W prozie socrealistycznej nic nie mogło być przeciętne…

Mozaika „Praca przemysłowa” Iwana Łytowczenko i Mariny Łytowczenko, 1963 (stacja metra Szulawska w Kijowie)
Mozaika „Praca przemysłowa” Iwana Łytowczenko i Mariny Łytowczenko, 1963 (stacja metra Szulawska w Kijowie)

Z Mariją Tkaczenko rozmawia Anna Łazar

 

Marija Tkaczenko – pochodząca z Kijowa literaturoznawczyni, badaczka ukraińskiej literatury radzieckiej. W Instytucie Literatury Narodowej Akademii Nauk Ukrainy pisze doktorat poświęcony powieści produkcyjnej.

Anna Łazar: Jest pani literaturoznawczynią, proszę opowiedzieć o charakterze swoich badań.

Marija Tkaczenko: Analizuję powieści produkcyjne z radzieckiego okresu ukraińskiej literatury. Chociaż teoretycznie gatunek ten jest osobny od socrealizmu, de facto stanowi jego podstawę. W powszechnym wyobrażeniu, szczególnie w Europie Zachodniej, najlepiej zbadany i najbardziej ikoniczny jest okres stalinizmu. Właśnie wówczas zostały wynalezione procesy, formuły i klisze funkcjonujące w powszechnym obiegu. Moje badania są szersze. Staram się sprawdzić, jak awangardowe poszukiwania z lat około 1910–1920 wpłynęły na utrwalenie socrealizmu w okresie stalinowskim, a potem w czasie odwilży i zastoju. Największym paradoksem socrealizmu wydaje mi się to, że jest to rzecz absolutnie formalistyczna, chociaż formalizm był surowo zakazany. Autorów i krytyków oskarżanych o formalizm wyrzucano z pracy i wtrącano do więzień. Jednocześnie awangardowa estetyka z lat dwudziestych, która dekonstruuje narrację, uprawia z nią różnego rodzaju gry, kształtuje ocenę bohaterów, przeszła do socrealizmu. Jest sporo poświęconych temu badań tak na poziomie ukraińskim, jak i postradzieckim.

AŁ: Dlaczego warto się teraz zajmować tym okresem w historii literatury ukraińskiej?

MT: Jako filolożka wiem, że do funkcjonowania rzetelnej historii literatury konieczne jest badanie wszystkich okresów. Ukraińska historia literatury nie jest możliwa bez znajomości tego czasu. Dużo ówczesnych praktyk dyskursywnych, postaci, tekstów odzwierciedlało życie w Związku Radzieckim. Uczestnicy tego procesu z czasu odwilży i stagnacji posuwają się w latach i już wkrótce nie będzie możliwości zrobienia z nimi wywiadów. Potężnym problem studiowania literatury ZSRR są źródła. Nie możemy ufać ani im, ani literaturze pięknej, krytyce czy studiom literaturoznawczym, we wszystko trzeba wątpić, są bowiem propagandowo i ideologicznie wykrzywione. Żeby cokolwiek ustalić, trzeba nie tylko analizować literaturę, ale też rozmawiać ze świadkami – a tych powinno być dużo, żeby dało się zweryfikować ich świadectwa. Konieczne jest też badanie danych statystycznych i ustaw. Tylko to wszystko razem może nas zbliżyć do mniej więcej naukowego, zobiektywizowanego wyobrażenia o tym, co i jak przebiegało w tym czy innym okresie.

AŁ: A można wierzyć w naukowy, obiektywny pogląd?

MT: Nie. Jestem zwolenniczką strukturalizmu i poststrukturalizmu, zdania Barthesa, że nie istnieją wypowiedzi bez ideologicznego podtekstu. Nauka i nasze wyobrażenie o nauce też jest pojęciem dyskursywnym. Istotna okazuje się pozycja tego, kto patrzy, jego zainteresowania, kto za badania płaci. Dlatego dążenie do obiektywności naukowej jest rodzajem ułudy, ale myślę, że warto próbować, albo przynajmniej trzeźwo myśleć o przedmiocie badań.

AŁ: Czy istnieją ślady socrealizmu we współczesnej literaturze ukraińskiej?

MT: Bohater ukraińskiej literatury po roku 1990 nie pojawił się jako osobny fenomen, lecz jest kontynuacją literatury okresu stagnacji i przebudowy. Dziwi mnie, że pokolenie badaczek i badaczy z lat dziewięćdziesiątych nie zajęło się tym związkiem. Nawet interesujące mnie powieści produkcyjne przybrały u schyłku ZSRR charakter bardziej inteligencko-naukowo-badawczy i opisywały inżynierów, chemików – ludzi dobrych, wykształconych, którzy są jednak nieudacznikami i próbują się jakoś z tym uporać. Bohater literatury ukraińskiej lat dziewięćdziesiątych też jest inteligentny, oczytany, myśli o humanizmie i historii, ale spotykają go niepowodzenia, pije, ma – delikatnie rzecz ujmując – trudne stosunki z rodziną. To jeden i ten sam bohater, zmieniły się tylko dekoracje.

