20 pytań do… Eurydyki Katy

Eurydyka Kata
Eurydyka Kata

Eurydyka Kata – absolwentka grafiki i filologii angielskiej, projektantka i wykładowczyni. W Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku prowadzi Pracownię Podstaw Projektowania Graficznego, ucząc gramatyki projektowania. Współzałożycielka studia graficznego re:design, gdzie szczególną uwagę poświęca identyfikacjom wizualnym, plakatom, wystawom oraz książkom, których projekty były nagradzane w kraju i za granicą. Interesują ją między innymi relacja między formą a znaczeniem, semiotyka wizualna, teoria narracji, eksperymenty z dziedziny typografii materialnej (które były też tematem jej pracy doktorskiej), humanizm w projektowaniu, mitologia, tradycyjna ilustracja. Mama dwóch synów, miłośniczka drzew i paprotek; czyta za dużo fantasy i ogląda za dużo seriali o latach sześćdziesiątych.
www.redesignstudio.pl

 

 

1. Twój ulubiony kolor to?
To tylko z pozoru proste pytanie, ale żeby nie komplikować od początku, odpowiem: czerwony.

2. Arial czy Times New Roman?
Times New Roman, bo chociaż nie należy do moich faworytów, jest przynajmniej dobrze zaprojektowanym krojem, podczas gdy Arial to niezgrabna podróbka Helvetiki, która miała pozwolić na obejście praw autorskich.

3. Krój pisma, bez którego nie wyobrażasz sobie projektowania?
Mój ulubiony krój to bez dwóch zdań Futura, ale aż tak często nie używam go w projektach, bo jest bardzo wyrazisty. Za to ciągle wracam do całej grupy bezszeryfowych krojów geometrycznych, które wywodzą się z podobnej – modernistycznej – filozofii, takich jak Avenir, Neutraface, Cera… Oprócz tego niezbędny jest jakiś solidny grotesk blokowy, masywny, o całej gamie szerokości, oraz kilka dobrych rodzin antykw do składu długich tekstów.

4. Czarny kwadrat na białym tle Malewicza czy No. 5, 1948 Pollocka?
Spomiędzy tych dwóch opcji jednak Malewicz, bo jakoś bardziej do mnie przemawia jego minimalizm. Ale jeśli miałabym szukać abstrakcjonisty, który mnie porusza, to bliżej mi do Marka Rothki.

5. Osoby, które miały na ciebie największy wpływ?
To takie pytanie, przy którym na pewno się o kimś zapomni… No nic, na pewno stały, bezpośredni wpływ ma na mnie mój mąż, Rafał, z którym razem prowadzimy studio re:design i projektujemy. Poznaliśmy się w mojej pierwszej pracy. On miał kilka lat doświadczenia więcej, a ja trochę więcej entuzjazmu, więc dobrze się uzupełnialiśmy – i do tej pory się uzupełniamy. Na szczęście nasze poglądy, również projektowe, są podobne, więc dobrze nam się razem pracuje. Wpływ mają na mnie również synowie, którzy przypominają mi, że nie mogę cały dzień pracować i że zabawa z założenia nie ma celu.
Miałam też to szczęście, że kiedy studiowałam na ASP, trafiłam na kilku bardzo dobrych profesorów, dzięki którym ten ogólny, niejasny pomysł na życie nabrał konkretnego wymiaru i zostałam przy nim do dziś.
I wreszcie jest cała kategoria ludzi, którzy robią super projekty i wpływają na mnie inspirująco.

6. Najlepsza rada, jaką dostałaś?
Profesor Tomasz Bogusławski powtarzał nam często, że w projektowaniu najgorsze jest niezdecydowanie i stanie w rozkroku. Nie tylko sama to teraz powtarzam studentom, ale mam też poczucie, że można na tej podstawie zbudować metaforę wychodzącą poza projektowanie.

7. Co wzbudza twój podziw?
Największy podziw budzą we mnie cechy i umiejętności, których chciałabym mieć trochę więcej, na przykład fantastyczna organizacja czasu, która pozwala niektórym ludziom robić absurdalnie dużo rzeczy, albo łatwość odnajdywania się w nowych grupach. Natomiast w pracy podziwiam każdą realizację, która wywołuje we mnie uczucie: „szkoda, że nie ja to zaprojektowałam!” – a jest ich, oczywiście, mnóstwo.

8. Od czego lubisz zacząć dzień?
Chciałabym powiedzieć coś imponującego, że na przykład od jogi albo godzinnej medytacji, ale niestety – jak tylko mam taką możliwość, zaczynam swój dzień od dodatkowej godziny spania… A w idealnej sytuacji jeszcze od czytania w łóżku – jak już się obudzę. Poranki nie są moją najbardziej produktywną porą dnia.

