Czy w literaturze można odnaleźć nadzieję i zbudować świat, w którym da się jeszcze wspólnie żyć? Dla tej nadziei trzeba wystawić się na pewne ryzyko – ryzyko lektury niebezpiecznej.
Co może czytelniczka/czytelnik w burzliwych czasach? Wobec widoku cudzego cierpienia, wobec przytłaczających i budzących poczucie bezradności obrazów przemocy? Gdy brakuje tchu, bo narasta poczucie zagrożenia, bo wybuchają i nie gasną kolejne wojny, bo potężnieje konserwatywna cofka, bo autorytaryzmy nabierają mocy, bo wolność słowa coraz częściej podmieniana jest na przekłamania?
Może spróbować wrócić do czytania i w lekturze szukać źródła wiedzy o zdarzeniach, ludziach, sprawach, czytać nie tyle po to, by znaleźć ukojenie, ale by wybijać się ze strefy komfortu, przekraczać granice przyzwyczajeń, przekonań, by mierzyć się z pytaniami o to, czego jeszcze nie wiemy, narażając się na dyskomfort niepewności i trudności związane ze zmianą sposobu myślenia, może i nawet postrzegania świata.