Dawno już wiadomo o tym,
że poeci to sieroty:
sam ci taki nie przeżyje,
mało sypia, pali, pije,
nie dojada, no a przy tym
jest niezwykle chorowity.
W Gdańsku, w XVII wieku,
zbudowano na Osieku
murowany gmach – zakątek,
ot, dla takich niebożątek.
Dawniej biedne gościł dzieci,
a że dziś pustkami świeci,
stać się domem ma poetów:
miejscem spotkań i bankietów
literatów z bożej łaski.
Tutaj brawa i oklaski
dla ekipy remontowej,
która stare zmienia w nowe.
Rym też mamy dla sceptyków,
których zawsze jest bez liku,
zwłaszcza wokół rady miasta,
kiedy funduszami szasta:
jak wam nie wstyd (boże słodki)
skąpić grosza na sierotki?
Od redakcji: Jeśli kto ciekawy, jak w szczegółach wyglądało owo „stare”, to polecamy artykuł Michała Ślubowskiego „Historia Domu Dobroczynności i Sierot” oraz hasło w Gedanopedii.