Lizawki dla saren. Antenowe buki. W górę
cmentarz melancholii z rozbitymi nagłówkami.
Tam dyndali ku przestrodze szubrawców i innych
takich elementów. Teraz ktoś piknikuje. Tu, gdzie
siedzisz, ktoś komuś nóż w krzyż. Wrona wyżera
wnętrze torsu gołębia. Jest maj. Róże pękają na
czerwono. Podobno ochrzczona syrena umiera.
Mam zamglone ramiona i źrenice. Fusy w kawie
nic mi nie mówią. Historia mokra jak kolodion.
Na solnym papierze odkleja się twarz.
Gdańsk, Szubieniczna Góra
- Urszula Sikora
- 06.09.2025
