesiw, Wojna, która zmieniła Rondo, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016.
Ruby Roth, Dlatego nie jemy zwierząt, Wydawnictwo Cień Kształtu, Warszawa 2013.
Michał Skibiński, Ala Bankroft, Widziałem pięknego dzięcioła, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2019.
Tomasz Stawiszyński, Ucieczka od bezradności, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2021.
Sarolta Szulyovszky, Wdzięczny kwiat, Wydawnictwo Namas, Poznań 2011.
Martin Widmark, Emilia Dziubak, Dom, który się przebudził, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2017.