Jak dobrze znam miasto, w którym mieszkam?

Ilustracja z książki „Gdańsk dla młodych podróżników” Jacka Friedricha i Adama Pękalskiego – dawny Dom Sierot, który będzie Domem Literatury
Ilustracja z książki „Gdańsk dla młodych podróżników” Jacka Friedricha i Adama Pękalskiego – dawny Dom Sierot, który będzie Domem Literatury

Recenzja książki Gdańsk dla młodych podróżników Jacka Friedricha i Adama Pękalskiego (wydanie trzecie poprawione, Muzeum Gdańska, Gdańsk 2023).

Gdańsk dla młodych podróżników wiedzie czytelnika pięknymi uliczkami i tajemniczymi zaułkami miasta, otwiera przed nim podwoje wspaniałych budynków. Książkę tę można wziąć do ręki i potraktować jako przewodnik, wybierając z mapy – choćby tej, którą wydawca umieścił na wewnętrznych stronach okładki – punkty warte zobaczenia, niezależnie od tego, ile ma się lat. Choć publikacja jest przeznaczona dla młodych odbiorców, to również ich nieco starsi kompani nie będą się nudzili, przewracając kolejne strony.

Można ją uznać również za małą kronikę Gdańska, opisującą jego historię: zarówno dobrze wszystkim znane fakty, jak i wypadki, o których mówi się rzadziej lub ciszej. Gdańsk dla młodych podróżników udziela czytelnikowi lekcji, z której płynie nie tylko wiedza o architekturze, istotnych wydarzeniach, handlowej potędze hanzeatyckiego miasta i jego legendach, ale też o wspólnocie ludzkich losów. To, co jest w tej książce wyjątkowe, to to, że autor przedstawił Gdańsk taki, jakim był – i taki, jakim wciąż jest.

Ze wstępu: Gdańsk istnieje już ponad tysiąc lat. W tym czasie działo się tutaj tak wiele. Zmieniali się władcy i zwykli mieszkańcy. Języki i wierzenia. Ludzie rodzili się, brali śluby, umierali. Przyjeżdżali do miasta, żeby tu się uczyć, zdobyć majątek i sławę albo opuszczali je na zawsze – żeby gdzie indziej szukać szczęścia. Jedni byli dobrzy, a inni źli. Jedni urodziwi, inni brzydcy. Jedni bogaci, inni biedni. Jedni byli pobożni i cnotliwi, inni kończyli na szubienicy. […]

Po tym wszystkim ślad zaginął. O dawnych gdańszczanach i ich niekończącej się krzątaninie możemy przeczytać już tylko w starych książkach i dokumentach. To, co po nich zostało, to ulice, budynki, rzeźby, obrazy, naczynia, narzędzia. Raz wytworzone mogą przetrwać setki, tysiące lat. To dzięki nim możemy na własne oczy zobaczyć wielkość dawnej Wenecji, Lizbony, Amsterdamu. I wielkość dawnego Gdańska. Ale przecież miasto wciąż żyje. I my krzątamy się wokół naszych spraw, jak nasi poprzednicy. Budujemy nowe teatry, muzea, mosty, stadiony. Może i one przetrwają setki lat i będą kiedyś świadczyć o nas.

Przede wszystkim przybliża – czego zazwyczaj próżno szukać w podręcznikach do historii – jak wyglądało i zmieniało się życie gdańszczan. Opowiada o mnichach, handlarzach, zasłużonych obywatelach. Tłumaczy skąd wzięły się pewne nazwy i kojarzące się z Gdańskiem budynki, jaka była ich funkcja i znaczenie.

Przedstawia, często bez ogródek – co jest raczej wyjątkiem w książkach dla dzieci – jak sprawy się naprawdę miały. Historia nie zawsze jest łaskawa dla tych, którzy ją tworzą, ale należy o niej mówić otwarcie i szczerze. Gdańsk dla młodych podróżników jest książką, która o trudnych sprawach mówi wprost. Autor nie ukrywa tego, że były bitwy, były kary i była śmierć. Choć można to wpisać w rubrykę „zalety”, to znalazły się również i takie momenty, których bezpośredniość, dla jednych wartościowa, innych może zdziwić. W książkach dla dzieci nieczęsto można znaleźć informacje o tym, jakie kary wymierzano poszczególnym grupom społecznym, lub opowieści o przygodach zakrapianych trunkiem.

