Po wybuchu pandemii „wirusa z Wuhan” świat zamarł. Człowiek stał się en passant nurkiem opadającym w głąb akwenu, gdzie słabnie strumień światła słonecznego. Ograniczenia epidemiczne, poprzedzone spektakularnym lockdownem podczas pierwszej fali zakażeń w marcu i kwietniu 2020 roku, mogły się kojarzyć z freedivingiem, gdyż były jak zejście na wstrzymanym oddechu ku ciemnej i głuchej głębinie. Nagła utrata łączności z przestrzenią publiczną, ułatwiającą podtrzymywanie międzyludzkich relacji, stała się czymś na kształt pasa balastowego.
1
Wyjątkowo ważne dla freedivera jest opanowanie metod radzenia sobie z nienaturalnym dla organizmu środowiskiem. Trening w nurkowaniu swobodnym polega na oswajaniu zjawisk, które występują tylko pod powierzchnią wody. Jednym z nich jest sposób pochłaniania przez ludzkie oko fal promieniowania optycznego w wodzie: w pierwszej kolejności znikają odcienie koloru czerwonego (na głębokości około pięciu metrów), później pomarańczowego (dziesięciu metrów), w końcu żółtego (piętnastu metrów). Schodząc niżej, na poziom trzydziestu metrów, nurek dostrzega jeszcze odcienie koloru zielonego, a dwukrotnie głębiej – jedynie kolor niebieski. To zjawisko ma wpływ na percepcję, a co za tym idzie, zawsze jest uwzględniane podczas oznakowywania sprzętów ratowniczych i w kolorystyce kombinezonów.
[Herbert Nitsch (ur. 1970), austriacki pilot cywilny, ustanowił wiele rekordów świata w oficjalnych konkurencjach nurkowania swobodnego AIDA (Association Internationale pour le Developpement de l’Apnée). W momencie powstawania tego eseju był jedynym człowiekiem, który zanurzył się bez aparatu tlenowego na głębokość przekraczającą 250 metrów. Dokonał tego 6 czerwca 2012 roku w konkurencji NLT (no limit), schodząc 3,2 metra poniżej ekstremalnej wartości ćwierć kilometra, a zarazem poniżej swojego wcześniejszego, niepobitego przez nikogo rekordu z 2007 roku – 214 metrów.]
W rejestrze obiegowych konotacji kolor niebieski najsłabiej przylega do kręgu życia – w przeciwieństwie do czerwieni, symbolicznie przyporządkowanej glinie, z której został ulepiony biblijny Adam, czego wyrazem synonimiczność hebrajskiego אָדֹם (Adam) oraz אדום (wym. 'adóm, kolor czerwony) – za to jest związany w kulturze Zachodu z wymiarem nadprzyrodzonym i duchowością oraz z siłą. Został przypisany greckiemu Zeusowi i rzymskiemu Jowiszowi, a w chrześcijaństwie Maryi, matce Jezusa.
Nurkowanie swobodne jest niczym mistyczne uniesienie, a jednocześnie jak muśnięcie granicy życia i śmierci, którą wytycza słabnąca różnorodność barw.
[W sporcie można poszukać świadectw zupełnie innego uniesienia, także związanego z ekstremalnym wyczynem. Mowa o wspinaczce wysokogórskiej, tak samo skrajnie niebezpiecznej dyscyplinie, uprawianej przez ludzi równie wyjątkowych jak freediverzy.
Góry wysokie są domeną koloru białego, który w Himalajach symbolizuje kości i zęby Buddy i jest utożsamiany z czystością jego nauk oraz intencji. Najwyższe wzniesienia monumentalnych łańcuchów górskich są pokryte wieczną bielą lodowców i śniegu. Biel otwiera zarazem wiele innych konotacji: w judeochrześcijańskim kręgu kulturowym wiąże się z odnową i oczyszczeniem, na południe od Himalajów, w Indiach i daleko na wschód: w Chinach, Korei czy Japonii, jest symbolem nieszczęścia, śmierci i żałoby.]
Dla nurka uprawiającego freediving w konkurencjach głębokościowych manewr wydostawania się na powierzchnię wiąże się ze skrajnym ryzykiem. Jest ono o wiele wyższe niż ryzyko, które towarzyszy schodzeniu na wstrzymanym oddechu poniżej granicy percepcji kolorów. Kiedy ciśnienie otoczenia zmniejsza się podczas zbyt gwałtownego wynurzania, we krwi i tkankach freedivera powstaje niezliczona ilość pęcherzyków azotu. Przyczyniają się one do udaru niedokrwiennego i powodują rozrywanie tkanek od wewnątrz. Wszystkie te objawy są znane jako choroba dekompresyjna, zwana swego czasu chorobą kesonową.
Choroba dekompresyjna dotyka także himalaistów, a hipotermia i odwodnienie podczas ekstremalnej wspinaczki sprzyjają jej powstawaniu. Początkowe objawy są trudne do uchwycenia, gdyż ból mięśni i stawów kojarzony jest w pierwszej kolejności z gigantycznym wysiłkiem fizycznym, zaś siniaki i obrzęki pojawiające się w okolicach kolan, łokci i barków przypisuje się skutkom zwykłych urazów. Symptomom towarzyszy lekko przykurczona postawa ciała, przybierana mimowolnie, która wydaje się oczywistą konsekwencją pozycji wymuszonej przez wielogodzinną wspinaczkę z ciężkim ekwipunkiem i zapasami żywności w plecaku. Występujące równocześnie nudności, nieprzemijający ból głowy, szumy uszne, problemy z oddychaniem, niedowład kończyn i zaburzenia poznawcze, charakterystyczne dla tak zwanej choroby wysokościowej, przyczyniają się nierzadko do mylnej oceny sytuacji. W obliczu długotrwałego stresu zaciera się granica między racjonalną rachubą a myśleniem intencjonalnym.
