Kiedy pisarze zaczną się zachwycać grą piłkarek?

Ewa Pajor w meczu Ligi Mistrzów UEFA między VfL Wolfsburg a Olympique Lyon, fot. Steffen Prößdorf (Wikimedia, CC BY-SA 4.0)
Ewa Pajor w meczu Ligi Mistrzów UEFA między VfL Wolfsburg a Olympique Lyon, fot. Steffen Prößdorf (Wikimedia, CC BY-SA 4.0)

Piłka nożna pisze historie, niczym najlepsza literatura. Niestety, pisarze zauważają tylko jej męską odsłonę. Kobiety nadal nie są dostrzegane w tej opowieści. Ale czy nie było tak również z literaturą? Jest więc nadzieja.

Ależ wszyscy oglądający Euro 2024 zachwycają się Modriciem! „Chciałbym podziękować ci za wszystko, co pokazałeś nie tylko dziś, ale przez całą karierę. Po raz kolejny zapisałeś się na kartach historii jako najwyższej jakości piłkarz. Zdobyłeś gola, mimo że wcześniej nie wykorzystałeś rzutu karnego” – dziękuje włoski dziennikarz chorwackiemu piłkarzowi. 

Kto nie zachwyca się najlepszym piłkarzem w historii Chorwacji, ten nie zna się na futbolu. Do jego kościoła należą Michał Okoński, dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, oraz Paweł Sołtys, znany jako Pablopavo, pisarz, wokalista, autor tekstów. Nawet mi, fance Barcelony, trudno przejść obojętnie wobec tego, jak gra i co widzi na boisku Luka Modrić. A przecież te jego talenty nie raz sprawiły, że po ostatnim gwizdku on podnosił ręce do góry, a ja zwieszałam głowę. 

Jego popisowe zagranie to „zewniak”, czyli kopnięcie piłki zewnętrzną częścią stopy. Dla laika lub laiczki to nic wielkiego, ale kibicom i kibickom gwarantuje ciary na plecach! Chorwat opanował to zagranie do perfekcji. I czaruje nim prawie jak Olga Tokarczuk słowem. 

Ależ wszyscy zachwycają się młodzieżą na europejskich boiskowych salonach! Nastoletni Lamine Yamale i Nico Williams szaleją na skrzydłach reprezentacji Hiszpanii. Bezkompromisowi, piłka ich słucha, klejąc się do nogi. Zupełnie niestraszni im obrońcy przeciwnych drużyn, a La Roja wreszcie rozwija skrzydła i nie klepie tysiąca podań. Jest też inny młodzian – Jamal Musiala z Niemiec. Portal telewizji ARD zachwyca się jego dryblingiem, zwodami, kontrolą piłki i przewidywaniem tego, co wydarzy się na boisku. Na ochy i achy załapał się nawet gdańszczanin Kacper Urbański. Mój redakcyjny kolega z „Wyborczej”, Marcin Wesołek, pisze o nim, że to objawienie polskiej piłki ostatnich tygodni. Pochwały przypominają te, które towarzyszyły literackiemu debiutowi Łukasza Barysa. 

Ależ wszyscy zachwycają się Gruzinami! Reprezentacja, która debiutuje na mistrzostwach Europy, ograła faworyzowaną Portugalię i awansowała do 1/8 finału. Dla Gruzinów to niemal wygrana w turnieju. Dowodzi im Chwicza Kwaracchelia, nazywany Kwaradoną. Zawodnik na co dzień gra w Napoli, gdzie czci się jednego boga – Diego Maradonę. Porównanie do genialnego Argentyńczyka wiele mówi więc o Gruzinie. Jest on niczym książki Andrzeja Sapkowskiego – mające swych wyznawców. 

Ależ wszyscy narzekają na Anglię, Belgię i Portugalię! Faworyci zawodzą, „nie grają nic”, co znaczy po prostu, że na ich meczach można usnąć. Tymczasem kibic spodziewał się zasiąść jak na widowni w teatrze i podziwiać kunszt aktorów. A tu ani składnych akcji, ani woli walki, problemy z trafieniem do bramki, brak pomysłu i improwizacja. Oj, nie przystoi takim drużynom tak męczyć widzów. Jak nieudany Marsz Polonia Jerzego Pilcha. 

