z kącików ust podmiotki tego wiersza
paruje dzika olbrzymka,
którą zjadają mszyce.
podmiotka głaszcze olbrzymkę, gryzie,
spluwa resztkami w rozmokłe transparenty,
których nie pozbierano.
podmiotka głaszcze mszyce, całuje
i formuje armię –
trzepot skrzydełek zagłusza jęki
posłanek prawicy na resztkach
rozmokłych transparentów.