9. A od czego zaczynasz projektowanie?
Od wyobrażenia sobie, jaki efekt chciałabym osiągnąć – tworzę taki rodzaj impresji w wyobraźni, zanim w ogóle zacznę cokolwiek robić. Potem najczęściej jest research i szukanie inspiracji, a pierwszy etap samego projektowania to bazgroły – i mimo że moje szkice nie nadają się do chwalenia się nimi w internecie, to bazgranie jest dla mnie konieczną częścią twórczego procesu.

10. Czytasz książkę, którą masz zaprojektować?
Zazwyczaj przeglądam. Jeśli chodzi o publikacje non fiction czy naukowe, to przy udanej współpracy z redaktorem wystarczy dobrze poznać pomysł na książkę, jej przesłanie, atmosferę, by wiedzieć, jakie decyzje projektowe będą miały sens. Z mojego punktu widzenia ważne jest przestudiowanie struktury, hierarchii treści, konstrukcji rozdziałów – to takie nietypowe, techniczne spojrzenie, inne od prawdziwego czytania.
Natomiast jeśli chodzi o projekt okładki książki z dziedziny literatury pięknej, czuję, że lepiej przeczytać tekst, bo nawet najlepszy redaktor nie zgadnie, który element lub motyw okaże się najbardziej inspirujący w projektowaniu.

11. Jak dużo miejsca w twoim życiu zajmuje praca?
Zanim pojawiły się dzieci, praca zajmowała mnóstwo mojego czasu i czułam się z tym bardzo dobrze. Jak nie projektowałam na zlecenie, to robiłam swoje własne projekty i świetnie się przy tym bawiłam. I miałam czas na inne hobby. Od kiedy jestem mamą, mam wrażenie, że jeszcze nie znalazłam dobrego balansu między różnymi zajęciami. Czuję się cały czas tak, jakbym nauczyła się żonglować dwiema piłeczkami, a ktoś nagle rzucił mi ich piętnaście.

12. Zaprojektowana przez ciebie książka, z której jesteś najbardziej dumna?
Powiem banalnie, że mam nadzieję, że te najlepsze są cały czas przede mną. Ale z dotychczasowych projektów bardzo cenię na przykład Inwentarz Blella, który zrobiliśmy z Muzeum Zamkowym w Malborku. To dziewiętnastowieczny spis obiektów muzealnych zamku przekształcony na współczesny język. Wymagał niesamowitej ilości pracy i takiej drobnej, nie zawsze zauważanej później pomysłowości – jak coś napisanego dawno temu ręcznie przełożyć na uporządkowane, czytelne rozwiązania graficzne. Podaję go jednak tylko jako przykład, bo prawie każdy projekt ma w sobie jakieś wyjątkowe wyzwanie albo chociaż mały element, który wspominam z satysfakcją.

13. Co według ciebie sprawia, że projekt książkowy jest udany?
Bardzo dużo elementów! Tak naprawdę, jeśli zastanowimy się nad kolejnymi krokami procesu projektowego, to każdy z nich ma wpływ na ostateczny efekt. Układ siatki, wybór krojów pisma, kolorystyki, charakter ilustracji, ale też wybory materiałów, takich jak papiery, uszlachetnienia, a także detale, specjalnie stworzone piktogramy – to wszystko jest dla mnie bardzo ważne i wymaga namysłu.
Jest jednak coś, na co zwracam szczególną uwagę i w swoich, i w cudzych pracach. To dopasowanie pomysłu i charakteru graficznej strony książki do jej treści i klimatu. Jestem absolutnie przekonana, że każda decyzja o tym, jak coś wygląda, niesie ze sobą znaczenie i nie powinna być przypadkowa.

14. Co najbardziej lubisz w zawodzie projektantki graficznej? A co najmniej?
Lubię całkiem sporo rzeczy: elastyczny czas pracy, możliwość tworzenia czegoś kreatywnego – jednak w ramach pewnych ograniczeń – poznawanie ciągle nowych tematów i dziedzin wiedzy; i coś, co wyjątkowo do mnie przemawia: możliwość porządkowania treści i informacji. Lubię, że to jest praca jednocześnie bardzo wizualna, ale i intelektualna oraz że pracuje się z tekstem – to mi pozwala łączyć różne dziedziny, w których dobrze się czuję.
Najmniej lubię to uczucie, kiedy projekt, z którego jestem zadowolona, nie spotyka się z uznaniem, zawsze mam wtedy taki mały moment buntu.