Tak Euro 2024 pisze swoje historie. 

Bo w ogóle piłka nożna pisze historie, niczym najlepsza literatura. „Zakochałem się w piłce nożnej tak, jak później zakochiwałem się w kobietach: nagle, niewytłumaczalnie, bezkrytycznie, nie myśląc o bólu ani kłopotach, jakie będą temu towarzyszyły” – wyznaje w Futbolowej gorączce Nick Hornby. Teraz, po latach od jej pierwszej lektury, mogłabym podmienić „kobiety” na „mężczyzn” – i to zdanie określałoby stan mojego ducha. Ta książka, klasyka gatunku, pozwoliła mi poczuć, że w swojej futbolowej obsesji nie jestem sama. Łączą mnie z innymi miłośnikami futbolu więzi przypominające relacje fanów danego pisarza lub pisarki, utworu czy gatunku. 

W porównaniu z byciem kibicką dorastanie, wyprowadzka z rodzinnego domu oraz związki, zarówno z rodziną jak i mężczyznami, wydają się proste i nieskomplikowane. Ma rację jeden z najważniejszych pisarzy literatury latynoamerykańskiej Eduardo Galeano: futbol to przyjemność wywołująca cierpienie. W książce Futbol w słońcu i w cieniu bezwstydnie emocjonalnie opowiada o historii piłki nożnej. To hołd składany romantyzmowi i dramaturgii, a także spektaklowi i pasji „wielkich pogańskich mas”. Czy to nie brzmi jak wielka literatura? 

Powtórzę się: piłka nożna pisze historie – nie tylko zawodników, ale i naszego życia. Niestety, pisarze zauważają wyłącznie jej męską odsłonę. Kobiety nadal nie są dostrzegane w tej opowieści. Ale czyż nie było tak również z literaturą? Jest więc nadzieja. 

Są w futbolu historie zapomniane. Podczas gdy świat zachwyca się Modriciem, Yamalem czy Gruzinami – a to tylko opowieść z ostatnich dni – narracja o piłce kobiet to spychana na margines opowieść o walce o równouprawnienie. Zamiast składać hołd doskonale czytającym przestrzeń na boisku Hiszpankom: Jenni Hermoso czy Aitanie Bonmatí, uwagę poświęca się temu, co wiąże się z nimi poza boiskiem. A kiedy o pierwszej z nich głośno zrobiło się nawet w polskich mainstreamowych mediach, to niestety dlatego, że prezes hiszpańskiego związku piłki nożnej pocałował piłkarkę wbrew jej woli, a nie dlatego, że Hiszpanki sięgnęły po puchar mistrzostw świata. 

Opowieści o piłkarkach to wspomnienia o przeganianiu z boiska, problemach ze znalezieniem zespołu, z którym można trenować, a także o braku idolek. Zresztą rozmowy z piłkarkami też głównie tego dotyczą; poza tym mowa w nich o walce o kolejne pokolenia dziewczynek – żeby im żyło się lepiej. Bo zawodniczkom nie jest wszystko jedno, czują odpowiedzialność wobec społeczeństwa. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości piłkarzy, którzy skupiają się głównie na tym, co na boisku. 

Marzy mi się więc opowiadanie o kobiecym futbolu. O znakomitej grze na skrzydłach, pięknych zewniakach czy tworzeniu nowego kościoła. A potem o zachwytach, o kibicowaniu piłkarkom – historiach przeniesionych na karty książek przez świetnych pisarzy i pisarki. Bo kobiecy futbol to także doskonała opowieść o zmieniającym się świecie. 

Joanna Wiśniowska

Joanna Wiśniowska

Dziennikarka związana z „Gazetą Wyborczą” i „Wysokimi Obcasami”, publikowała między innymi w „Tygodniku Powszechnym”, „Krytyce Politycznej”, „Vogue” i magazynach „Press” oraz „Kopalnia – Sztuka Futbolu”. Specjalizuje się w tematach związanych z kobietami w sporcie oraz z klimatem i środowiskiem.

udostępnij: