Śladowisko. Odsłona 4

  • 06.11.2024
Ilustracja: Patryk Hardziej
Ilustracja: Patryk Hardziej

Julia Marczak: Brzeźno

Śmierć będzie mieć kolor sztormu.
Tam gdzie jego dłonie będą mi lądem,
grudką ziemi na kredyt,
tam on mi będzie niby-portem,
a ja postanowię wyjść w morze.

Pewnego dnia, przechodząc z Emilii Plater w Puławskiego,
zobaczę zielony dom – granicę,
poparzę się słońcem – obcym językiem,
kalecząc gramatykę.

Wszystko będzie jednak trwać.
Sto lat błędnego rodu będzie płynąć
kanalikami pod skórą,
balustrada słonej krwi.
Samotność ma smak jak morze.

Ulice wróżą długowieczność,
nie dają zapomnieć. Wyrzuciły mnie fale na brzeg
i teraz czekają mnie
tysiące promienistych wspomnień
na miliony pominiętych dat.

Oskar Lange: pytałaś i pytałaś

zdałeś już te studia?

jeszcze chwila, jeszcze trochę
ciągle robię z siebie durnia
ciut się staram
więcej wkurwiam
lecz przy Tobie nie przeklinam
(w sumie nigdy nie słyszałem, żebyś Ty)
tłumaczyłem – zła godzina, moja wina
ale jeszcze jeden zryw
jeszcze trochę, jeszcze chwila
jeszcze miesiąc albo trzy
i ci powiem, że to już
w końcu nam się to udało
mam te studia
mamy my
bo pytałaś, kiedy mi się już nie chciało

ty miałaś skończone trzy klasy
lecz to naprawdę były inne czasy
prawie nie miałaś taty
wyciągnięty, zastrzelony obok bramy
w małym lasku za chałupą pochowany
uciekłaś do Trójmiasta z młodszym bratem
babie lato pchane wiatrem jakiejś zmiany
jako praczka dałaś radę
spotkać dziadka przez przypadek
w jakimś wiejskim tanim barze
potem razem – prości ludzie
w trudnym znoju w znojnym trudzie
w szarym kraju szarych uciech
masło w maśle, lecz tu pasuje
dziadek w stoczni w jakiejś budzie
a Ty karmisz siedem buziek
a co zjecie to dyktuje
szczęścia wzór czy też rachunek
prawdopodobieństwa
że oprócz octu rzucą ludziom trochę mięsa
a w rachunku jeszcze jedna niewiadoma
czy w tej budzie w karty kartki
jakieś dziadek ugrać zdoła
i weź to policz po skończonej
powojennej trzeciej klasie
a ty dałaś sobie jakoś też z tym radę
po drodze jakiś motor i wypadek
straciłaś pierwszego syna
nie znałem cię nigdy Andrzej
najmłodszy gubił się stale
aż się znalazł
ale w złym miejscu za karę
ale że wszystko musi mieć jakieś ale
to gubił się, ale miał obok mamę
i znalazł się jakoś, żebym ja mógł mieć tatę
po raz ostatni wysłać totka poszedł dziadek
na koniec zwariował wujek Tadek
A Ty spokojnym głosem powtarzasz, gdy się bawię:
„nie skakaj, proszę, Oskar,
bo se nóżkę kiedyś złamiesz”
a ja z tego dachu
skaczę w gęstą trawę:
„babciu, proszę, przestań,
zobaczysz, że nie złamię!”

gdy padało
zakładałaś na głowę siatkę
to było takie czułe
tak piękne w swej prostocie
miało tylko działać
a nie być w żadnej modzie
by wrócić z tego sklepu
i nie mieć głowy w wodzie

traciłaś tak wiele
wciąż tańcząc z bólem
i choć ja tego nigdy
do końca nie zrozumiem
jak można tracić wszystko
tracić to tak czule
lecz nigdy nie wiarę
najprostszą – w ratunek
że jest tak jak ma być
w boga, w naturę
i że to wszystko
to nie przez przypadek
i jeszcze w to

że magistrem zostanę

przepraszam, że nie zdążyłem
lecz obiecuję Tobie
że powiem, że zdaliśmy!
lecz wybacz, że nad grobem…

Patrycja Oryl: Mógł być ostatni

Przez twoją otwartą czaszkę
przechodzi pogrzeb.
Jak to się czuje, Emilio?
Pyta siedemnastolatka.

Dziesięć lat później
poszłaby na własny,
gdyby tylko wiedziała,
skąd nadejdzie siła
która podniesie ją
z łóżka.

Mogli po nią przyjść,
przez jaskry przenieść
bez wieka pudło
w wyśnioną wieczność,
wybraną.

Dziś ma dwadzieścia siedem lat,
odeszłaby jak gwiazda rocka,
gdyby miała moc się poddać
i pewność, że pod ziemią
chwile przechowywane w prozacu
przedłużą termin ważności.

Ma dwadzieścia siedem lat
i myśli, że jej koniec świata
gotuje się
pod przykrywką.

Dwadzieścia siedem lat,
odsłania się sufit,
wpadają martwe bociany.
To możliwości.

Siedem lat.
Leć.

Ula Sikora: Jedźmy już zanim umrze

mam pięć lat
babcia rzęzi pod szarym prześcieradłem
jest przeciąg – przez szpary w oknach wciska się grudzień

żeby było mi weselej przy tym wszystkim
mama pozwoliła mi pomalować paznokcie
różowym lakierem jego płatki opadają na pościel

żeby nie patrzeć na babcię oglądam obrazki nad jej głową
konie z rozwianą grzywą wazon kolorowych kwiatów
zdjęcie dziadków z Rosji

żeby zakleiło pamięć mama grzeje kakao
gorzkie grudki rozpływają się na języku
z ust babci kapie ślina wsiąka w poduszkę

za oknem robi się ciemno zaczyna prószyć śnieg
słyszę jak mama szepcze do taty:
jedźmy już zanim zasypie drogi

udostępnij:

Przeczytaj także:

Śladowisko. Odsłona 1 Śladowisko. Odsłona 1 Śladowisko. Odsłona 1
Śladowisko. Odsłona 1

Śladowisko. Odsłona 1

Śladowisko. Odsłona 2 Śladowisko. Odsłona 2 Śladowisko. Odsłona 2
Śladowisko. Odsłona 2

Śladowisko. Odsłona 2

Śladowisko. Odsłona 3 Śladowisko. Odsłona 3 Śladowisko. Odsłona 3
Śladowisko. Odsłona 3

Śladowisko. Odsłona 3