Podobno światło jest wskazówką.
Pasy startowe, czerwone-zielone, pałeczki świetlne, jak moje nogi, które się połamią.
Fluorescencyjny blat stołu oślepia mnie jedzeniem, redrum, redrum.
Na przykład moja skóra jest przezroczysta
i świeci się ze środka wątroba, serce i nerki
jak u lalki anatomicznej, zapala się lampka:
feed me, feed me, go to the doctor.
W liceum w ostatnich ławkach zawsze siedziały najchudsze.
Grałyśmy razem w tę grę, aż wszystko promieniowało:
czy gdy się czeszesz, patrzysz sobie w twarz,
ile kalorii spala bieganie z prędkością światła,
twoje nogi wyglądają jak pałeczki do sushi,
ile kalorii straciłabyś, będąc na Marsie,
twoja głowa wygląda jak lizak.
Moja wychowawczyni stwierdziła kiedyś,
że w głowie mam tłuszcz i miała rację.
On wycieka, parzy jak azot.