Bim-Bom

Ilustracja: Bartek Brosz
Ilustracja: Bartek Brosz

Raz na mieście przy niedzieli
rzekł Cybulski do Kobieli:
„Zobacz – chłopak zbiera złom.

Zróbmy z tego przedstawienie
i wystawmy gdzieś na scenie,
nazywając się Bim-Bom”.

Ten od złomu to był student
i go niósł na polibudę,
gdzie kolegów miał od lat.

Fedorowicz się nazywał,
a ten złom to taka zgrywa
– sztuczny metalowy kwiat.

Co zmyślili, to zrobili
i w Trójmieście już po chwili
zagrał teatr. Gdzie i jak?

Najpierw krótko w Miniaturze
i w Wybrzeżu, lecz najdłużej
to w Studenckim Klubie Żak.

Dziś w Gedanopedii tomie
mamy wzmiankę o Bim-Bomie:
działał prężnie przez sześć lat.

Potem ci, co aktorzyli,
studia swoje pokończyli
i ze sceny poszli w świat.

Michał Piotrowski

Michał Piotrowski

Dawniej był poetą, ale dekady pracy w instytucjach samorządowych sprawiły, że obecnie jego ulubioną formą literacką jest „komunikat prasowy”. Najbardziej ekstrawertyczny introwertyk w regionie. Często myśli o śmierci i przemijaniu, więc wolny czas najchętniej spędza, eksplorując miejsca opuszczone i popadające w ruinę.

udostępnij: