Czasami sięgamy po ważną dla nas lekturę z własnego wyboru, czasami przez przypadek, innym razem z polecenia lub śledząc publikacje danego autora. Zeszyt czasów żałoby Szymona Kamińskiego (Przecław 2023) trafił do mnie po prostu w odpowiednim momencie. Nie ze względu na wydarzenia, ale na emocje, które we mnie były.
Nie ma przypadków, wszystko jest połączone
Długo myślałem, że jestem pogodzony ze śmiercią. Z dumą twierdziłem, że wypracowałem postawę, która pozwoli mi ją przyjąć stoicko – co nie znaczy, że bez smutku – w każdym momencie, tak swoją, jak tej czy innej osoby. Bo wiek, choroby, przewrotność losu… Sądziłem, że oswoiłem jej istnienie i zaakceptowałem, że każdy dzień przybliża nas do końca, oddalając od początku.
Jaki byłem naiwny!
Jeden nieodebrany telefon sprawił, że cała pewność co do tego, jak pojmuję śmierć i jaki mam do niej stosunek, legła w gruzach. Poczułem się bezbronny. Pozbawiony ochronnej tarczy, którą się dotychczas obudowywałem. Musiałem poskładać ją na nowo. Jej brakujące cząstki i spoiwo znalazłem właśnie w Zeszycie czasów żałoby Szymona Kamińskiego. Książka jest zbiorem opowiadań, wierszy i krótkich notatek, a ich tematem jest śmierć i żałoba, radzenie sobie z emocjami po stracie babci, której został zadedykowany ten tom.
Babcia Romcia nie chciała mu czytać książek, a potem zmarła
Babcia nie chciała mu czytać, ale w końcu i tak to robiła, powiedział na spotkaniu autorskim Szymon. Nie była to jedyna bliska osoba, z którą pożegnał się w krótkim czasie, ale to właśnie emocje po jej śmierci domagały się ujścia. Po odejściu babci szukał sposobu na oddanie hołdu jej pamięci w formie pisanej, tym bardziej że wcześniej miał w planach spisanie jej wołyńskich wspomnień. Nie zdążył. Babcia zabrała ze sobą wszystkie tajemnice.
Zbiór ma chaotyczną strukturę, w której przeplatają się różne formy tekstowe. Tak jakby powstały nagle i wymusiły swe bezzwłoczne zapisanie. Myśli szukały słów, żeby pogodzić się ze stratą. Autor przygląda się tym myślom, patrząc w lustro; wyraża je na głos, by zaakceptować stan, w którym się znajduje. Ale chyba tak właśnie dzieje się w życiu: myśli o zmarłym pojawiają się znienacka i potrzebują zaopiekowania się nimi. Tu i teraz.
„W szafce obok uczuć mam patelnie, garnki, noże”
Po bliskich osobach zostają nie tylko przedmioty, ale również wyraźne wspomnienie tego, jak się nimi posługiwały, jakim gestem je obdarzały: jak grzebały w „tej szafce”, stały w przejściu „tych drzwi”. Dostrzegamy w fotelu wgniecenie po siedzącej tam kiedyś osobie i widzimy „ten koc”. Czujemy jej zapach, gdy wejdziemy do miejsca, w którym przebywała. Wystarczy „ten pilot”, oblepiony mieszaniną potu, naskórka, kremu do rąk, jedzenia, brudu, aby przez chwilę poczuć jej dotyk, stać się jej ręką. I przerzucać kanały, na których emitowane są reminiscencje. Przypomnieć sobie, że „Babcia dawała pieniądze i wspomnienia”, i zadać narzucające się pytanie: „Kto będzie miał pamiątkę po mnie”? Co pozostanie po mnie?
„Życie składa się głównie z pożegnań”
Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym łatwiej będzie nam znieść rozstania. Wiedziałem o tym od dawna, a jednak „ta sytuacja” zburzyła moje dotychczasowe przekonania. Bo „ten jeden” nieodebrany telefon mógł sprawić, że ważna dla mnie osoba stałaby się tylko nieaktywnym numerem w książce telefonicznej. Ja sam przez kilka dni byłem poza zasięgiem, na innej orbicie, nieaktywny, sztywny jak trup, podczas gdy ona walczyła o życie.
Afirmacja życia
Czytanie tych zapisków było jak odwinięcie z całunu. Po zdjęciu pierwszej warstwy, czyli emocji związanych z przeżywaniem bólu, docieramy do kolejnej, która rozbija tabu o śmierci. Dowiadujemy się z niej, że żałoba nie musi być tylko czasem smutku, ale może być też czasem myślenia o życiu tu i teraz.
Aprobata dla emocji związanych ze śmiercią, pogodzenie się z nieuniknionym i przyjęcie, że po odejściu bliskiej osoby pozostajemy częścią ziemskiego świata, pozwalają zyskać zupełnie inny punkt widzenia, o którym często zapominamy. Chodzi o to, i zdaję sobie sprawę, że zabrzmi to jak frazes, żeby cieszyć się chwilą, czasem pozostałym na Ziemi. Więc choć książka Kamińskiego jest o śmierci, ja odnalazłem w niej zalążek odpowiedzi na pytanie: „Czym jest życie?”.