
Grażyna Świętochowska
Adiunktka w Instytucie Badań nad Kulturą Uniwersytetu Gdańskiego, w latach 2008–2022 redaktorka naczelna czasopisma naukowego „Panoptikum”. Interesuje ją historia kultury audiowizualnej Europy Centralnej oraz obszar wspólny kina, sztuki, architektury i designu. Absolwentka Studium Literacko-Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim (2020). Słuchaczka Szkoły Ekopoetyki w Instytucie Reportażu (2020/2021). W 2023 roku laureatka nagrody za najlepszą książkę filmoznawczą w kategorii debiut przyznawanej przez Polskie Towarzystwo Badań nad Filmem i Mediami za publikację Kino mniejsze. W kręgu filmów czeskiej i słowackiej nowej fali.
Teksty
Mój dziadek w rodzinie człowieczej
Tak więc, droga mamo, teraz chcę spać, bo w moim bunkrze robi się ciemno. Zdanie z listu Bernarda, brata mojego dziadka, zanotowane „gdzieś na Wschodzie” 18 marca 1943 roku, działa jak spust migawki. Pstryk – i otwiera się przed nami scena pierwotna: na jednym z zachowanych zdjęć może trzynastoletni Bernard idzie niemal wtulony w ciało matki Teofili. Teraz z frontu z dumą referuje jej swą wojskową przydatność: Łatwo mi, jako sportowcowi, przezwyciężać trudności bez wysiłku. Muszę przyznać, że jestem z dobrego kruszca, bo nie mogę powiedzieć, bym w wojsku na cokolwiek chorował. Pstryk – i leżymy pomiędzy zawilgotniałymi kocami. Zanika wzrok na korzyść wszystkich innych zmysłów. Bunkier zmienia się we wnętrze camera obscura. Te notatki będą podążać za zdjęciami rozpiętymi na skali czerni i bieli. Also „Die Wahrheit ist stets grau”.
Farmakopeja albo Hiller
Na pewno w 1927 roku. I w 1928. Ale czy jeszcze rok lub dwa lata później? U Alfreda Finka przy Hundegasse 52 w Danzig można się było zaopatrzyć w Lukutate. Donosi o tym reklama w warszawskich „Wiadomościach Literackich”. W polskojęzycznej „Gazecie Gdańskiej” w tych samych miesiącach roku 1927 o uwagę rywalizują naprzemiennie wrzeszczańskie zakłady kąpielowe z ofertą drogeryjną firmy Iste. Co jakiś czas rozdziela je niepokojący wykrzyknik: „Pamiętajcie o bezrobotnych!”. O Lukutate się tymczasem milczy. Tym bardziej o Finku.
Warszawa i Freie Stadt Danzig. Czym różnią się czytelnicy tych gazet? W co są w stanie uwierzyć? Jakiego rodzaju ofert łakną? Jakich produktów szukają?