Nie każda młoda osoba lubi się uczyć historii i poznawać fakty z książek. Jednak Gdańsk dla młodych podróżników został napisany w większości łatwym do zrozumienia językiem. Archaizmy i trudniejsze sformułowania zostały odpowiednio wyjaśnione lub opisane. Choć od czasu do czasu można natrafić na bardziej zawiłe zdania, przy których młody odbiorca będzie się musiał uciec się do słownika, to tekst czyta się tak, jakby czytało się baśń, w której zaraz pojawią się wróżki i smoki. Taka forma z pewnością może ułatwić czytelnikowi przyswajanie wiedzy i zachęcić do wyruszenia w podróż po mieście, które ma w sobie tak wiele magii.

Całość – zamiast zdjęć, jak zazwyczaj dzieje się w przewodnikach – dopełniają ilustracje. To właśnie za pomocą rysunków zostały przedstawione budowle, postacie i dzieła sztuki, co nadaje książce oryginalny charakter. Ilustracje Adama Pękalskiego są wyjątkowo dobrze pomyślane i pięknie wykonane, schludne, czytelne, kolorowe. Inspirują swoją elegancją i dokładnością, pobudzają wyobraźnię, pomagają przenieść się na chwilę w czasie i stać się kupcem, mieszczką, zakonnikiem lub rycerzem. Styl ilustratora w podziwu godny sposób łączy przeszłość z teraźniejszością. W książce – zarówno w tekście, jak i w ilustracjach – nie zabrakło poczucia humoru. Dwoje młodych bohaterów prowadzi czytelników przez czas i miejsca, także w dowcipny sposób przedstawiając bieg historii.

Autor dość starannie podzielił opowieść o Gdańsku na rozdziały, jednak nie wszędzie udało mu się zachować kolejność zdarzeń. Chociaż tych przeskoków jest niewiele, to zaburzona chronologia może młodemu czytelnikowi, dopiero poznającemu historię, utrudnić umiejscowienie danych wydarzeń w czasie. W książce nie pojawiają się daty, nie pojawia się również podział na epoki, nie ma żadnej osi czasu, która wspomogłaby młodą osobę w zrozumieniu, kiedy, a być może nawet dlaczego, doszło do jakiegoś zdarzenia.

Niemniej Gdańsk dla młodych podróżników otwiera umysł nie tylko na to, co wypada wiedzieć, ale również na to, co warto wiedzieć na temat swojego dziedzictwa kulturowego, a zwłaszcza rodzinnego miasta. Nie obyło się bez lekkich literackich potknięć, jednak całość książki prezentuje się bardzo dobrze. Zawarte w niej treści są rzetelne i zrozumiałe, a forma przedstawienia jest niemal doskonale dopasowana do wybranej przez autora grupy docelowej, przy czym ani trochę nie jest infantylna.

Gdańsk dla młodych podróżników obudził we mnie chęć wyjścia na spacer – przejścia się wzdłuż ulicy Długiej, zwiedzenia Muzeum Bursztynu i popatrzenia na morze. Dowiedziałam się również nowych rzeczy. Po latach mieszkania w Gdańsku zapragnęłam zobaczyć więcej, zatem jeżeli jednym z celów autora było zachęcenie czytelnika do zwiedzania Gdańska i do zachwycania się nim – po raz pierwszy lub na nowo – to uważam, że cel ten został osiągnięty. Pozwala mi to myśleć, że choć książka została stworzona z myślą o młodym podróżniku, to również ten starszy – samotnie lub ze swoimi dziećmi – wiele z niej wyniesie. Stworzenie treści, która zainteresuje zarówno młodą, jak i dorosłą osobę, nie jest prostym zadaniem i wymaga dużych umiejętności. Taki tekst nie może być zbyt dziecinny ani zbyt trudny. Autor doskonale poradził sobie z tym zadaniem, tworząc książkę, która z pewnością trafi do niejednego serca i z przyjemnością będzie czytana zarówno przez dziecko, jak i rodzica.

Ania Kiedrowicz

Ania Kiedrowicz

Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośniczka książek, muzyki i kawy. Poza sztuką interesuje się zrównoważonym rozwojem i ochroną środowiska. Na co dzień jej ulubionym zajęciem jest spędzenie czasu z psem i długie spacery. Najchętniej przeszłaby przez starą szafę lub przebiegła przez barierkę na peronie i znalazłaby się w baśniowym świecie pełnym magii.

udostępnij:

Przeczytaj także:

Przedstawienie tylko dla najmłodszych? Przedstawienie tylko dla najmłodszych? Przedstawienie tylko dla najmłodszych?
Krystian Dominiczak

Przedstawienie tylko dla najmłodszych?

Śmierć potrzebna do życia Śmierć potrzebna do życia Śmierć potrzebna do życia
Justyna Sawicka

Śmierć potrzebna do życia