15. W projektowaniu stawiasz na szaleństwo czy minimalizm?
Nie wiem do końca, czy szaleństwo i minimalizm to koniecznie przeciwieństwa. Minimalizm jest mi bliski, bo wymaga dużej dyscypliny i pomysłowości, żeby małą liczbą środków sprzedać pomysł i zbudować komunikację. Ale niektóre projekty lepiej działają w konwencji maksymalizmu, rozbuchania wizualnego – i to też może być fajne, chociaż dla mnie osobiście trudniejsze. Bliżej mi do syntezy. Nie mam niestety żadnych szybkich projektowych lifehacków, które zawsze zdawałyby egzamin, bo nawet jeśli jest coś, co zazwyczaj działa, znajdzie się projekt, dla którego to fatalne rozwiązanie.

16. Co cię inspiruje?
Oglądanie. Dobrych projektów i ilustracji, często materiałów archiwalnych, sztuki, ale również budynków, natury, jak się ktoś ubrał, jak się oparł o ścianę. Każda rzecz może wywołać taki błysk, poczucie, że chciałabym coś z tym zrobić, jakoś to przełożyć na mój język. Inspiruje mnie też, kiedy widzę innych przy pracy, często innych projektantów lub moich studentów – jest coś dającego dużo energii w obserwowaniu procesu, jak ktoś sobie radzi z wyzwaniem, które sobie postawił.

17. Co ładuje twoje baterie?
Spacery w ładnych miejscach, zwłaszcza w lesie, muzyka, ludzie, z którymi można się pośmiać, moja rodzina, książki, które się dobrze czyta. Ostatnio staram się też więcej ilustrować, na razie raczej dyskretnie i dla siebie, ale może uda mi się to rozwinąć. To taki powrót do rysowania, które kochałam w dzieciństwie, ale studia stłumiły we mnie radość i spontaniczność, z jaką się to kiedyś wiązało. Jednak coraz mocniej czuję, że ta druga strona tworzenia – poza techniczno-logiczną – jest mi bardzo potrzebna.

18. Ostatnio przeczytana przez ciebie książka?
Ostatnio akurat czytam fantasy, i to nie bardzo ambitne. To taka książkowa wersja oglądania seriali, czyli czysta rozrywka, która nie wymaga za dużo energii. Ale jak mam tej energii trochę więcej, lektury wybieram bardziej starannie. Zawsze uważałam, że dobrą książkę można przeczytać na prawie każdym etapie życia i znaleźć w niej coś dla siebie, na przykład najpierw wciągającą akcję, potem psychologiczne studium postaci, a w końcu głęboką metaforę ludzkiej kondycji. Ważny jest też dla mnie rodzaj humanistycznego podejścia, zrozumienie, że trudno być człowiekiem, ale że to nie jest przegrana sprawa. Jeśli miałabym podać jeden przykład, to niech to będzie Jonathan Strange i pan Norrell Susanny Clark, bo ta książka ma wszystko i jeszcze więcej.

19. Twoje mocne strony to?
Na pewno nie mówienie o moich mocnych stronach… Za pisaniem CV też nie przepadam. Ale jak już muszę, to spróbuję: umiejętność wprowadzania porządku w chaos i ogarnianie różnych rzeczy, na przykład wielkiej masy nieuporządkowanych plików; ciekawość i chęć uczenia się; analizowanie (często za dużo i za bardzo, ale sama umiejętność się przydaje); na ogół też potrafię odciąć się od pracy bez wyrzutów sumienia, czyli jak postanawiam, że dziś zajmuję się czymś zupełnie innym, na przykład się bawię, to na ten moment praca znika. Myślę, że to konieczne, żeby się nie spalić.

20. Największa zawodowa ambicja?
Chciałabym zrobić książkę w całości – nie tylko projekt, ale też treść, ilustracje – wszystko. Mam nawet całą listę pomysłów, ale przynajmniej na razie nie znalazłam czasu ani determinacji na ich realizację. Nie tracę jednak nadziei, bo ta ambicja wydaje mi się dość realistyczna.

Maja Sitkiewicz

Maja Sitkiewicz

Dziennikarka i redaktorka. Fanka polskiej ilustracji i książek dla dzieci. Zawodowo związana z portalem Ładne Bebe i wydawnictwem Bernardinum. Mieszka w Gdańsku. @instagram

udostępnij:

Przeczytaj także:

Pudełko z dziecięcymi skarbami Pudełko z dziecięcymi skarbami Pudełko z dziecięcymi skarbami
Maja Sitkiewicz

Pudełko z dziecięcymi skarbami

Praca z książką to mój żywioł Praca z książką to mój żywioł Praca z książką to mój żywioł
Maja Sitkiewicz

Praca z książką to mój żywioł