Nurkowanie swobodne i wspinaczka wysokogórska to jedne z najbardziej obarczonych ryzykiem śmierci dyscyplin sportu. Ale przecież nie uprawiają ich szaleńcy? Dlaczego więc są one tak ważne i pociągające? Odpowiedź jest prosta: dzięki nim możliwe staje się pokonywanie ludzkich ograniczeń, a nawet pojawia się nadzieja na oszukanie śmierci.
Triumfem życia staje się zarówno wydostawanie z ciemnych głębin, jak i wspinaczka w cieniu góry, zwieńczona wejściem na szczyt. W jednym i drugim wypadku na końcu czeka światło słoneczne.
2
XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio (to nazwa obiegowa; w oficjalnej nomenklaturze MKOl: Igrzyska XXXII Olimpiady), które odbyły się na przełomie lipca i sierpnia w 2021 roku, były jak linka lub balon z powietrzem pozwalające wydostać się nurkowi na powierzchnię. Społeczność międzynarodowa próbowała wtedy z ogromną determinacją wyzwolić się, przede wszystkim w rejestrze symbolicznym, z ograniczeń, jakie wprowadzono na całym świecie z powodu pandemii SARS-CoV-2.
Igrzyska wystartowały rok po terminie zaplanowanym pierwotnie na lato 2020 roku. Tym samym został przesunięty w czasie debiut czterech dyscyplin: karate, skateboardingu, surfingu oraz wspinaczki sportowej. Odroczeniu uległo także pojawienie się po raz pierwszy w historii igrzysk dwóch konkurencji kobiet – piłki nożnej i softballu. Rozgrywki kobiecego softballu zainaugurowano dwa dni przed ceremonią otwarcia w Fukushima Azuma Baseball Stadium, czyli 21 lipca. Mecz między żeńskimi drużynami Japonii i Australii odbył się przy pustych trybunach z zupełnie innej przyczyny niż pandemia.
Fukushima ucierpiała dziesięć lat wcześniej z powodu niszczycielskiego tsunami i następstw serii wybuchów w pobliskiej elektrowni jądrowej. Doszło wówczas do skażenia powietrza oraz wód oceanu na rozległym obszarze w wyniku usuwania wody użytej do schładzania zniszczonych reaktorów. Skutki katastrofy pozostały niemożliwe do oszacowania.
Wraz z ogniem olimpijskim pojawił się promień nadziei.
Za sprawą igrzysk olimpijskich prefektura Fukushimy, gdzie umyślnie zlokalizowano część konkurencji, miała się odrodzić społecznie i gospodarczo. Zapalenie znicza podczas ceremonii otwarcia na Japońskim Stadionie Narodowym w Tokio postrzegano jako akt symbolicznego zwycięstwa Japończyków nad skutkami kataklizmu i pandemią.
Taki miał być początek wydostawania się z ciemnych głębin.
[Maskotkę XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio wybrano spośród 2042 propozycji wyłonionych w otwartym konkursie dla wszystkich pełnoletnich mieszkańców Japonii. Ostatnim etapem był plebiscyt wśród uczniów japońskich szkół podstawowych (łącznie 205 755 klas w 16 769 placówkach). Zwycięski projekt zgłosił ilustrator Ryo Taniguchi (ur. 1974).
Maskotce nadano imię Miraitowa, które powstało z połączenia słów mirai (przyszłość) oraz towa (wieczność). W ten sposób wyrażono ideę igrzysk służących „promowaniu przyszłości pełnej wiecznej nadziei w sercach ludzi na całym świecie”.]
*
Kiedy będę ogłaszał ten tekst, międzynarodowa wspólnota, na podobieństwo nurka, ponownie będzie szukała umownej linki umożliwiającej wynurzenie. Utrudzona erozją dotychczasowego porządku świata, zarazem niemożnością dookreślenia nowego, będzie spoglądała z nadzieją na Igrzyska XXXIII Olimpiady, odbywające się w Paryżu od 26 lipca do 11 sierpnia. W sferze promocyjnej będą przepełnione symboliką tolerancji wobec różnorodności (co zrozumiałe we Francji, borykającej się z kryzysem migracyjnym), natomiast w wymiarze politycznym – pozbawione mocy jednoczenia narodów. Z powodu igrzysk nie zamilkną przecież ani wyrzutnie rakiet na Ukrainie, ani siejące nienawiść usta polityków.
Wskutek globalnej rywalizacji potęg – BRICS i Stanów Zjednoczonych – powstaje nowy układ sił, dający nam udział zaledwie w strzępku „starego świata”. Tym strzępkiem jest Europa, która jawi się w 2024 roku jako akwen pełen niepewności: od arktycznych rubieży po śródziemnomorską Lampedusę, od gorących wzniesień Kaukazu po eksklawy Hiszpanii w Cieśninie Gibraltarskiej.
Czy Europejczycy mają determinację nurka? Przekonamy się za kilka lat, a może miesięcy, kiedy dojrzeją owoce zmian dokonujących się na naszych oczach. Warto przeć w górę, bo na „powierzchni” czeka nagroda!