AŁ: Czy mogę poprosić o przykłady?

MT: Myślę, że wszystkie wczesne powieści Jurija Andruchowycza są oparte na takim wzorcu bohatera. Z kolei bohaterowie Żadana tracili pamięć oraz grunt pod nogami – i to też jest temat literatury socrealistycznej lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Ale według mnie nauczyciel języka ukraińskiego, który – nie tyle ze względu na własne przekonania, ile przez zbieg okoliczności – jest zmuszony ratować kuzyna, różni się jednak od zakochanego w sobie, atrakcyjnego i oczytanego lwa salonowego.

AŁ: Dlaczego potrzebny był bohater inteligent i co z przeciętnymi ludźmi w literaturze?

MT: W prozie socrealistycznej nic nie mogło być przeciętne. Nie było w niej miejsca na ludzi przeciętnych. Łunaczarski mówił, że prawda biegnie i podskakuje. Rzeczywistość była absolutnie wspaniała – to z kolei chyba cytat ze Żdanowa. Czyli ktoś pokazywany w literaturze miał być najlepszy. Miał być świetnym pracownikiem, zajmować się sportem, dbać o kolegów, interesować się literaturą i nieustannie podwyższać kwalifikacje. O ile we wczesnym stalinizmie – ZSRR istniało wówczas krócej niż 20 lat – wiele osób nie kończyło szkół i temat ludzi bez wykształcenia (czy mogą, czy są w stanie wykonywać postawione przez partię zadania) jest obecny, o tyle od śmierci Stalina absolutnie wszyscy bohaterowie to inteligenci. A w okresie pieriestrojki nie jest to po prostu człowiek z wyższym wykształceniem technicznym, musi jeszcze cytować Puszkina i innych rosyjskich klasyków. Bo tylko tak utrwalało się to, co piękne – poprzez pięknych ludzi.

AŁ: Jak wygląda przeszłości w powieści socrealistycznej?

MT: Większość socrealistycznych powieści dzieje się w teraźniejszości, ale czytać je należy, przemieszczając się w przyszłość. Dajmy na to: powieść dotyczy budowania zakładu, lecz czytelnik/czytelniczka powinni mieć już obraz zbudowanego zakładu. Istnieje oczywiście literatura radziecka, która opisywała minione wydarzenia, ale dyskursywna nadbudowa musiała być zgodna z linią partii, panował tam utopijny optymizm. Czytamy o bohaterstwie walczących w wojnie lat dwudziestych, ukazywanym przez pryzmat ziszczonej idei komunistycznej. Są zresztą ciekawe badania na temat historycznych wątków w literaturze radzieckiej. Dotyczy to głównie eposów o wielkiej wojnie lat dwudziestych, potem o drugiej wojnie światowej. Ale podejmowano też mniejsze tematy historyczne. Charakterystyczne dla ukraińskiej literatury radzieckiej powstającej już po śmieci Stalina było zainteresowanie kozaczyzną. Tutaj najgłośniejszymi nazwiskami są Pawło Zahrebelnyj i Ołeś Honczar z jego Soborem. Te teksty opisują postacie i historie z ukraińskiej historii przebrane w kostium odpowiadający myśli partii.

AŁ: Jaki był obraz kobiety w powieściach socrealistycznych?

MT: Ukraińska powieść socrealistyczna rzadko wychodziła spod pióra autorek, dlatego obrazy kobiet są wykrzywione i tworzone głównie przez mężczyzn. Na początku kobieta była rewolucyjną towarzyszką, nowym człowiekiem, który buduje nową przyszłość. To się kończy w stalinizmie: kobieta wraca do kuchni i do dzieci, chociaż nadal istnieją teksty, w których pozostaje świetną robotnicą, towarzyszką i rewolucjonistką. Natomiast w okresie odwilży i zastoju kobieta staje się patriarchalną ikoną.

AŁ: Czy w temacie pracy działo się coś ciekawego?

MT: Interesuję się dyskursem pracy i tym, jak socrealizm tworzy dyskurs pracy. Teoretycy socrealizmu i partyjniacy mieli problem z określeniem, co to jest rzeczywistość, co to jest prawda, typowość. W pewnym momencie pojawia się formuła, że praca to piękno. Dlatego ze sfery ekonomicznej praca przechodzi do sfery estetycznej. I jest to jeden z najciekawszych elementów w socrealizmie. Bo estetyzowanie dyskursu pracy ukrywa jej przemocowy charakter, szczególnie jeśli mowa o pierwszych pięciolatkach i okresie aktywnej industrializacji, albo bezsensowność pracy w schyłkowym okresie ZSRR. Teoria estetyczna ukrywa absurdalne i straszne rzeczy.

AŁ: Jaką lekcję dla współczesności możemy wyciągnąć z literatury tego typu?

MT: Myślę, że większość ukraińskich wczesnych powieści – do 1934 roku – jest warta lektury. W latach dwudziestych tworzyli też bardzo interesujący badacze, którzy eksperymentowali z nowatorskimi teoriami interpretacji, sięgając na przykład po freudyzm, marksizm, a nawet socjologiczne metody czytania literatury. To jest dość ciekawy okres. Darować można sobie czytanie czegokolwiek z czasów stalinowskich, chociaż niektóre z tych powieści są tak bezsensowne, że aż śmieszne. Ciekawe rzeczy zaczynają się znowu wraz z odwilżą: sześćdziesiątnicy, ukraińska powieść wiejska, którą, mam nadzieję, ktoś zacznie badać i opisywać, ponieważ nie do końca rozumiemy, co się działo na wsi tego okresu. Czytałam zabawny artykuł obecnego dyrektora Instytutu Literatury Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, który dość krytycznie i komicznie wyliczał, że większość wiejskiej prozy zaczyna się od tego, że ktoś przyjechał na wieś i tam się coś wydarza. A jednocześnie mamy przecież tak zwany realizm magiczny, reprezentowany w latach sześćdziesiątych – akcja tych powieści też dzieje się na wsi, ale przełamuje schemat typu: bohater przyjeżdża na wieś i ma obsadzić ogród w ciągu jednego dnia.

AŁ: W jaki sposób rosyjska kultura imperialna i ukraińska tradycyjna kultura wchodziły do architektury powieści socrealistycznych?

MT: Wchodziły w sposób montażowy i formalistyczny, chociaż w 1936 roku mogłabym za taki pogląd zostać zesłana. Przykładem może być powieść o górnikach kopalni na Doniecczyźnie: od czasu do czasu, kiedy kończy się zmiana, śpiewają ukraińskie pieśni ludowe. Właśnie tak montuje się folklor, pieśni wykorzystywane przez oficjalny dyskurs radziecki do scharakteryzowania przeciętnego Ukraińca – na przykład Nese Hala wodu, Nicz jaka misiaczna. W kopalni pracują ludzie z całego Związku Radzieckiego, więc dlaczego wszyscy znają akurat Nese Hala wodu? Tego się w tej powieści nie wyjaśnia. Folklor jest bardzo wariantywny i regionalnie zróżnicowany. Gdyby literatura chciała pokazywać prawdę, musiałaby jakąś refleksję w tym miejscu podjąć. Również literatura rosyjska, podobnie jak ukraiński folklor, jest w treść po prostu wmontowywana, to na przykład cytaty z Puszkina. Dwóch robotników idzie przez fabrykę i rozmawia, że dziś trzeba by zrobić więcej niż wczoraj… i chlup, cytat z Puszkina.

AŁ: Czy literatura socrealistyczna odniosła sukces? Utwierdziła schematy myślowe lub wzory postępowania?

MT: Myślę, że zbudowany wokół niej dyskurs do tej pory działa wśród Ukraińców starszego pokolenia. Nie wiem, jak funkcjonuje w innych byłych republikach. To obraz tego, jak ma wyglądać porządny człowiek, czym ma się interesować. Sam socrealizm i jego literatura nie był lubiany. Czytelnicy się tym nie interesowali. II Zjazd Pisarzy ZSRR, który odbył się na rok przed śmiercią Stalina, to wzajemne oskarżenia autorów, tłumaczy, krytyków: „Towarzysze, dlaczego nasza literatura jest taka nieinteresująca?”. Stalinowski wariant socrealizmu zaznał niepowodzenia. Badacze zastanawiają się, czy w ogóle istnieje socrealizm po Stalinie.

Anna Łazar

Anna Łazar

Kuratorka projektu Wolne Słowo, programu międzynarodowej współpracy artystycznej w ramach projektu Gdańsk Miasto Literatury, autorka tekstów, tłumaczka (między innymi Dlaczego w sztuce ukraińskiej są wielkie artystki, 2020; Oksana Zabużko, Planeta Piołun, 2022; Ilia Kamiński, Republika Głuchych, 2023), członkini redakcji „Nowej Europy Wschodniej”. Pracowała w dziedzinie dyplomacji publicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jako wicedyrektorka i p.o. dyrektora w Instytucie Polskim w Kijowie (2008–2014) i w Sankt Petersburgu (2015–2018) oraz jako kuratorka w Muzeum Sztuki w Łodzi (2021–2022).

udostępnij:

Przeczytaj także:

Rosyjski koń trojański Rosyjski koń trojański Rosyjski koń trojański
Dominik Gąsiorowski

Rosyjski koń trojański

Odczynić Zamek Odczynić Zamek Odczynić Zamek
Marcin Hamkało

Odczynić Zamek

Jesteśmy krajem architektów, każdy tu lubi budować własnymi rękoma Jesteśmy krajem architektów, każdy tu lubi budować własnymi rękoma Jesteśmy krajem architektów, każdy tu lubi budować własnymi rękoma
Anna Łazar

Jesteśmy krajem architektów, każdy tu lubi budować własnymi rękoma

W czasie wojny rośnie potrzeba wspólnych spraw W czasie wojny rośnie potrzeba wspólnych spraw W czasie wojny rośnie potrzeba wspólnych spraw
Anna Łazar

W czasie wojny rośnie potrzeba wspólnych spraw